Spędzenie nocy oraz kolejnego dnia w łóżku było zdecydowanie najlepszą decyzją, jaką mogli podjąć, tym bardziej po tak miłym wieczorze. Dawali sobie jak najwięcej przyjemności, celebrując każdą chwilę, każdy pocałunek i dotyk. Starali się wykorzystać ten czas, skupiając się wyłącznie na sobie, zapominając o tym, że gdzieś tam poza drzwiami sypialni nadal był tętniący życiem świat. Nie przejmowali się mijającym czasem, opadając w końcu w swoich ramionach i zasypiając, choć obiecali sobie jedynie krótką drzemkę, aby ogarnąć bałagan, który zostawali dookoła.
A to, że krótka drzemka przeciągnęła się w pełnoprawny sen wcale ich nie martwiło. Czemu miałoby, skoro nie było to nic, co mogłoby zepsuć ich dobry nastrój?
Poranek, tuż po pozbyciu się wszelkich dowodów ich małej, miłosnej zbrodni i wspólnym prysznicu, spędzili na miłym śniadaniu, również zjedzonym w łóżku. Chociaż nie było one najbardziej luksusowym posiłkiem, bo było złożone z tego, co Louis znalazł w kuchni, to nie narzekali. Harry, i bez jak śniadań ze zdjęć znalezionych w Internecie, czuł się jak w niebie, Louis zresztą miał podobne zdanie na ten temat. Rozmawiali dużo, odpoczywając i śmiejąc się z niczego i wszystkiego jednocześnie. Nie przejmowali się brakiem ubrań, choć gdzieś popołudniu w końcu założyli coś na siebie, przenosząc wszystko do salonu, gdy rozważali zamówienie czegoś na późny obiad. Byli rozleniwieni, nie mogąc się od siebie odpędzić. Chcieli być blisko siebie, jakby teraz nie obawiali się, że jedno muśnięcie ust więcej będzie przesadą.
I Tomlinson naprawdę musiał przyznać, że od dawna nie czuł się tak dobrze. Chociaż musiał przyznać, że jeszcze nigdy wcześniej nie miał w sobie myśli, że chciałby zatrzymać czas, aby chwila trwała wiecznie. Ale kiedy mógł kolejny raz całować te słodkie usta, wymieniać się poglądami na kolejny temat albo po prostu leżeć obok siebie w ciszy, to czuł się pełny. Jakby jakaś pustka w jego życiu została wypełniona przez Harry'ego. Bo może i miał całkiem sporo grono znajomych, w końcu znał sporo lekarzy tu i tam. Jednak to było coś innego, bo nikt nie był dla niego tak bliski. I chociaż nie minęły miesiące ani lata ich znajomości na takim etapie, to miał wrażenie, jakby właśnie tak było. Może brzmiał jak szalony, ale kiedy widział bruneta krążącego po kuchni tak, jak chodziłby po swojej własnej, coś w nim chciało sprawić, aby tak było.
Jednak wszystko miało swój koniec, a początek kolejnego tygodnia był właśnie tym, co sprawiło, że ich bańka pękła. Byli z tego powodu niezadowoleni, ale żaden nic nie powiedział, musząc zaakceptować taką naturę rzeczy. I jeśli za pierwszym razem pobudka była trudna, tak teraz wydawała się być niemal niemożliwa. Tomlinson był gotowy zrobić wszystko, aby zatrzymać i siebie, i Harry'ego w pościeli, ale ta racjonalna część niego przypominała mu raz za razem, że w szpitalu również czekało na niego wiele osób. To właśnie to sprawiło, że jednak się podniósł, chociaż z samego rana był bardziej marudny niż kiedykolwiek wcześniej.
A w szpitalu jak zawsze rozdzielili się, zapominając, że poza nim łączyło ich coś więcej niż zawodowa relacja.
Dzień Louisa zdecydowanie różnił się od tego, który miał Harry. Nie musiał zajmować się wszystkim, nie musiał się przed nikim spowiadać, a do tego miał swój zespół, z którym główkował nad najważniejszymi sprawami, na jakie się natykali. Mógł siedzieć nawet i przez godzinę, pijąc powoli kawę i rozmawiając o kolejnych możliwościach choroby, gdy oglądali skany i badania.
Teraz właśnie kończyli jedno z takich spotkań, kiedy w końcu doszli do rozwiązania kolejnej zagadki. Siedzieli zadowoleni całą grupą przy stole, który był dla nich bazą do burzy mózgów.
— Powiem wam, że początkowe objawy kompletnie nie kierowały mnie w tę stronę — powiedziała jego współpracowniczka, która podobnie jak reszta miała obok siebie kubek kawy. Louis dopijał właśnie swoją, chcąc zaraz przejrzeć jeszcze raz wszystko dla pewności. Wiedział, że reszta zrobi to samo. — Ale jestem zadowolona, że nam się udało.
CZYTASZ
✓ | Stitches On Our Hearts
FanficHarry świeżo po studiach niemal szczęśliwym trafem może odbyć rezydenturę w jednym z największych londyńskich szpitali. Jest to dla niego ogromna okazja, na którą nie tak wielu może sobie pozwolić. Pakując się w ciężkie dyżury, różnych pacjentów i n...