ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

355 18 1
                                    


                Odette nie mogła oderwać wzroku od notatki leżącej na stole.

Tęskniłaś za tatusiem?

Wręcz z niej kpił. Była w stanie usłyszeć, jak jej ojciec wypowiada te słowa. Przeraźliwy baryton odbijał się echem w jej głowie, przez co coś ścisnęło ją w piersi. Czy panikowała? Zdecydowanie.

– Kurwa, jak to Peter został porwany? – krzyknęła May, podskakując do Tony'ego. – Ty skurwielu! – Zaczęła bić go w klatkę piersiową. – Obiecałeś, że będzie bezpieczny! Nie powinieneś był rekrutować dzieci!

Została odciągnięta przez Clinta, ale przez cały czas się szarpała.

– To dzieci, na litość boską! Nie powinieneś był ich w to mieszać! Jak mogłeś?!

Odette poczuła, jak ktoś łapie ją za rękę i dopiero wtedy uświadomiła sobie, że drży. Obok niej stała Michelle, która ścisnęła jej dłoń, kiedy tylko zauważyła, że po twarzy jej przyjaciółki spływają łzy.

– Przepraszam! – zawołał Tony drżącym głosem. – Nie myślałem, że to się wydarzy!

Przepraszasz? – Kobieta pokręciła głową i wyrwała się z uścisku Clinta, upadając na kolana. – Już straciłam jego rodziców i mojego męża! Nie mogę stracić też jego!

Blondynka oparła dłoń na swoim brzuchu w pocieszającym geście. Dziecko nerwowo się wierciło, prawdopodobnie było w stanie wyczuć jej stres. Oczy bolały ją od powstrzymywania się od płaczu, dłonie i stopy były zimne, a ucisk w piersi stawał się coraz mocniejszy.

Nieustannie wpatrywała się w liścik.

– Znajdziemy go – zapewnił ją Steve, który stał po drugiej stronie pomieszczenia, zaraz obok Bucky'ego i Sharon. – Nasi najlepsi informatycy już szukają jakichkolwiek wskazówek i przeglądają nagrania z monitoringu. FRIDAY próbuje namierzyć strój Petera.

– Jak to próbuje? – W końcu się odezwała, podnosząc wzrok i powstrzymując się od zwymiotowania. – Co się stało z jego lokalizatorem?

– Został odłączony – odparł mężczyzna ze zmarszczonymi brwiami. – Nie wiemy jak.

Odette pokręciła głową, próbując złapać oddech pomimo bólu przeszywającego jej klatkę piersiową.

– Bez niego nie dam rady. – Drżącą dłonią pogładziła swój brzuch. – Znajdźcie go.

– Słuchajcie! – Bruce, który dotychczas rozmawiał przez telefon, złapał pilot do telewizora. – Musimy włączyć wiadomości.

Na dużym ekranie pojawił się kanał z wiadomościami.

Żołądek Odette się przekręcił.

Peter!

Był przywiązany do słupa, nieprzytomny i wyglądało na to, że ten filmik był transmisją na żywo nagrywaną jakimś telefonem. Nadal miał nałożoną maskę, ale widać było krew przesiąkającą przez materiał jego stroju na ramieniu. Jego głowa zwisała, a kombinezon był porwany, jedynie odsłaniając jeszcze więcej krwi oraz obrażeń.

– Avengersi. – Rozległ się głos jej ojca, przez co poczuła, jak jej gardło się zaciska. – Już prosiliśmy miło. Skończyła nam się cierpliwość.

Dziewczyna głośno przełknęła ślinę. Doskonale wiedziała, o czym mówili... A raczej o kim.

Odwróciła się do Bucky'ego, który już na nią patrzył. Jego mina była pełna skruchy, podczas gdy pod nią trzęsły się nogi. Podeszła do niego i złapała go za lewą rękę, dotykając metalu, aby w pewien sposób się pocieszyć.

ACCIDENTS HAPPEN ━ PETER PARKEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz