3. Chapter

121 9 3
                                    

Y/H/L- Długość twoich włosów

Y/H/C- Kolor twoich włosów

Y/E/C- Kolor twoich oczu

Y/F/C- Twój ulubiony kolor

Lab- Laboratorium

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

~POV Y/N~

Obudziłam się tak jak zwykle czyli o 6:30 może minutę po ale tylko minutę. Obudziłam się sama. Czemu? Zawsze budził mnie budzik. Spojrzałam na szafkę nocną gdzie zawsze był budzik ale dziwnym trafem nie było go tam. Rozejrzałam się po pokoju by sprawdzić czy nie ma go w pobliżu. Zauważyłam go... No rzesz. Był na podłodze obok komody. Jak on się tam znalazł?

Wstałam i podeszłam do niego i go podniosłam. Położyłam go na swoje miejsce czyli na szafkę nocną. Podrapałam się po karku. Uznałam że coś jest za cicho. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni aż nagle coś wybuchło. Aż krzyknęłam. Za rogu wyskoczył Hopper i Nastka.

-Wszystkiego najlepszego z dnia urodzin!!- krzyknęli jednocześnie.

Ja byłam cały czas oszołomiona. Musiałam sobie wszystko ułożyć co się właśnie stało. Oni się na mnie spojrzeli jakbym pierwszy raz była w domu.

-Coś się stało?- spytała El.

-Nie ale... chcieliście żebym padła na zawał?!-

-wystraszyłaś się?- pyta Hopper.

-TAK BARDZO- 

-Chcieliśmy ci zrobić niespodziankę z dnia urodzin- mówi el.

-Dziękuję bardzo al... z dnia urodzin?- pytam a oni kiwają głową -I ja nic nie wiedziałam?-

-To ty nie wiesz kiedy masz urodziny?- pyta el.

-Nie nikt mnie nie poinformował- mówię.

-Ooooo... wiedziałem że coś nie gra- mówi Hopper.

Uśmiechnęłam się na te słowa. 

-Nie podoba ci się- posmutniała El.

-Co?! nie skąd ale... na drugi raz nie wyskakujcie z ukrycia-

-Jasne- odpowiada el.

-Chodźmy do kuchni upiekliśmy tort- mówi Hopper kierując się do kuchni.

-Co? kiedy?- pytam.

-Nie przypominam sobie- odpowiada El.

-Znaczy Joyce upiekła- poprawił się.

Usiadłam do stołu razem z El a Hopper poszedł do lodówki po tort. Po chwili przyniósł Y/F/C tort. Joyce dobrze wiedziała że mój ulubiony kolor to Y/F/C bo zrobiła w tym kolorze tort. Było na nim ''19 lat Emilly''. Na torcie było 19 świeczek.

Wszyscy usiedliśmy do stołu. Szczerze.. nie wiedziałam na czym polegają urodziny. Jak byłam w lab i mówili mi że mam urodziny to dostawałam tylko dwa ciastka. Takie z czekoladką.

Nie wiedziałam co w tedy zrobić patrzyli się na mnie jakbym miała zaraz zrobić coś sensacyjnego.

-No dalej- mówi spokojnie Hopper.

-...A co mam zrobić?- pytam w końcu.

-Nie wiesz?- spytała się ze zdziwieniem.

-Nie- mówię 

~SKIP TIME~

(Robię SKIP TIME bo nie chcę mi się pisać bo jest prawie 1 w nocy a ja chcę coś wstawić a nie chce mi się tej scenki ciągnąć. Załóżmy że ona zdmuchnęła te świeczki i teraz dostaje prezenty.

Patrzę na swój zegarek i widzę że jest 6:45. Steve będzie po mnie o 55.

-Oj przepraszam bardzo ale zaraz po mnie będą a ja jeszcze gotowa nie jestem- mówię i szybko biegnę do pokoju się przygotować.

Ubrałam mundurek do pracy. Uczesałam się założyłam bransoletkę. Wzięłam szybki torbę na ramię i wybiegłam z pokoju.

-Emily poczekaj chwilę- mówi podchodząc do mnie El.

-Na prawdę Nastko przepraszam ale ja się zaraz do pracy spóźnię- mówię gdy ubieram moje zwykle za kostkę czerwone  Conversy.

-Emily siadaj!- powiedział podwyższonym głosem Hopper co spowodowało że usiadła przestraszona na fotel za mną.

Czułam że widać to po mnie. Że jestem przestraszona. Poczułam deja vu ale nie wiem dla czego.

-Oj.. przepraszam nie chciałem cię przestraszyć chciałem tylko żebyś usiadła i poczekała- mówi    uspokajająco Hopper i klękając przede mną -Chcemy ci dać prezenty. A Steve może poczekać- mówi.

-Jasne- mówię z uśmiechem.

El podchodzi do mnie i daje mi pudełeczko czereśni. Może dla innych dziwne ale dla mnie wprost idealne. 

-A dziękuję. Już czuje te przyszłości- mówię śmiechem.

-Ja mam dla ciebie to- mówi Hopper i zakłada mi na rękę niebieską cienką bransoletkę, albo to jest gumka? nie wiem.

-to jest bransoletka?- pytam.

-Nie to jest gumka do włosów ale wole żebyś miało to jak bransoletkę -

-Dobrze dziękuję- mówię uśmiechając się.

-Mamy takie same pacz!- mówi podekscytowana El i przykłada swoją niebieską gumkę do mojej.

-Rzeczywiście- mówię. 

Wszyscy się do siebie uśmiechamy. Nagle słychać trąbienie znanego mi auta.

-To po mnie- mówię i wstaje. Biorę torbę i zawieszam ją na ramię.-Idę pa- mówię i wychodzę.

-Pa!- krzyczą.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej. Przepraszam ze tyle czasu mnie nie było ale mam w szkole dużo nauki i też chciałam coś napisać ale nie wiedziałam co. Na razie na tym kończę mam nadzieje że uda mi się szybko napisać ciąg dalszy. Może to nie jest jakaś super i za chwytająca część w tym opowiadaniu ale dla mnie to coś jest. Na razie ja się z wami żegnam papa<33



Steve Harrington x Reader 005Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz