"Chwyć moją rękę, ja tonę
Czuję bicie swojego serca
Dlaczego jeszcze mnie nie znalazłeś? Trzymam się ciebie tak dumnie
Traumy, otaczają mnie
Chciałbym tylko, żebyś kochał mnie z wzajemnością"Tekst z piosenki "NF - Trauma"
Perspektywa: Thomas
- Tommy!
Przebudziłem się zdezorientowany, nie wiedząc co się dzieje. Dopiero po paru sekundach zobaczyłem Dylana w swoim pokoju.
- Ej! Ale masz zajebisty koc! - przejechał ręką po puszystym, różowym materiale.
- Czemu ty mnie budzisz? - zdziwiłem się.
Co on tu właściwie robi?
- No przecież ci obiecałem, że obudzę Cię o siódmej - przypomniał, po czym ruszył do drzwi - Wstawaj, idziemy sprawdzać płot - nakazał.
Pewnie musiał zobaczyć wiadomość z centrali, żeby wysłać raport dwa dni wcześniej ze względu na ostatnią sytuację z hordą.
Kurwa, mam na to cały dzień, a ten mnie budzi!
Złapałem za poduszkę i rzuciłem nią mu w plecy ze złości.
- Ała, prawie mnie zabiłeś, uważaj sobie, Tommy - skomentował, po czym wyszedł.
Przewróciłem oczami, starając się nie uśmiechnąć. Nadal walczyłem ze swoim sercem, ale jednocześnie za bardzo uwielbiałem poczucie humoru szatyna. A ciężko jest walczyć, skoro on potrafi wywołać uśmiech na mojej twarzy swoim dziecinnym zachowaniem.
Westchnąłem cicho, po czym zdjąłem z siebie koc i wstałem z łóżka, bo i tak już nie usnę. Miałem na sobie tylko krótką koszulkę i skąpą bieliznę, bo tak najczęściej spałem, dlatego od razu skierowałem się do szafki. Dobrze, że Dylan nie wpadł na pomysł, żeby mnie wywlekać z łóżka, bo bym się spalił ze wstydu.
Założyłem na siebie jasnoróżowe spodenki i granatowy sweterek. Nie wiem czemu, ale te kolory razem, mi się podobały.
Miałem zamiar iść do łazienki, aby umyć zęby, twarz, poprawić włosy, ale gdy tylko wyszedłem ze swojego pokoju, okazało się, że Dylan na mnie czekał.- Jesteś w końcu - powiedział z entuzjazmem, po czym przyjrzał mi się od góry do dołu, następnie łapiąc mnie za rękę. - To chodźmy - nakazał wesoło, chcąc pociągnąć mnie na schody.
- Dylan! - wyrwałem mu swoją dłoń. - Co ci dzisiaj? - zdziwiłem się, bo chłopak niby zawsze miał dużo energii, ale teraz to już przesada.
- Położyłem się spać o jedenastej. O jedenastej, czaisz? Obudziłem po szóstej i jestem taki wyspany jak nigdy! Nie pamiętam kiedy spałem całą noc! Mam tyle energii! Ale mnie nosi! - wyjaśnił. - To idziemy?
Ciekawe czy spał tym razem w swoim łóżku.
- Daj mi się napić kawy chociaż - pokręciłem głową, patrząc na niego karcąco.
- To dawaj szybko! Wstawię ci już wodę! - oznajmił, po czym zbiegł ze schodów, kierując zapewne do kuchni.
- Ja pierdole - wyszeptałem pod nosem.
Cieszyłem się, że szatyn pospał sobie w końcu i odpoczął, ale przez to, to jakby w niego nagle szatan wstąpił.
Poszedłem do łazienki i nie powiem, bo posiedziałem w niej trochę, ale nie moja wina, że dziś włosy nie chciały mi się układać za bardzo i musiałem nad nimi chwilę dłużej popracować.
Idąc do kuchni, zajrzałem do centrum, bo usłyszałem tam Ariana i szatyna rozmawiających o jakiejś wiadomości wysłanej do sztabu.
- Nic mi nie powiesz więcej na ten temat, prawda? - domyślił się Arian.
CZYTASZ
Zombie Hunters (Scane/Dylmas)
FanfictionPisane w roku: 2022 Na świecie zapanowała apokalipsa zombie. Ludzie, walcząc o przetrwanie stworzyli jedno, wielkie miasto, a na jego obrzeżach zbudowali punkty obronne, gdzie najlepsi łowcy z pomocą wojska trzymali zombie z dala od granicy terytori...