Rozdział VIII
Cas
Czy kiedykolwiek byłem tak podjarany spotkaniem z kobietą jak teraz? Może, gdy miałem piętnaście lat i po raz pierwszy miałem obmacywać cycki koleżanki z klasy. Ale nawet tego nie mogłem potwierdzić z całą pewnością. Wczorajszy dzień spędzony w kawiarni był dla mnie jak dar od niebios. I choć przez większość czasu nie widziałem Sky, bo była zajęta pracą, czułem się spokojniejszy będąc obok. Stanąłem przed lustrem w holu i spojrzałem krytycznie na siebie. Nie stroiłem się, bo nie chciałem zapraszać jej na cholera wie jaką randkę. Ba, świadomie nie użyłem nawet słowa randka, bo zapewne uciekła by z podkulonym ogonem i tyle bym ją widział do następnego razu. Drzwi do jednej z sypialni otworzyły się i na korytarzu pojawił się Rider. Zmierzył mnie uważnym spojrzeniem i skrzywił się lekko.
- Co? - Zapytałemi spojrzałem w dół na swoją koszulkę, na którą patrzył. -Mam plamę?
- Nie –powiedział i przekrzywił głowę, lekko mrużąc oczy. - Kojot! Stary, chodź tutaj!
Zawarczałem cicho i odwróciłem się w stronę schodów, bo już doskonale wiedziałem o co mu chodzi. Czasami miałem wrażenie, że Rider zdecydowanie za dużo czasu spędza z Kojotem, odkąd Jecta założył rodzinę. A ich wzajemne relacje powodowały tylko tyle, że Rider zdecydowanie głupiał. Zanim jednak doszedłem do schodów drzwi od pokoju Kojota otworzyły się ukazując go bez koszulki i w poczochranych włosach. Zza pleców mogłem widzieć jedną z klubowych panienek, która leżała naga w łóżku z niezbyt zadowoloną miną. Kojot miał na tyle przyzwoitości by wyjść na korytarz i zamknąć drzwi.
- Co się dzieje? Oderwałeś mnie od...
- Nasz Casanova wystroił się na randkę – powiedział Rider i pokręcił głową.- Poprosił nas o radę co do stroju.
- O nic cię nie prosiłem, idioto – mruknąłem i westchnąłem.
- Chcesz tak iść?
- A co jest nie tak z moim strojem? - Zapytałem i raz jeszcze spojrzałem na swój strój.
Chryste zaczynamy się zachowywać jak panienki. Wiem, bo mam doświadczenie z tym. Wkurzony ich zachowaniem poprawiłem podwinięty rękaw koszulki z długim rękawem, którą nosiłem nacodzień i obrzuciłem ich gniewnym spojrzeniem.
- Na ciebie czeka panienka – powiedziałem wskazując palcem na Kojota, a potem wykonałem ten sam gest do Ridera. - A ty znajdź sobie jakiś cel wżyciu.
Ho, ho, panie Poważny – Rider uniósł ręce w geście poddania, ale jego twarz wykrzywiał wciąż głupi uśmiech.
Czasami człowiek mógł się tutaj poczuć jak jedyny dorosły. Wywróciłem oczami i ruszyłem do schodów, ale zaraz za mną pojawił się Kojot z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Serio idziesz na randkę?
- Nie.
- To skąd to strojenie się przed lustrem?
- Nie stroiłem się przed lustrem – mruknąłem wchodząc do głównej sali.
Kojot nic nie robił sobie z braku koszulki w towarzystwie innych osób i jak ostatnia rzep lub nieszczęśliwy szczeniak dreptał za mną do samych drzwi. Z haczyka zdjąłem kluczyki do jednego z naszych samochodów i nie poświęcając ani jednej sekundy więcej Kojotowi wyszedłem z domu. Ten jednak jak ostatni kretyn ruszył za mną. Rozległo się głośne szczekania, a ja nie potrafiłem powstrzymać śmiechu, gdy odwróciłem się i zobaczyłem scenę przede mną. Kojot zatrzymał się gwałtownie w progu, a Kira poderwała się z werandy na której leniwie leżała i zaczęła go obszczekiwać.
CZYTASZ
Grimm Reapers MC 2# Casanova | ZAKOŃCZONE
RomanceByła delikatna, niewinna i tak uroczo nieśmiała, że nie potrafiłbym przejść koło niej obojętnie nawet gdyby zależało od tego moje życie. Coś w niej wołało do podstawy mojego bycia. Ta część mnie chciała ją rozłożyć na czynniki pierwsze, poznać i zro...