Rozdział X
Cas
Uśmiechnąłem się, gdy tylko zatrzymałem motocykl na podjeździe i drzwi od domu Charlie otworzyły się na oścież. Leo wybiegł w podskokach i skoczył mi prosto na ręce zarzucając swoje ramiona wokół mojej szyi. Dopóki Josie nie wysiadła z nim z samolotu nawet nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo tęskniłem za siostrą i tym małym diabłem. Poczochrałem jego przydługie włosy i postawiłem na ziemi patrząc na Josie, która stała w drzwiach, a na jej wargach błąkał się lekki uśmiech. Cieszyłem się z ich wizyty, ale wciąż wkurwiało mnie to dlaczego się tu znaleźli. Gdy ulokowałem ich wczoraj wieczorem w domu Charlie, Leo niemal od razu padł zmęczony lotem i jazdą samochodem. Josie i ja zajęliśmy miejsce na werandzie i opatuleni kocem zaczęliśmy rozmawiać. Z każdym słowem wypowiedzianym przez nią moja złość tylko rosła. Na jej pieprzonego męża, na tą zdzirę, która zaczęła się kręcić obok zajętego faceta i na samego siebie, bo nie mogłem nic z tym zrobić. Za każdym razem, gdy widziałem którąkolwiek z sióstr płaczącą jakaś część mojego serca łamała się. Tuląc wczoraj Josie, która w końcu złamała się i niemal godzinę przepłakała na moich kolanach postanowiłem sobie, że od tej pory będę dużo uważniej patrzył na ich życie i szybciej reagował na jakiekolwiek niepokojące znaki. No i oczywiście, że jeżeli tylko będę mógł, to dopilnuję by ten skurwiel nie dostał drugiej szansy. Leo oderwał mnie od moich myśli ciągnąć za rękę i prowadząc do domu.
- Chodź, wujek! - Krzyczał, a jego chłopięcą twarz rozjaśniał szeroki uśmiech. - Pokażę ci moją rękawice! Zagrasz ze mną, prawda?
- Pewnie, ale dopiero jak pogadam z mamą – powiedziałem i puściłem go by pobiegł do środka, a sam zatrzymałem się przed Josie, która nadal stała na werandzie. - Jak tam, siostra?
Posłała mi lekki uśmiech i przytuliła się do mojego boku.
- Lepiej – wyszeptała i zamilkła patrząc na Leo, który wybiegł z sypialni i ruszył na tylne podwórko.
Przysięgam, ten chłopak musiał mieć ADHD, bo nie zachowywał się jak zdrowy i energiczny sześciolatek. Raczej przypominał mi szczeniaka na wiecznym haju. Josie odsunęła się ode mnie i podeszła do blatu by włączyć ekspres do kawy. W milczeniu obserwowałem jak przygotowuje kubki, nalewa brązowego napoju i każdej z nich i wyciąga kostki cukru na wierzch. Dopiero, gdy usiadła naprzeciwko mnie przy wyspie kuchennej jej spojrzenie znów odnalazło moją twarz. Ja i Josie odziedziczyliśmy wygląd w większości po ojcu. Oboje mieliśmy ten sam kolor oczu i ten sam krzywy uśmiech. Te same cechy dzieliliśmy teraz z Leo.
- Więc – zaczęła i uśmiechnęła się. - Co dziś dla nas zaplanowałeś?
- Możemy się wybrać za miasto – powiedziałem spokojnie myśląc o planach jakie ułożyłem. - W sąsiedztwie otworzyło się przyjezdne wesołe miasteczko, Leo mógłby się wyszaleć.
- Czasami mam wrażenie, że ma jakiś akumulator, który ładuje się, gdy on działa. Wiesz, takie perpetum mobile.
Zaśmiałem się na te słowa i pobiegłem za jej wzrokiem obserwując Leo, który sam rzucał właśnie piłkę. Była ciepła pogoda jak na początki września, wręcz idealna by spędzić ten czas na świeżym powietrzu. Spojrzałem na siostrę, która zdawała się pogrążona w myślach.
- Wieczorem Charlie uparła się, żeby zorganizować kolację w klubie – powiedziałem i posłałem jej lekki uśmiech.
Josie spojrzała na mnie sceptycznie. Wczoraj poznała Charlie, którą Jecta przywiózłby mogła poznać nowych lokatorów w swoim domu. Dziewczyny zdawały się dogadywać, a Charlie miała manię organizowania wydarzeń w klubie. Nie muszę chyba dodawać, że znacznie się różniły od imprez jakie zazwyczaj miały tam miejsce. Teraz to miejsce było zdecydowanie bardziej rodzinne za sprawą jej i Missy, jednej ze starych. Jakimś cudem klubowe dziwki zdecydowanie mniej wychylały się przed szereg, co mnie jakoś specjalnie nie przeszkadzało, ale kilku braci miało z tym problem. Dlatego wiedząc, że dzisiejszy wieczór będzie jej dziełem mogłem śmiało zakładać, że nie będzie publicznych orgii ani pijaństwa. Wiedziałem, że najbardziej Josie boi się właśnie o to i obecność w tym miejscu Leo.
CZYTASZ
Grimm Reapers MC 2# Casanova | ZAKOŃCZONE
RomanceByła delikatna, niewinna i tak uroczo nieśmiała, że nie potrafiłbym przejść koło niej obojętnie nawet gdyby zależało od tego moje życie. Coś w niej wołało do podstawy mojego bycia. Ta część mnie chciała ją rozłożyć na czynniki pierwsze, poznać i zro...