ROZDZIAŁ OSIEMNASTY

258 15 2
                                    


                Po dwóch tygodniach nogi Michelle wróciły do normalności.

Mogła chodzić już po pierwszym tygodniu, ale była na tyle słaba, że musiała pomagać sobie laską. Mimo że Odette zdołała uleczyć jej obrażenia, to nie mogła nic poradzić na słabość mięśni oraz trudności w utrzymaniu równowagi. Jednak Michelle to nie przeszkadzało. Cieszyła się jedynie, że nie była już sparaliżowana.

Odette tak bardzo przyzwyczaiła się do Michelle mieszkającej w wieży, że trochę ją zabolało, kiedy lekarz pozwolił jej wrócić do rodziców. Obie uroniły parę łez, lecz MJ obiecała, że będzie odwiedzała ją dość często, kiedy tylko przekona swoją rodzinę, iż nic jej nie jest.

Ned również nie odwiedzał ich już aż tak często. Spędzał dużo czasu z Michelle, a kiedy już bywał w wieży, raczej był w laboratorium z Peterem.

Na całe szczęście miała jeszcze Ciocię May, Natashę i Wandę.

Bardzo pomagały jej zajmować się dzieckiem, a także nie oszaleć do końca.

– Kurwa, żartujesz sobie? – burknęła, nieustannie czytając na Facebooku artykuły o niej, Peterze i Benjaminie. – Natasha, mówią o mnie jak o szmacie!

– Razem z May mówiłyśmy ci już tyle razy, żebyś przestała czytać te wpisy, Pechen'ye – odpowiedziała, nawet na nią nie patrzeć. Trzymała w ramionach dziecko, jednocześnie siedząc na kanapie i zajmując się jakimiś dokumentami. – Przez to szalejesz... A od tego szalejemy my wszyscy.

– Wcale nie szaleję – wymamrotała obronnie. – To by mnie aż tak nie obchodziło, gdyby nie mówili o mnie jak o jakiejś lafiryndzie, która chciała zatrzymać przy sobie Petera, bo jest superbohaterem. No wiesz, ja też jestem całkiem spoko. Dzięki mnie dziecko nie umarło. Uratowałam nogi Michelle. Dlaczego nie uważają mnie za fajną?

– Jesteś bardzo fajna. – Nat przewróciła oczami, po czym odłożyła dokumenty i przytuliła do siebie Benny'ego. – Nikt nie wie, że masz te zdolności, pamiętasz?

– Właściwie to... – Włączyła artykuł czytany przed kilkoma minutami. – Chyba wyszło szydło z worka.

Kobieta szybko wyrwała jej telefon z rąk i również zaczęła czytać. Były tam zdjęcia wypadku autobusowego. Komuś udało się uchwycić, jak Spider-Man przybywa w okolice pojazdu, ale nikt nie spodziewał się, że niedługo później wywiozą z niego na noszach Odette, której oczy lśniły na srebrno. Widok tej fotografii sprawił, że zamarła. Wszędzie była krew. Jej oczy lśniły, kiedy patrzyła spanikowana na Petera. Nie widziała jego twarzy, jednak po tym, jak spięte były jego ramiona, wiedziała, jak bardzo był przerażony.

Łzy napłynęły jej do oczu, ale nie wiedziała, by Natasha wiedziała, że czytała te artykuły już wcześniej, więc jedynie wysłała zrzut ekranu do Michelle.

– Osoba, która to napisała, podejrzewa, że jesteś mutantem. – Oddała jej komórkę. – Nikt tego nie potwierdził.

– Może powinniśmy to potwierdzić. – Odette westchnęła i odchyliła głowę. – W końcu nie ukryję oczu... A nie chcę chować się w wieży już do końca życia.

– Porozmawiaj o tym z Nancy – zasugerowała Natasha, wracając do czytania dokumentów oraz poprawiając pozycję Benny'ego w jej ramionach.

Blondynka za to zaczęła przeglądać kolejne artykuły, które nazywały ją wszelkimi niepochlebnymi przymiotnikami.

Wiedziała, że tak będzie.

Wiedziała, że ktoś zauważy, iż długość jej ciąży nie pasowała do tego, jak długo ona i Peter byli razem. Nikt nie zwracał uwagi na to, że przyjaźnili się od lat. Obchodził ich tylko status związku tej dwójki, a desperacko chcieli udowodnić, jak bardzo zła była.

ACCIDENTS HAPPEN ━ PETER PARKEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz