✞11✞

1.1K 102 18
                                    

Wróciliśmy z miasta i od razu rozładowaliśmy samochód, aby mieć to już z głowy. Zaraz potem Aiden powiedział, że idzie się przygotować psychicznie na nockę. Przyjaciel okropnie ich nienawidził.
Trochę nam zeszło w mieście, dlatego praktycznie można było rzec, że zbliża się już wieczór.

Chłopak poszedł do siebie do pokoju, a ja natomiast zatrzymałem się w salonie, widząc Thomasa siedzącego na kanapie.

- Jak tam? Dylan nie wymęczył cię gadaniem, a Scott wredotą? - zażartowałem, zajmując miejsce obok blondyna.

Nie odpowiedział, więc przyjrzałem się bardziej jego twarzy. Chyba był smutny.

- Co się stało? - nieznacznie przybliżyłem się do niego.

- Powiedziałem coś Dylanowi i teraz mnie unika - westchnął cicho. - Ma mnie pewnie za dziwaka - spojrzał mi w oczy w których dokładnie było teraz widać przygnębienie.

- No coś ty - objąłem go ramieniem. - Co mu powiedziałeś? - spytałem po krótkiej chwili.

- Nieważne - odpowiedział smutno.

- Tom, jesteś zajebistym chłopakiem, nie ma w tobie nic dziwacznego - zapewniłem, na co wtulił się mocniej w moje ramię.

- Dziękuję - odrzekł, a w jego tonie naprawdę można było usłyszeć szczerą wdzięczność.

- Nie ma za co. Mówię tylko prawdę - pogładziłem go po plecach w geście wsparcia. - Ehh, a ja kupiłem temu rozgadanemu gnojkowi melisę i miałem nią w niego rzucić, a teraz to szkoda melisy - stwierdziłem i w końcu doczekałem się cichego chichotu od blondyna.

- Głupek - wymamrotał mi w koszulkę.

- Serio kupiłem melisę - wyznałem, co jeszcze bardziej go rozbawiło. - Gdzie on w ogóle jest? - chciałem wiedzieć.

Thomas puścił mnie i wyprostował.

- Wypełnił z bratem w końcu te papiery i od razu je wysłałem do centrali. On się zachowywał przez cały czas dziwne, jakby nagle mnie się bał czy coś, a potem bez słowa poszedł razem ze Scottem na patrol i do tej pory jeszcze nie wrócili - wyjaśnił ponurym głosem.

- Pojebany - skomentowałem zachowanie szatyna.

- Dobra, nie chcę już o tym gadać - oznajmił, a następnie kiwnął do mnie głową. - Chodź, pobawię ci się we włosach - zaproponował.

- Przecież ty tego nie lubisz - upomniałem, ale i tak uśmiechnąłem się, bo akurat na to nie musi mnie nikt długo namawiać.

- Nie lubię, ale chodź tutaj - powiedział zachęcająco, więc nie zastanawiając się długo, położyłem mu głowę na nogi.

Od razu zamknąłem oczy, gdy tylko poczułem jego dłonie we włosach. Byłem zmęczony tą podróżą. Chyba niedługo coś zjem i położę się spać.

- Jesteś najlepszym przyjacielem, lepszego nie mógłbym sobie wymarzyć - wyznał nagle blondyn, nie przerywając czynności. - Arian też, ale on na mnie za bardzo wrzeszczy, kiedy siedzę za długo w łazience - dodał, na co się zaśmiałem.

- Nie mam już swojej rodziny, ale dzięki tobie i niemu czuję jakbym ją tak trochę odzyskał - odpowiedziałem, skoro już rozmawiamy szczerze.

- Zane...- rozczulił się Thomas.

Nagle drzwi wejściowe się otworzyły, więc spojrzałem tam.

O proszę, zguby się odnalazły.

Bracia weszli do domu. Od razu ich wzrok spoczął na nas. Dylan wyglądał na zawiedzionego czy coś, a Scott na wkurwionego, ale on zawsze tak wygląda, więc nie przejąłem się tym.

Zombie Hunters (Scane/Dylmas)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz