✞21✞

1.1K 101 71
                                    

Wstawiam ten rozdział dziś, bo jest nudny, opisowy i mało dialogowy oraz krótki. Jutro bedzie następny rano jak zawsze 🖤

~

Scott szukał jakiegoś mięsa w lodówce. Ja natomiast wziąłem starą miskę, która może teraz posłużyć psom i nalałem do niej wody. Nie czekając na chłopaka, bo nadal mi było głupio, że Thomas mnie wkopał, ruszyłem do salonu, a potem chciałem wyjść z domu, ale zaczepił mnie Aiden.

- A Ty co? - spytał, schodząc ze schodów i patrząc ze zdziwieniem na rzecz w moich rękach.

- Pamiętasz te psy z czterdziestki jedynki co tu się czasem kręciły? - przypomniałem mu, na co kiwnął głową.

- Pieski? - zaciekawił się Thomas, wychodząc z centrum i dołączając do nas.

- Tak, przyszły za nami, nie wiem czy ktoś się teraz nimi zajmuje - oznajmiłem.

- POMOCY! ONE MNIE JEDZĄ! - rozbrzmiał krzyk Dylana z dworu.

- No tak, chłopacy stamtąd zginęli - westchnął ciężko Aiden.

- JEDZĄ MNIE!

- Jak dla mnie mogą tu zostać na zawsze, pieski są cudowne - uśmiechnął się wesoło blondyn.

- Zrobimy z nich psy bojowe i będą nam pomagać zabijać zombi - zaśmiał się drugi przyjaciel.

- CO MI ROBISZ?! WŚCIEKŁY JESTEŚ?

- Może tu zostaną jak będą chciały, zawsze je lubiłem, są takie łagodne i fajne - oparłem, ignorując szatyna, który się darł na zewnątrz, ale jak widać nie tylko ja, bo Aiden i Thomas też się jakoś zbytnio nie przejmowali.

- AŁA!

- Żaden problem aby tu zostały - zapewnił Aiden, po czym ruszył z blondynem do centrum, mówiąc mu coś o raporcie, który musi wysłać wcześniej ze względu na ostatnie wydarzenia.

Wyszedłem z domu. Dylan leżał na ziemi, a psy po nim skakały. O jejku, jak ładnie się bawią. Zagwizdałem, na co pieski podbiegły od razu do mnie. Postawiłem im miskę z wodą, którą na przemian zaczęły pić.

Wróciłem wzrokiem do szatyna. Leżał nadal na ziemi, patrząc w niebo.

- Nie znoszę ich - wymamrotał.

- Mam mięsko! - przyszedł Scott, po czym położył im jedzenie obok miski z wodą, następnie spojrzał na brata. - Zgłupiałeś? Podnieś się z tej ziemi! - ochrzanił go. - Ty już nie masz co robić?

- Ała - powoli podniósł się do siadu.

- Wiesz, widziałem u jednego handlarza na mieście karmę, wezmę ją następnym razem - zdecydowałem.

Handlarze często wychodzili za mur, zbierali rzeczy, a potem sprzedawali lub wymieniali je na coś cennego. To był niebezpieczny zawód. Często ktoś już nie wracał zza muru.

- O super! - zgodził się ze mną. - Pojadę z Tobą, bo ostatnio nie pojechałem, to teraz muszę ci to wynagrodzić - stwierdził, na co się uśmiechnąłem.

- Pieski! - na ganku dołączył do nas Thomas.

- Uważaj, Tommy, one są wściekłe - ostrzegł go Dylan, który już stał na nogach i otrzepywał z piasku.

- Sam jesteś wściekły - skomentował, głaszcząc jednego po grzbiecie, na co ten nie zwracał uwagi i nadal sobie jadł.

- Czemu one tylko mnie nienawidzą? - zdziwił się.

- Bo jesteś smacznym kąskiem - przypomniałem mu jego słowa.

Spojrzał na mnie z obrażoną miną.

Zombie Hunters (Scane/Dylmas)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz