Część 4

2.5K 199 37
                                    

Dwa dni później

West Chester, Pensylwania

Derek

Opróżniam trzecie piwko w lokalnym barze, który znajduje się niedaleko mojego świeżo wynajętego mieszkania, po czym odstawiam z hukiem pusty kufel i wołam kelnera, aby nalał mi jeszcze jedno. Dzisiejszego ranka wraz z Curtisem upłynniliśmy fanty znalezione u Montgomerych i uzbierała się całkiem niezła kwota. Plus to co wyciągnąłem z sejfu daje nam niezłe możliwości na nowy start. No może, tylko ja myślę o zmianie życia. Curtis już ma na oku kolejny dom, który chce odwiedzić pod osłoną nocy. Stanowczo mu odmówiłem, jednocześnie przypominając, że uprzedzałem go o zmianie zajęcia.

Mam na oku stary warsztat samochodowy, który został wystawiony kilka tygodni temu na sprzedaż i od razu pomyślałem, że to może być dla mnie szansa, aby odwrócić swój marny i jakże niepewny los.

Mam już swoje lata, za dwa miesiące skończę trzydzieści cztery lata i to chyba już czas, aby pomyśleć o stabilnym życiu. Nie mówię o rodzinie, choć jej nie wykluczam. Najpierw chcę uporządkować swoje życie zawodowe. Własny biznes i spokój to coś co potrzebuję. Szaleńcze lata młodości odchodzą w zapomnienie. Już nie bawi mnie ta nutka adrenaliny, która towarzyszyła mi za każdym razem, gdy robiłem coś nielegalnego.

Ktoś mógłby powiedzieć, że mogłem zająć się w życiu czymś prawowitym, a szukać wrażeń w sportach ekstremalnych, ale co mam powiedzieć? Że pochodzę z patologicznej rodziny i moje najbliższe otoczenie zawsze pałało się przekrętami? Nie każdy wychodzi od razu na prostą. Byłem wpływowy, łatwo było mnie namówić na głupstwa, które w jednym przypadku skończyło się źle. Chciałem hajsu, bo nigdy go nie miałem w dzieciństwie. Byłem bystrym dzieciakiem, dobrze się uczyłem, ale żaden geniusz się we mnie nie urodził. Moi rodzice nie mieli pieniędzy na czynsz, a co dopiero na studia dla najmłodszego syna. Mam dwóch starszych braci, Kadena i Briana, którzy także nie poszli ścieżką porządnych obywateli. Brian siedzi w kiciu i jeszcze przez kilka lat nic w tym departamencie się nie zmieni. A Kadena nie widziałem od roku. Nawet nie mam pojęcia, gdzie się podziewa i co robi.

Barman stawia kolejny kufel z piwem przede mną. To będzie moje ostatnie, a potem wrócę do siebie, aby się wyspać i jutro wstać z nową energią i zapałem do dalszego działania. Pieniądze mam, więc pozostaje mi tylko zakupić warsztat i rozpocząć realizację planów. Pierwszy raz będą to legalne plany i przyznaję, że czuję w związku z tym nowy rodzaj ekscytacji. Na samą myśl uśmiecham się i myśląc, że nikt nie zwraca na mnie uwagi, będąc pogrążonym we własnych rozmowach, jestem przez moment zaskoczony, gdy czuję rękę na moim ramieniu. Obracam głowę i widzę przed sobą atrakcyjną, młodą dziewczynę.

- Czy miejsce obok jest wolne? – pyta z uśmiechem.

- Jest wolne, zapraszam.

Zgrabna blondynka zajmuje miejsce na sąsiednim hokerze, po czym unosi rękę do góry, by wezwać barmana. Ten, gdy tylko ją dostrzega, natychmiast do niej podchodzi i obsługuje. Do mnie tak szybko nie pędził, ale nie ma co mu się dziwić, laska jest naprawdę seksowna. I choć podejrzewam, że coś majstrowała przy twarzy, nie wygląda na totalnie sztuczną.
Nie mam problemu z poprawianiem urody przez kobiety, ale niektóre chyba zapominają, że i w upiększaniu można mocno przesadzić. Czasami mam wrażenie, że wszystkie wielbiące skalpel i botoks wyglądają jak spod tej samej taśmy produkcyjnej. Na szczęście koleżanka, która postanowiła zająć miejsce koło mnie i do tego ze szczerym uśmiechem, jest z tych co nadal dostrzegają granicę dobrego smaku.

Kiedy wyciąga z torebki portfel, aby zapłacić za drinka z parasolką, zatrzymuję ją i sam wyciągam z kieszeni jeansów dwudziestaka, po czym kładę banknot na połyskującym blacie, dając znać barmanowi, że ja stawiam.

Za grzechy się płaciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz