PIERWSZA USUNIĘTA SCENA

266 13 0
                                    


wydarzenia mają miejsce przed rozdziałem pierwszym!



                Czy dla niego to było tak samo dziwne jak dla niej?

Pewnie nie.

Odette i Peter oficjalnie zostali parą. Było... Inaczej.

Minęło dopiero kilka dni, odkąd poprosił ją o bycie jego dziewczyną, a już przykuli tym uwagę tylu ludzi. Ned i Michelle przemądrzali się, że już dawno o tym wiedzieli, uczniowie się na nich patrzyli, a Flash... Był Flashem. Jak zwykle zachowywał się jak dupek.

Ciągle pytał ją, czy ona tak na poważnie i „czemu niby spotyka się z takim kujonem?".

Peter był przynajmniej przystojnym kujonem.

– Flash nadal ci dokucza? – zapytał Peter, kiedy po szkole szli do jego mieszkania. Mama Odette po kolejnej nocy w klubie przyprowadziła Mikey'ego do nich. – Jeśli chcesz, to mogę mu skopać tyłek.

– Potrzebujesz do tego tylko jakiejkolwiek wymówki. – Dziewczyna z uśmiechem złapała go pod ramię, próbując się jakoś ogrzać. – Jeśli chcesz zrobić to w moim imieniu, chętnie popatrzę.

– No pewnie. – Zaśmiał się i mocniej złapał ją za rękę.

Odette cieszyła się, że w końcu może okazywać mu uczucia. No cóż, ona zawsze to robiła... Ale teraz było inaczej. Odkąd tylko spędzili razem noc, miało to miejsce jeszcze częściej. Michelle zauważyła, Ned zauważył, nawet May zauważyła.

Jednak May nadal nie wiedziała, iż są oni w związku. Peter martwił się, że wtedy nie będzie pozwalała dziewczynie nocować i ze względu na to Odette będzie musiała szukać jakiegoś innego noclegu lub też spędzać noce sama w wieży.

Miała swój własny pokój w wieży, ponieważ Tony i cała reszta wiedzieli, jaką miała sytuację w domu — chcieli być mili. Odette dostała własną wejściówkę, czasami tam nocowała, ale tylko, kiedy nie miała innego wyjścia. Wolała spać niedaleko Petera.

Przynosił jej ukojenie i było tak, odkąd tylko się poznali.

– O mój Boże, czemu jest tam zimno? Mam ochotę na wontony – jęknęła, czując, jak burczy jej w brzuchu. – Umieram z głodu.

– Możemy kupić sobie kanapki? – zasugerował szatyn. – Albo mogę zrobić ci moje sławne niezbyt dobre tosty?

– Mmm... Tosty z serem. Poproszę. – Na samą myśl o jedzeniu zaczęła jej ślinka cieknąć. – Chociaż ostatnio mam straszną ochotę na wontony.

– Meixiu na pewno się cieszy. – W końcu dotarli pod jego budynek, a chłopak przytrzymał przed nią drzwi. Dżentelmen. – Widziałem dzisiaj April i mówiła, że Meixiu w końcu będzie miała operację nogi.

– Ach, racja. Mówiła mi o tym. – Odette podążyła za nim do pełnej ludzi windy, gdzie musiała ścisnąć się pomiędzy Peterem a ścianą. – Jezu Chryste, jakbyśmy byli sardynkami.

Chłopak parsknął śmiechem i spróbował przyciągnąć ją bliżej swojej piersi. Pachniał płynem do płukania i Old Spice, co przypomniało jej, że musi kupić mu prezent na święta. Był ciepły, nawet pomimo ich podróży z przystanku autobusowego, a jego ramiona były umięśnione.

A niechby coś trzasnęło tę jego siłę Spider-Mana.

Owinęła ramiona wokół jego pasa, opierając głowę na jego klatce piersiowej. Jego serce szybko biło, ale Odette była pewna, że jej biło z jeszcze większym tempem. Nie byli parą zbyt długo, także nadal miała motylki w brzuchu.

ACCIDENTS HAPPEN ━ PETER PARKEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz