ROZDZIAŁ ÓSMY

455 25 2
                                    



                – Przysięgam, Peter – jęknęła dziewczyna do telefonu, związując pasek swojego szlafroka. – Jeśli nie przyniesiecie mi pierożków wonton, to nawet nie ważcie się tu pokazywać. Wiem, gdzie Nat trzyma pistolet.

– Skarbie... – Głos Petera był pełen frustracji, a w tle słychać było parsknięcie Neda. – Ciągle narzekasz, że tyjesz. Zabroniłaś mi kupować ci pierożki, bo w innym wypadku mnie zastrzelisz. Wybierz jedno, bo najwidoczniej będziesz strzelać bez względu na to, co zrobię.

– Nie wypominaj mi tego – warknęła. W tym samym momencie do pokoju weszła Nat. – Słuchaj swojej ciężarnej dziewczyny i przynieś jej pierożki. Według aplikacji dziecko jest wielkości bakłażana. Te dodatkowe kilogramy to dzieciak.

Peter śmiał się zawahać.

Miała ochotę go postrzelić. I to dwukrotnie.

– D-dobrze, skarbie – wyjąkał. – Na pewno to... Wiesz co, przeniosę ci pierożki. Chcesz też makaron? P-przyniosę ci makaron.

W tle rozległ się głośny śmiech Neda oraz sarknięcie Petera, który kazał mu się zamknąć.

– Niedługo wrócę, piękna. Kocham cię.

– Ja też cię kocham, dupku. – Rozłączyła się ze zirytowaniem. – Nat, czy ja jestem gruba?

– Chcesz, żebym odpowiedziała szczerze? – Natasha przeszukiwała szafę, nawet nie przenosząc na nią wzroku.

– Pieprzcie cię, to przez tego dzieciaka – warknęła Odette, rzucając się na łóżko. – Jestem w dwudziestym ósmym tygodniu i się stresuję. To normalne, że trochę tyję.

– Poza tym Meixiu traktuje cię jak własną wnuczkę i przekarmia cię pierożkami – mówiąc to, odwróciła się do niej z sukienką w rękach i uśmiechem na twarzy. – Za często tam chodzisz.

– Ona przynajmniej mnie kocha, nie to, co wy – sarknęła i przeniosła wzrok na różowy element odzieży. – Po co to?

– Na twoje bociankowe. Już zapomniałaś?

– Nie. – Dziewczyna wstała z łóżka i zdjęła z włosów ręcznik. – Po prostu pierożki odwróciły moją uwagę. Poza tym robię się marudna.

– Wcale nie zauważyłam. – Na twarz Romanoff wkradł się uśmiech. – Co jest? Czemu ostatnio się tak na wszystkich wkurzasz?

Odette jęknęła, chowając twarz w dłoniach.

– Wstyd mi.

– Może powiedz o tym doktor Nguyen? – Usiadła na brzegu łóżka, odsuwając jej ramiona. – Co się dzieje?

– O matko, Nat... To sprawa rzędu seksualnego, okej?

Nat parsknęła śmiechem.

– Nie ma się czego wstydzić. Co jest? Nie uprawiacie seksu?

Nastolatka pokręciła głową.

– Nie. Buzują we mnie hormony i mam ochotę wręcz zaatakować Petera, ale on nawet nie pozwala mi się dobrze bawić. Czasem tylko zdarzy nam się całować. – Jej cała twarz była czerwona jak pomidor. – Raz pozwolił mi zrobić sobie loda, ale to było już kilka tygodni temu.

Wow, od razu powiedz jej o wszystkim. Świetna robota, Odette.

– Jestem strasznie niewyżyta i przez to się z nim ciągle kłócę. Ostatnio sam widok jego twarzy lub sam jego głos mnie kręci.

ACCIDENTS HAPPEN ━ PETER PARKEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz