Rozdział IX

5K 309 12
                                    

Rozdział IX

Sky

Następne dwa dni spędziłam w jakiejś dziwnej bańce. Jas codziennie dzwoniła do mnie rano i nawet raz próbowała znów odebrać mnie z pracy, ale stanowczo jej zabroniłam. Nie mogłam dopuścić by spotkała się z Casem, który codziennie pojawiała się w mojej kawiarni tuż przed zamknięciem. Czy byłam z tym ok? Wciąż nie wiedziałam na sto procent, ale nie oszukiwałam się, że mam jakieś szanse z nim wygrać. Jeżeli zgoda na jego zainteresowanie wiązała się z tym, że nie będzie grzebał i wypytywał o rzeczy o których nie chciałam rozmawiać, byłam gotowa tyle z siebie dać. Zresztą nie było sensu kłamać samej sobie, że jego towarzystwo jest mi niemiłe. Na drugi dzień zabrał mnie na pokaz filmów pod gołym niebem organizowany w miejskim parku. I choć nie czułam się pewnie siedząc na pace jego auta Cas sprawił, że było to przyjemne. Nie flirtował ze mną, nie wypytywał. Po prostu wprowadzał luźną, przyjacielską atmosferę i sama nie mogłam się powstrzymać od mówienia mu trochę o sobie. Zdradziłam swoją fascynację do starych domów i tym dlaczego zdecydowałam się właśnie na tą kamienicę wybierając miejsce dla kawiarni. Oprócz tego dotyku we wtorek nie wykonał też żadnego fizycznego ruchu w moją stronę. Wczoraj natomiast odprowadził mnie na kolejne spotkanie z Charlie w jej klubie. Siedząc tam nie mogłam uwierzyć, że w zaledwie tydzień tak bardzo zmieniło się moje życie. I choć wciąż podrywałam się na mocniejszy szum liści czy czyjeś szybkie kroki to w towarzystwie Casa czułam się spokojniejsza. Dziś miałam znów zajmować się Suzi, a do Casa przyjeżdżała wieczorem jego siostra z synkiem. Mindy pomogła mi zamknąć kawiarnię i nawet odprowadziła mnie do następnej ulicy opowiadając jakieś zabawne historyjki o swojej dziecince. Z każdym dniem spędzonym w jej towarzystwie coraz bardziej cieszyłam się z jej pojawienia się i doceniałam jej radosną osobowość. Wchodziłam po schodach do mieszkania, gdy mój telefon zawibrował oznajmiając przyjście smsa. Otworzyłam go i uśmiechnęłam się widząc uśmiechniętą twarz Casa. Na baranach trzymał chłopca, który niewątpliwie był z nim spokrewniony. Mieli dokładnie ten sam kolor oczu i krzywy, chłopięcy uśmiech na twarzy. Gdybym nie wiedziała, że to bratanek byłabym pewna, że to jego syn. Uśmiechnęłam się na ten widok i weszłam domieszkania. Po ledwie sekundzie zadzwonił dzwonek do drzwi.

- Cześć, Bella – powiedziałam i wpuściłam ją do swojego mieszkania.

Zaraz za nią wbiegła Suzi, która przytuliła się do moich nóg i szybko ruszyła do kanapy od razu sięgając po pilota. Bella zaśmiała się cicho i spojrzała na mnie uważniej.

- Nie wiem jak ci się w końcu odwdzięczę za to, że ciągle jej pilnujesz.

- Nie ma o czym mówić, Bella.

- Jesteś aniołem – powiedziała i wychyliła się by spojrzeć na córkę. - Suzi, bądź grzeczna, dobrze? I pamiętaj, że masz zrobić zadania, które zleciła pani Collins.

- Dobrze, mamo! Sky mi pomoże!

- O ile będę wiedziała jak – mruknęłam, na co Bella się zaśmiała.

- Na razie to nic strasznego, ale obawiam się, że jak pójdzie do szkoły to mogę zawieźć jako matka jeżeli chodzi o matematykę.

Zaśmiałam się serdecznie i pożegnałam Bellę. Wydawała się o wiele bardziej radosna niż do tej pory i szczerze trzymałam kciuki za jej szczęście. Ciężko przeżyła rozwód i pracowała jak szalona by zapewnić córce wszystko to na co mała zasługuje i by nie czuła się odstawiona na boczny tor.

Podeszłam do kanapy i pochyliłam się zakładając karmelowe włoski za ucho Suzi. Jej śliczna twarz była zarumieniona i zarażała szerokim uśmiechem.

Grimm Reapers MC 2# Casanova | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz