Chociaż dla większości szpitale były miejsce, które brzmiało jak wyrok, dla niego tak nie było.
Co prawda, może by i sam by narzekał, gdyby musiał stać w tym miejscu jako pacjent, jednakże tak nie było. W swoim niebieskim uniformie i z plakietką, na której widniało jego zdjęcie stał w hallu, rozglądając niemalże jak dziecko, które po raz pierwszy w życiu pojawiło się w parku rozrywki. Może i te porównanie nie było jakoś najbardziej szalone, ale trochę tak było. Harry w końcu nie był już wyłącznie studentem czy praktykantem. Teraz miał swój tytuł doktora, miał prawo do wykonywania zawód, więc nic nie stało mu na przeszkodzie, aby zacząć swoją rezydenturę.
Oczywiście wstał o wiele wcześniej niż powinien i chyba powinien szybko zmienić ten nawyk, bo wiedział, ile sił i ile godzin wymagała jego przyszła praca. Cóż, teraz na pewno przemawiało przez niego podekscytowanie, ale wiedział, że musiał uspokoić swoje nerwy. Dosłownie wszystkie, aby móc skupić się na tym, co było najważniejsze. Na dostarczaniu jak najlepszej diagnozy i metody leczenia dla pacjentów.
Niedaleko niego stał Niall. Jego kolega, chociaż chyba mógł powiedzieć nawet, że najlepszy przyjaciel. Znali się... Długo. Harry nie był w stanie nawet powiedzieć dokładnie ile, ale to nie było ważne. Mieli na początku wynająć coś razem, ale jakoś tak się namieszało, że mieszkali osobno, jednakże obiecali sobie, że kiedy ich umowy najmu się zakończą, znajdą coś razem. Oczywiście rok to było całkiem sporo i wiele w życiu niektórych mogło się zmienić, ale Harry nie sądził, aby którykolwiek z nich miał zmienić cokolwiek poza dekoracjami w swoich małych mieszkankach.
Horan obsługiwał właśnie maszynę do kawy, ponieważ do spotkania z ich koordynatorami, mieli jeszcze chwilę. Harry jednak nie czuł, aby potrzebował ani miligrama kofeiny w swoim ciele. Emocje zdecydowanie działały na jego plus w tej kwestii.
Nie wiedział jednak za bardzo, co miał ze sobą zrobić. Kręciło się tutaj bardzo dużo osób, zarówno lekarzy, pielęgniarzy i pielęgniarek, ale również i pacjentów. Na szczęście jednak wiedział, że nie będzie musiał zapamiętywać wszystkich tych twarzy i nazwisk, chociaż obiecał sobie, że postara się, aby znaleźć jak najwięcej miłych osób. Nie chciał w końcu zostać sam jak palec z Niallem u boku. W końcu na rezydenturę było dostać się bardzo trudno, więc większość będzie patrzeć sobie na dłonie, aby tylko wyłapać błędy innych. Harry był tego pewien, dlatego każdego wieczoru starał sobie mimo wszystko przypomnieć jak najwięcej, aby tylko nie on stał się pośmiewiskiem wśród swoich nowych kolegów. Może nie kolegów. Współpracowników.
Miał wrażenie, że widział nawet kilkoro innych rezydentów rozsianych po pomieszczeniu, ale wolał nie podchodzić. Zresztą ci pojawiali się i znikali, i tak w kółko. Zapoznanie wolał zrobić po oficjalnym spotkaniu, gdzie może już uda mu się wyczuć chociaż kilka osób. Niektórzy potrafili być jeszcze bardziej ambitni od niego i to w złym sensie tego słowa, a ponieważ on miał najlepsze wyniki, to wiedział, że będą chcieli się go pozbyć. Konkurencja nie spała i Harry był tego świadomy.
Teraz miał rozpocząć się jego pierwszy rok. Chyba najcięższy i najbardziej szalony, ponieważ miał być traktowany jako stażysta. Kolejne dwa lata miały być ponoć lepsze, ale ponieważ on nie miał żadnego doświadczenia jak na razie na tym polu, to wolał się nie wypowiadać. Miał jedynie kilka wskazówek od znajomych ze starszych lat oraz z forów na Internecie. Dlatego chciał zrobić wszystko, aby tylko nie podpadać lekarzom, którzy pracowali już w tym miejscu na stałe, a którzy mogli również nadzorować jego pracę.
Spojrzał na zegarek, mając już dosyć. Czas mijał mu tak, jakby wcale, ale w końcu zaczął kierować się w odpowiednim kierunku. Napisał jedynie do Nialla, ponieważ nie wiedział, gdzie nagle zniknął jego przyjaciel. Był gotowy już przypuszczać, że ten skoczył jeszcze przed wszystkim do łazienki, ale szczerze mówiąc, swoich marnych oszczędności by na to nie postawił.
CZYTASZ
✓ | Stitches On Our Hearts
FanfictionHarry świeżo po studiach niemal szczęśliwym trafem może odbyć rezydenturę w jednym z największych londyńskich szpitali. Jest to dla niego ogromna okazja, na którą nie tak wielu może sobie pozwolić. Pakując się w ciężkie dyżury, różnych pacjentów i n...