Aiden gdy tylko nastał wieczór, od razu powiedział, że idzie się położyć, ale nic dziwnego, bo przecież chłopak miał wcześniej nockę, a ja go obudziłem z powodu tej hordy. Nic się zapewne nie wyspał.
Gorzej było z Thomasem, bo jak na złość łaził po domu i ani myślał iść spać, a Scott był coraz bardziej senny.
W końcu więc zaczepiłem go w kuchni.- A Ty się nie kładziesz? - spytałem.
- Nie wiem, chciałem pogadać z Dylanem, ale znowu mnie unika. Ja już nie mam pojęcia o co mu chodzi. Raz jest miły, potem mnie unika, następnie przeprasza, za chwilę jest wściekły i znowu mnie unika. Co jest z nim nie tak? - zastanawiał się.
Ja dokładnie wiedziałem co jest z nim nie tak, ale nie mogłem powiedzieć.
- To był męczący dzień, idź się połóż, porozmawiasz z nim jutro - nakazałem delikatnie.
- Może masz rację - westchnął smutno. - A ty nie idziesz spać? - zapytał.
- Emm...zaraz się położę, tylko wyjaśnię Scottowi wszystko odnośnie nocki, Dylan może mu coś źle przekazać, wiesz jaki on roztrzepany - stwierdziłem.
- No tak - uśmiechnął się lekko. - To dobranoc - ruszył do wyjścia z kuchni.
- Śpij dobrze - pożegnałem się z blondynem.
Wszedłem do centrum. Dylan stawiał domek z kart na biurku, natomiast jego brat siedział na fotelu z opartą głową o rękę i w sumie to już praktycznie spał.
- Okej, upewnię się zaraz, że Tom usnął i położymy Scotta spać - zdecydowałem.
- Luz - mruknął tylko w odpowiedzi szatyn, skupiając, żeby nie rozwalić domku.
Zapatrzyłem się na śpiącą twarz Scotta. Chłopak jest piękny, mógłbym tak patrzeć na niego bez końca. Wyglada jak aniołek, a w rzeczywistości gdybym mu podpadł, to spuścił by mi taki wpierdol, że już nigdy bym nie wstał z ziemi. Uwielbiam tę mieszankę. Jest w nim jakby Niebo i Piekło zarazem.
A u Dylana jest tylko Piekło i gadatliwość.
Spojrzałem na chwilę na drugiego z braci. Nucił coś pod nosem, nadal układając ten swój domek na pół biurka. Co Thomas w nim widzi? Chyba tylko wygląd, bo z jego charakterem to nie idzie wytrzymać.
Nie powiem, bo Scott też był nie lepszy, ale on tylko udawał, bo chciał mnie od siebie odepchnąć. Dopiero teraz to rozumiem. Jednak można mnie oszukać.Wróciłem wzrokiem do śpiącego słodko chłopaka. Powoli skradał mi serce, nie ma co kłamać.
I gdyby tylko to ode mnie zależało, poszedłbym na całość. Jak umrzeć, to po drodze zaszaleć. Ale tu chodziło również o Scotta. On by tego nie zniósł. Gdyby mnie zaraził, miałby wyrzuty sumienia do końca życia, a już nie wspomnę o tym jakby cierpiał. Musiałem przestać więc myśleć o nim inaczej niż jak tylko o przyjacielu.Ale czy potrafię?
Z Aidenem się udało, ale to była zupełnie inna sprawa. No i trzeba zaznaczyć, że Aiden to nie Scott.
- Mam pytanie - szatyn wyrwał mnie z zamyślenia.
- Jakie? - spytałem, bo milczał chwilę, jakby nie będąc pewnym czy je zadać.
- Trochę mi głupio - przyznał.
- Wal śmiało - zachęciłem.
- Wolałbym niczego przy tobie nie walić - skomentował, kładąc kolejną kartę na szczycie domku.
- Zadawaj to pytanie, kurwa, a nie się wygłupiasz - wysyczałem zirytowany, uważając jednocześnie żeby nie podnieść za bardzo głosu, chociaż wiedziałem, że Scotta trudno obudzić.
CZYTASZ
Zombie Hunters (Scane/Dylmas)
FanfictionPisane w roku: 2022 Na świecie zapanowała apokalipsa zombie. Ludzie, walcząc o przetrwanie stworzyli jedno, wielkie miasto, a na jego obrzeżach zbudowali punkty obronne, gdzie najlepsi łowcy z pomocą wojska trzymali zombie z dala od granicy terytori...