Rozdział XVIII

4.7K 321 12
                                    

Rozdział XVIII

Cas


Byłem wrakiem. Nie pamiętałem kiedy ostatnio zmrużyłem oko. Od trzech dni, kiedy dowiedziałem się o przeszłości Sky robiłem wszystko, by dowiedzieć się jeszcze więcej i jeszcze więcej na ten temat. Postawiłem na nogi kilku chłopaków, by pilnowali jej, gdy mnie nie ma obok. A teraz czaiłem się pod komisariatem czekając na dogodny moment by złapać Butlera i wyciągnąć od niego czy mają coś nowego w sprawie. Nie chciałem prosić Sina o to by zaczął dalej grzebać, choć nie miałem wątpliwości, że zrobiłby to bez słowa sprzeciwu. Wiedziałem, że powinienem zwolnić i uspokoić się, ale żądza mordu, którą poczułem po przeczytaniu teczki nie zmniejszyła się ani o jotę. Przez to zacząłem unikać Sky. Kiedy wczoraj pojawiłem się w jej domu było już na tyle późno, że bez słowa poszliśmy spać. I choć Sky zdawała się zachowywać normalnie ja nie potrafiłem. Miałem pieprzoną blokadę, przez którą bałem się wykonać w jej stronę jakikolwiek gest. Teraz bardziej niż wcześniej zdawałem sobie sprawę z jej strachu przed bliskością, który na początku tak mnie zaintrygował. Odetchnąłem głośno i drgnąłem widząc Butlera idącego spokojnie w stronę prywatnego samochodu. Właśnie kończył dobowy dyżur i była to najlepsza okazja jaką miałem żeby z nim porozmawiać bez świadków. Poczekałem, aż ruszy i pojechałem za nim pod jego dom. Gdy zatrzymał się na podjeździe wysiadł z auta i oparł się o jego bok wyraźnie na mnie czekając. Trzasnąłem drzwiami i zbliżyłem się do niego, świadomy, że wciąż jest na tyle jasno, że sąsiedzi mogą zobaczyć naszą pogawędkę.

- Domyślam się skąd ta przyjemność – powiedział spokojnie, a jego spojrzenie uważnie oceniało moją twarz.

Musiałem przyznać, że w ostatnim czasie Butler wyraźnie zmężniał i spoważniał. Kilka miesięcy temu, gdy przyjechał do domu Charlie po tym jak ktoś próbowano ją zastraszyć był nieopierzonym szczeniakiem. A może wtedy jeszcze zwyczajnie się nas bał. Teraz jednak zdawał się w pełni panować nad nerwami.

- Wejdziemy? - Zapytałem wskazując na jego niewielki domek.

Zastanowił się wyraźnie nad tym, ale w końcu skinął głową i odwrócił się w stronę wejścia. Wprowadził mnie do kuchni i bez słowa podszedł do lodówki wyjmując butelkę wody dla mnie i siebie. Postawił ją przede mną na blacie i nie spuszczając ze mnie wzroku napił się.

- Chce znać szczegóły.

Prychnął i powoli zakręcił butelkę odstawiając ją obok mojej nie ruszonej.

- Wiesz, że nie mogę omawiać z tobą śledztwa.

- Wiem, że nie powinieneś, co nie zmienia faktu, ze to zrobisz, prawda?

Przez chwilę mierzyliśmy się na spojrzenia, ale cokolwiek zobaczył w moim spowodowało, że skapitulował. Ja nie miałem zamiaru odpuszczać tego. Sky była dla mnie priorytetem i choćbym miał przegrzebać to miasto do fundamentów zapewnię jej bezpieczeństwo. Wiedzieliśmy to obaj.

- Żadnych postępów – powiedział zrezygnowany i odwrócił ode mnie wzrok, a mięsień w jego szczęce zadrżał lekko. - Po liście jaki otrzymała nie było żadnych innych śladów. Wysłałem list do ekspertyzy ale nic to nie dało. A teraz wydaje się, jakby to nigdy nie miało miejsca. Pierdolona cisza i ślepe zaułki.

- Jakim liście? - Zapytałem czując jak coś paskudnego rozrasta się we mnie.

Butlera musiał zaalarmować mój głos bo drgnął lekko i zmrużył powieki uważniej mi się przyglądając.

- Nie powiedziała ci o nim?

Zabawne, bo Sky nie powiedziała mi słowa. Zacisnąłem szczęki i ledwie zauważalnie pokręciłem głową czekając, aż zacznie gadać. Jeżeli w ciągu minuty nie padną wyjaśnienia, to przysięgam gotowy jestem wybić odpowiedzi z pomocą pięści. Przez chwilę znów wyglądał jakby zastanawiał się nad tym czy w ogóle kontynuować tą rozmowę.

Grimm Reapers MC 2# Casanova | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz