✞23✞

1.2K 99 68
                                    

Perspektywa: Scott

Zane gdy tylko wstał, zjadł coś na szybko, zrobił sobie tę swoją śmierdzącą kawę i zabrał mi kluczyki od auta, a teraz siedzi cały czas tam i w nim grzebie. Głupio mi było, że on je naprawia, ale chłopak był tak podekscytowany, jakby dać małemu dziecku nową zabawkę. Musi naprawdę kochać samochody.

Miałem zamiar do jego wyjść, ale postanowiłem, że najpierw ogarnę trochę w moim i Dylana pokoju. Możliwe, że tylko dlatego, aby zastanowić się jak w ogóle zacząć rozmowę z Zanem. Ogólnie rozmawianie z nim idzie mi lekko i przyjemnie, dogadujemy się bardzo ze sobą, ale jak chodzi o samochody, to ja kompletnie nie wiem co mówić i o co pytać. Nie znam się na tym! Wystarczy, że wyszedłem na debila z tą elektroniką.

Schodziłem akurat po schodach, gdy do domu wszedł mój brat. Mówiłem Thomasowi, że wróci, a ten mi się zamartwiał.

- A tobie co? - spytałem, bo od razu zauważyłem, że jest zdenerwowany.

- Te psy się na mnie rzucają! Zobacz! - pokazał mi brudne w ziemi spodnie i ręce.

- Lubią cię po prostu - stwierdziłem.

- Na pewno! - prychnął. - Idę się umyć - burknął zły.

Westchnąłem cicho, po czym podszedłem do drzwi wyjściowych. I gdy je otworzyłem, zobaczyłem blondyna, który szedł właśnie w moją stronę. Czy on był szukać mojego brata? Naprawdę musi mu na nim zależeć.
Odkąd pamiętam Dylan nie był za bardzo w poważnych związkach, chociaż takiego pragnął. Wszystkich niestety odstraszała jego nadpobudliwość i to, że chłopak zawsze musiał coś robić, gdzieś chodzić, a nikomu się nie chciało za nim nadążać. Thomas jest inny. Jego to jakby do niego jeszcze bardziej ciągnie. Szkoda, że jesteśmy zarażeni. Chciałbym aby mój brat był w końcu szczęśliwy.

- Co tak myślisz? - zaczepił blondyn, a ja dopiero teraz zorientowałem się, że stoję w progu jak debil.

- Boję się wyjść i zobaczyć czy mój samochód jeszcze żyje - zażartowałem.

Thomas odwrócił się i spojrzał gdzieś za siebie na prawo.

- Ja bym się bał na twoim miejscu, że zemdleje z wrażenia - stwierdził.

- A co? Tak dobrze wygląda moje auto? - szczerze się teraz zaciekawiłem co Zane tam wykombinował.

- Nie o auto mi chodzi - powiedział tajemniczo, po czym wszedł do domu, zamykając mi drzwi za plecami.

Stałem przez chwilę na ganku, nie wiedząc co blondyn miał na myśli. Lecz postanowiłem w końcu iść do Zanego i spróbować nie zrobić z siebie debila jak mi zacznie coś mówić o mechanice samochodu.

Okazało się, że mój samochód stoi teraz z boku po prawej, praktycznie przy garażu, więc chłopak musiał go przeparkować, pewnie aby mieć bliżej do narzędzi.
Ruszyłem w tamtym kierunku.

Kiedy już znalazłem się dostatecznie blisko...no właśnie, wryło mnie w ziemię. Nie dość, że ten cymbał nie miał na sobie bluzki, to jeszcze w ustach trzymał podpalonego papierosa! Ja zaraz, kurwa, zejdę z tego świata! Po co ja tu przyszedłem?!

Moje ciało w ogóle mnie nie słuchało i nadal powoli zbliżałem się do Zanego, wpatrzony w niego jak w obrazek. Mój wzrok prześlizgnął się po jego torsie. Niżej i niżej, aż w końcu zatrzymał się na rozporku od jego spodni i gdy uświadomiłem sobie dokąd zmierzają moje myśli, od razu bez namysłu strzeliłem sobie mocnego liścia w twarz. To zawsze pomaga, wierzcie mi.
Zane uniósł głowę i spojrzał na mnie jak na debila, uprzednio wyjmując sobie papierosa z ust.

Świetnie! I tak wyszedłem na idiotę, a nawet nie musiałem się odzywać. No trudno. Nie zmienię tego już.

- Co robisz? - zaśmiał się.

Zombie Hunters (Scane/Dylmas)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz