Rozdział XXI
Sky
Minął tydzień. Tydzień spędzony w takiej samotności, że powoli zaczynałam wariować sama ze sobą. Zabawne, że jeszcze nie tak dawno dokładnie tak wyglądało moje życie. A jednak odkąd Cas przekroczył próg mojej kawiarni i wynegocjował sobie poznanie mnie coś się diametralnie zmieniło. Wciąż dostawałam od niego wiadomości, wciąż codziennie rano widziałam jednego z jego braci jak czekał na mnie pod blokiem. I każdego dnia inny z nich odprowadzał mnie do domu. I choć początkowo byłam na nich wszystkich wściekła i zażenowana tym zainteresowaniem teraz przywykłam do motocyklistów kręcących się w okolicy. Kilka miesięcy temu podskakiwałabym na widok gościa w skórzanej kamizelce jadącego na motorze w ślimaczym tempie. Teraz? Wiedziałam, że są tutaj na polecenie Casa i po to by zapewnić mi bezpieczeństwo. I chyba w końcu dotarło do mnie, że ten facet faktycznie nie miał zamiaru się poddać. Zamiatałam właśnie podłogę w kawiarni tuż przed zamknięciem, gdy do środka weszła Jasmine. Krok za nią szedł Rider, który uśmiechał się szeroko jakby wygrał na loterii. Musiałam przyznać, że z czasem jaki spędzałam w ich towarzystwie coraz łatwiej szło mi patrzenie na ich niewątpliwie potężne i atrakcyjne oblicza. Zresztą Rider, James Dean czy Jecta byli z nich wszystkich najmilsi i najłatwiej mogłam się z nimi dogadać. Jednak teraz, kiedy zamykałam widok Ridera mnie trochę zaskoczył. Zazwyczaj jeden z nich czekał na zewnątrz, aż skończę i ruszę do domu. Interakcje między mną, a tymi facetami były ostatnimi czasy częstsze, ale wciąż rzadkie.
- Co tu robisz? - Zapytałam patrząc na niego i mrużąc oczy.
- Wpadłem na kawę – powiedział jakby nigdy nic i podszedł do lady.
Jasmine przewróciła oczami o stanęła obok niego.
- Zamyka.
Zmrużyłam oczy patrząc uważnie to na jedno to na drugie. Gdybym nie znała Jas tak dobrze jak samej siebie, powiedziałabym, że coś kombinowali, ale ta myśl była niedorzeczna. Jas zdawała się tolerować mnie i Casa, ale raczej nie możliwym było by nagle zaczęła kumplować się z jego braćmi. Widziałam jakim spojrzeniem obrzucał ją Rider, gdy Jas nie patrzyła - to nie było kumplowskie. Zamiotłam ostatni kawałek podłogi i odstawiłam miotłę na jej miejsce. Czułam przez cały czas ich spojrzenia na sobie, ale bez słowa zabrałam swoje rzeczy z biura i skierowałam się do drzwi dzwoniąc kluczami w dłoni. Gdy wyszliśmy Jas ruszyła do auta, ale Rider pozostał krok za mną niemal odgradzając mnie od ulicy i siostry.
- Musisz z nim porozmawiać, Sky – powiedział cicho nachylając się w moją stronę.
Drgnęłam, nawet nie tyle zaskoczona jego bliskością, co słowami. Do tej pory jego bracia zdawali się nie wtrącać w to co się działo między nami. I miałam wielką ochotę przypomnieć Riderowi o tym, że to nasza sprawa. Zamknęłam drzwi i odwróciłam się w jego stronę. Stał blisko mnie górując nade mnie i rzeczywiście zasłaniając mi swoją postacią cały widok.
- Rider – powiedziałam cicho i choć nie czułam strachu, mój głos lekko zadrżał.
Jakby wyczuwając zrobił krok w tył, ale wciąż blokował mi przejście.
- Lubię cię, Sky – mruknął, tak bym wciąż tylko ja go słyszała. - I mogę ci gwarantować, że cokolwiek się między wami wydarzyło, Cas tego szczerze żałuje. Zaczynamy się wszyscy o niego martwić i wiemy, że teraz potrzebuje cię tak samo jak ty potrzebujesz jego. Nawet jeżeli sam nie powie tego głośno.
Zagryzłam nerwowo wargę i spuściłam wzrok na ziemię. Nie mogłam patrzeć na jego twarz, gdy była wypełniona szczerością i troską o Casa, to łamało mi serce. Rider zdawał się zadowolony, że wykonał swoją misję i tylko skinął głową robiąc kolejny krok w tył. Bez słowa przeszłam do auta i zajęłam miejsce pasażera. Jas nie odezwała się słowem na temat tej dziwnej rozmowy. I dałabym sobie rękę uciąć, że odjeżdżając machnęła Riderowi na pożegnanie. Po pół godzinie byłyśmy już w domu Jas i obie rozkładałyśmy gotowe, kupione przekąski. Wieczór filmowy w środku tygodnia może nie był najlepszym rozwiązaniem, ale Jas uparła się na to. Ja jak wiadomo, nie miałam żadnych innych planów. Nawet Suzi nie wymagała w tym tygodniu opieki, bo Bella zdawała się w końcu dogadać z szefem na temat normalnych godzin pracy. Usiadłyśmy na kanapie opatulając się kocami, a Jas włączyła na ekranie Nightmare Before Christmas. Film, który rok w rok oglądałyśmy w tym okresie i choć każda z nas znała wszystko na pamięć, wciąż leciał. Uśmiechnęłam się już na widok pierwszych napisów i zapadłam głębiej w poduszki na kanapie.
CZYTASZ
Grimm Reapers MC 2# Casanova | ZAKOŃCZONE
RomanceByła delikatna, niewinna i tak uroczo nieśmiała, że nie potrafiłbym przejść koło niej obojętnie nawet gdyby zależało od tego moje życie. Coś w niej wołało do podstawy mojego bycia. Ta część mnie chciała ją rozłożyć na czynniki pierwsze, poznać i zro...