Rozdział XIX
Sky
Siedziałam na ziemi oparta o kanapę i wpatrywałam się w przestrzeń. W mojej głowie obrazy z przeszłości zaczynały na nowo wychodzić na światło dzienne. I nawet najlepsze zamki nie potrafiły mnie ochronić przed tym potokiem. Widziałam swojego oprawcę równie wyraźnie jakby stał teraz przede mną. I tak samo drżałam na całym ciele, choć strach był podyktowany jedynie wyobraźnią. To jak zbliżał się do mnie z tym oślizgłym uśmieszkiem. Jak częstował smakołykami, których nigdy nie było w domu. Jak brał mnie na kolana, gdy miałam jedenaście, dwanaście lat. Jak jego wędrujące dłonie masowały moje nogi i talie. Jak domagał się podziękowań za każdy prezencik jaki ze sobą przyniósł. Jak z każdym rokiem jego zaangażowanie i skupienie na mnie rosły. Jego oddech przepełniony papierosami, który owiewał moją twarz, gdy szeptał mi do ucha i ten głos.
To nasz sekret, mała Sky. Nie chciałabyś chyba, żeby twoja siostra dowiedziała się o tym, prawda? Nie spodobałoby się jej to i byłaby bardzo, bardzo zawiedziona tobą.
Mój ojczym i matka nigdy nie byli dla mnie bohaterami, a raczej oprawcami lub całkowicie niewidocznymi świadkami. To Jas była tą, którą chciałam zadowolić. To ona była moją opoką, gdy wszystko inne się waliło. I choć sama cierpiała, nigdy nie traciła ducha. Nawet, gdy ojczym połamał jej żebro, a potem przez dwa dni odmawiał jedzenia. Trzymała mnie za rękę, gdy leżałyśmy na jej łóżku i powtarzała, że będzie dobrze. Że zrzuci trochę kilo przez to i łatwiej znajdzie księcia, a potem on nas uratuje i wywiezie daleko stąd, gdzie będziemy bezpieczne i szczęśliwe. Chciałam żeby była ze mnie dumna, że też jestem silna i nie płaczę. Że nie skarżę się na sytuację, dokładnie tak jak ona nigdy tego nie robiła.
Chyba nie chcesz, żeby twojej siostrze coś się stało, prawda? Jas szybko rośnie, będzie piękną, seksowną...
Paradoksalnie, dopiero z upływem lat zdałam sobie sprawę jak głupio obie robiłyśmy chroniąc siebie nawzajem. Żyłyśmy razem w jednym domu, miałyśmy innych oprawców i obie milczałyśmy jak zaklęte dopóki koszmar nie zaczął rządzić naszym życiem. Mój ojczym może nie robił tego co jego przyjaciel mi, ale jego obsesja Jas była równie niezdrowa. Gdy wyjechała zapadł się w sobie, co było przerażające. Pił więcej niż do tej pory, większość dni spędzał na kanapie lub w jej dawnym pokoju. Moje myśli wróciły do jednego z pierwszych wieczorów po wyjeździe Jas. Matka pracowała tego dnia na jednej z dodatkowych zmian, by opłacić rachunki, a ja sama siedziałam przy kuchennym stole i odrabiałam lekcje. Ojczym był już nieprzytomny na kanapie, gdy ktoś wszedł do domu używając swojego klucza. Pamiętam, że w pierwszej chwili pomyślałam, że to Jas wróciła. Dopiero, gdy po skrzypiącej podłodze rozniosły się ciężki kroki wiedziałam jak bardzo się pomyliłam.
Jego postać wypełniła niemal w całości drzwi, które prowadziły do salonu. Mysie włosy były postawione na głowie, jakby wcześniej nerwowo je przeczesywał, a wargi wykrzywił paskudny uśmiech.
- Cześć kochanie – powiedział i podszedł do mnie wolnym krokiem. - Mam coś dla ciebie.
Milczałam przerażona rozglądając się dookoła. Nienawidziłam być z tym człowiekiem sama na osobności i minęły lata odkąd ostatni raz udało mu się mnie przyłapać w kącie. Naiwnie sądziłam, że odkąd dorosłam jego zainteresowanie się skończyło. Patrząc teraz na jego oczy wiedziałam, że to była złudna nadzieja.
- Nie chcesz? - Zapytał wyciągając z kieszeni dużą paczkę moich ulubionych czekoladek.
Jeżeli sądził, że w wieku piętnastu lat wciąż mogłam się na to złapać to ewidentnie był idiotą. Ale nawet jeżeli wątpiłam w jego inteligencję wiedziałam, że nie mogę go lekceważyć. Zrobił krok w moją stronę i powoli okrążył stół, aż stanął obok mnie. Po moim ciele przebiegł nieprzyjemny dreszcz, a dłoń którą trzymałam ołówek zadrżała. Spuściłam wzrok na zadanie, ale litery zaczęły mi skakać przed oczami. Odetchnęłam i starałam się nie patrzeć na niego. Może, gdy nie będę na niego zwracała uwagi zniechęci się i pójdzie. Może będzie miał dość użerania się z humorzastą nastolatką i zostawi mnie w spokoju. Jednak byłam całkiem świadoma tego, że nachylił się w moją stronę, a jego dłoń złapała pasmo moich włosów.
CZYTASZ
Grimm Reapers MC 2# Casanova | ZAKOŃCZONE
RomanceByła delikatna, niewinna i tak uroczo nieśmiała, że nie potrafiłbym przejść koło niej obojętnie nawet gdyby zależało od tego moje życie. Coś w niej wołało do podstawy mojego bycia. Ta część mnie chciała ją rozłożyć na czynniki pierwsze, poznać i zro...