Rozdział XIV

5.1K 323 12
                                    

Rozdział XIV

Cas 


- Wstajemy, książę z bajki!

Poruszyłem się leniwie przekręcając na drugi bok. Ktoś zaczął ciągnąć za moje przykrycie, ale szybko je złapałem nie otwierając nawet oczu. Usłyszałem ciche westchnięcie, a potem delikatne kroki.

- Może to lepiej, nie chciałabym cię zobaczyć nagiego.

Uśmiechnąłem się na jej słowa i lekko uchyliłem jedną powiekę. Josie stała w moim biurze w Claws i patrzyła z zainteresowaniem na ściany, jakby rzeczywiście było tam coś ciekawego. Nie miałem zamiaru wyprowadzać jej z błędu i mówić, że w barze nigdy nie spałem nago. Za dużo ludzi mogło wejść do tego pokoju, a niektórym zdecydowanie nie chciałem świecić gołym tyłkiem.

- Długo jeszcze będziesz udawał? Czy może mam poprosić Kojota, żeby to on spróbował cię obudzić?

Z jękiem obróciłem się na zdecydowanie za małej kanapie i przykryłem oczy ramieniem, bo uderzyło we mnie światło żarówki. Po tym jak odprowadziłem Sky i walcząc sam ze sobą powstrzymałem się od wtargnięcia na górę do jej mieszkania i przyszpilenia jej do najbliższej płaskiej powierzchni, wróciłem do Claws. Zwolniłem Jacka, swojego barmana i sam stanąłem za barem, gdzie spędziłem czas do zamknięcia. Przed drugą w nocy wpadł jeszcze Kojot z Jamesem i Riderem. Wypiliśmy kilka piw i z tego co wiem, cała trójka została w barze, bo każdy z nas był motorem. Podniosłem się do pozycji siedzącej i spojrzałem na siostrę, która z uniesioną brwią patrzyła na coś pod biurkiem. Pobiegłem tam wzrokiem i skrzywiłem się widząc różowe majtki porzucone na ziemi. Czułem jej oskarżycielskie spojrzenie na sobie i omal nie warknąłem ze złości. Miałem zamiar solidnie kopnąć w dupę Kojota, który wczoraj pieprzył tutaj jakąś laskę z baru.

- To moje biuro, ale nie tylko ja tu wchodzę, rozumiesz?

- O nic nie pytałam – powiedziała niewinnie wzruszając ramieniem.

- Oh, daj spokój – mruknąłem i podniosłem się z kanapy zrzucając koc na bok.

Josie odwróciła się, ale szybko wróciła do patrzenia na mnie, gdy dotarło do niej, że mam na sobie spodnie. Ruszyłem do łazienki przylegającej do biura zostawiając otwarte drzwi. Wysikałem się i sięgnąłem po szczoteczkę do zębów w momencie, gdy siostra pojawiła się w wejściu opierając się o framugę.

- Co tu robisz i gdzie Leo? - Zapytałem zanim zacząłem myć zęby.

- Leo jest z Missy, poprosiłam ją wczoraj o to, gdy wpadła na kawę – powiedziała spokojnie cofając się do pokoju po torebkę. - Potrzebuję pomocy w przewiezieniu kilku rzeczy do kawiarni Sky. Pomyślałam, że może będziesz miał ochotę...

Szybko wyplułem pianę i wychyliłem się by na nią spojrzeć. Czy miałem ochotę? Serio, musiała o to pytać? Od wczorajszego pocałunku Sky zajmowała średnio co trzecią moją myśl. Co oznacza, że awansowała przynajmniej o dwa oczka w górę.

- Albo któryś z chłopaków, jeśli...

- Mam czas – rzuciłem szybko.

Nie było opcji by któryś z moich braci pomagał Sky w czymkolwiek. Od tego w pierwszej kolejności miała mnie. A po wczoraj... Kurwa, nawet gdybym miała przeorganizować cały swój dzień miałem zamiar sam się tam zjawić z pomocą. Nie musiałem nawet patrzeć na siostrę by wiedzieć, że ma na twarzy ten cholernie pewny siebie uśmieszek, jakby wiedziała coś czego ja nie wiem. Co było idiotyczne, bo fakt, że podobała mi się Sky i chciałem przebywać w jej towarzystwie jak najczęściej był mi cholernie znajomy. Wychodząc z łazienki wciągnąłem na siebie koszulkę i ruszyłem jako pierwszy do baru. Tam James stał przy ekspresie do kawy i właśnie nalewał jej do czekających już kubków. Opadłem na stołek obok Kojota i rozejrzałem się z ciekawością nie widząc Ridera.

Grimm Reapers MC 2# Casanova | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz