2.Chapter

205 13 0
                                    

Y/H/L- Długość twoich włosów

Y/H/C- Kolor twoich włosów

Y/E/C- Kolor twoich oczu

Y/F/C- Twój ulubiony kolor

Lab- Laboratorium

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ja i Steve mieliśmy przerwę i rozmawialiśmy rzucając sobie czapkę jak lekką piłeczkę.

Po chwili usłyszeliśmy dzwonek na zewnątrz.

-Dingus, Emilly wasze dzieci tu są- krzyknęła.

Ja i Steve spojrzeliśmy na siebie z poważną miną. Podeszliśmy do otwierającego okna i je otworzyłam. Zobaczyliśmy Dzieciaki. Mike'a, Lucasa, Willa i Max.

-Znowu?- spytaliśmy się jednocześnie.

W odpowiedzi dostaliśmy odgłos dzwonka od Mike'a. Przewróciłam oczami i podeszłam do drzwi i ich wpuściłam usiadłam na krzesło a Steve poszedł do drzwi które prowadziły na hol dla personelu gdzie były inne sklepy.

Mówili jeszcze coś ale zbytnio nie słyszałam. Steve przyszedł i usiadł obok mnie.

-Musimy im przestać na to pozwalać- mówię.

-Masz rację- mówi.

Trochę porozmawialiśmy. Pracowaliśmy aż dzień pracy się skończył. Steve odwiózł mnie do domu.

W domu zjedliśmy razem z El i Hopperem kolacje. Po kolacji El poszła do swojego pokoju a Hopper do kogoś zadzwonić. Ja poszłam do pokoju poczytać książkę.

~GODZINA PÓŹNIEJ~

Poczułam spragnienie więc wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi. Zatrzymałam się słysząc jak Hopper z kimś rozmawia. Pomyślałam sobie żebym nie wchodziła gdy rozmawia. Dobra pójdę tylko po wodę i wrócę ładnie się z tym kimś przywitam no i wrócę do czytania.

Pociągnęłam klamkę do siebie i otworzyłam drzwi. Zamurowało mnie Zobaczyłam jak Hopper siedział przy stole ze Steve'em. Siedzieli na przeciwko siebie. Spojrzeli na mnie jak na ducha. Poszłam do kuchni.

Wzięłam szklankę i napełniłam ją wodą.

-O czym rozmawiacie?- spytałam się gdy się do niech obróciłam.

-O niczym takim- powiedział Steve.

-Okej...- mówię.

Kierowałam się do pokoju ale się zatrzymałam obok Steve'a.

-Jak chcesz to później przyjdź- szepczę.

-Okej- szepcze.

~STEVE POV~

Emilly poszła do pokoju i zamknęła za sobą drzwi.

-Łączy cię coś więcej z Emilly zamiast przyjaźni?- pyta.

-Nie. Tylko przyjaźń- mówię prawdę.

-Nie kłam...-

-Nie kłamie-

-Okej...yyyy. Emilly mówiła przy kolacji że w pracy się przytulaliście. Czy to prawda?-

-Uh...Nie- teraz kłamię.

-Nie kłam dzieciaku-

-Nie kłamię- kłamie.

-Powiedz prawdę albo.....zakażę ci widywania się z Emilly. Na stałe- ostrzega.

-Dobrze...to prawda ale proszę nie zakazuj mi się widywania z Emilly. Proszę- błagam.

-Dlaczego mam ci nie zakazywać widywania się z nią?- pyta podnosząc lewą brew.

Jak mam powiedzieć tacie mojej najlepszej przyjaciółki że nadal powinien ją widywać i że ją kochasz i jak coś ją zrani to będziesz razem z nią.

-Bo ją kocham...-szepczę.

-Hm?...-

Nic nie odpowiadam.

-Dobra to idź do Emilly i powiedz jej że nie będziecie już się widywać- mówi.

-Bo ją kocham!- mówię głośniej by mógł to usłyszeć.

Spuściłem głowę ze smutkiem. No super teraz nie mogę widywać miłości mojego życia. A łza formowała moje oko.

-Chcesz pomocy z powiedzeniem jej?- pyta.

Podnoszę wzrok na niego ze szokiem. Dziwie się że mnie nie zamordował.

-Co?-

-Czy potrzebujesz pomocy z powiedzeniem jej swoich uczuć?- mówi powoli.

-Nie, nie trzeba. Jak ci nie przeszkadza?-

-Nie ona jutro skończy 19 lat. I nie mogę się nią zająć tak samo jak w stosunku co do El- mówi.

-Więc mogę ją zapytać?-

-Tak jasne ale tylko spróbuj ją zdradzić, zranić złamać jej serce a lewą nogą będziesz już w grobie jasne?!- mówi stanowczo.

-Nie martw się u mnie jest bezpieczna- mówię.

-Dobra a teraz idź do niej- mówi.

-Dzięki- mówię i odchodzę od stołu.

Dobra wiem że jutro Emilly ma urodziny ale żebym jej nic nie mówił bo to ma być niespodzianka. Powiedziałem Hopper'owi że jestem zakochany w jego córce, córce? chyba tak.

(Jak nie masz urodzin w w tym dniu to sobie wyobraź że masz bo to jest tylko na potrzeby powieści)

Podchodzę do drzwi od pokoju Emilly i delikatnie pukam.

-Wejdź!- krzyczy.

Otwieram drzwi i widzę że siedzi na łóżku pod ścianą coś robiąc ale nie wiem co.

-Hej co robisz?- pytam i siadam obok mnie.

-Robię bransoletki z gumek- mówi.

-Umiesz robić?-

-Tak-

-Kto cię nauczył?-

-Sama się nauczyłam- mówi.

-Serio?-

-No. Też chcesz?- pyta.

-...Jasne czemu nie-

-A jaką chcesz?-

-Emmm.....taką samą jak masz ty na nadgarstku-

-Okej będziemy mieć takie same- mówi.

-Tak...-

W między czasie rozmawialiśmy a Emilly zrobiła mi taką samą żółtą. (Albo inny kolor jak ten ci nie pasuje) Założyłem ją od razu jak ją dostałem i podziękowałem. Trochę jeszcze porozmawialiśmy ale musiałem już wychodzić bo była już 23.

Pożegnałem się z nią patrząc w jej piękne (Y/E/C) i odjechałem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Sorry że nie było długo części ale nie miałam ogóle weny do pisania.



Steve Harrington x Reader 005Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz