Część 8

1.4K 135 39
                                    

Brooke

Nie pamiętam, kiedy tak ostatnio bolała mnie głowa. Otwieram oczy i od razu muszę je zamknąć, gdy razi mnie niemiłosiernie jasne światło słońca, wpadające przez okno. Suchość w buzi także nie jest przyjemna. Mam wrażenie, jakbym nie piła niczego od kilku dni.

Unoszę swoje ciało do pozycji siedzącej, przy czym muszę przytrzymywać głowę dłońmi. Ponownie, tym razem powoli otwieram powieki i daję sobie czas na przyzwyczajenie oczu do światła. Odsuwam od siebie koc, a następnie stawiam stopy na drewnianej podłodze. Ostrożnie wstaję z łóżka, po czym chwiejnym krokiem idę do łazienki. Załatwiam najpotrzebniejszą potrzebę, następnie myję zęby oraz twarz. Mój wygląd straszy, dosłownie niczym postać z horroru. Podkrążone, podpuchnięte oczy, ziemista cera i włosy wystające na wszystkie strony. Wczoraj wypiłam zdecydowanie za dużo, a teraz ponoszę tego konsekwencje. Wiedziałam, że czeka mnie kac, ale chyba zapomniałam jak bardzo jest to uciążliwe. Postanawiam zostać dzisiaj w łóżku cały dzień. Muszę odchorować i nabrać siły na jutrzejszy dzień w pracy.

Wracam do sypialni i wtedy przychodzi mi coś dziwnego na myśl. Jak ja się tutaj dostałam? Urwał mi się film? Ale to nigdy mi się nie zdarzyło, nawet kiedy przesadziłam z ilością alkoholu. Na studiach, znajomi zawsze żartowali, że mogłabym wypić każdą ilość trunków, a i tak wszystko bym pamiętała na drugi dzień. I to prawda. Pamiętam ostatnie chwile mojego wieczoru. Nastawiłam płytę zespołu Red Hot Chili Peppers, którego nie znosił Travis, po czym położyłam się na kanapie i nuciłam wraz z wokalistą słowa piosenki „Californication". Więc jak do cholery znalazłam się w sypialni? Czyżbym faktycznie straciła swoje niezwykłe właściwości i nie pamiętam co robiłam później?

Postanawiam dłużej się nad tym nie zastanawiać, tylko zejść na dół i napić się mocnej kawy. Ona powinna nieco podnieść mój poziom energii.

Pierwszy łyk jest jak trucizna, ale na szczęście mdłości szybko ustępują i organizm pozwala, aby kofeina zaczęła działać cuda. Siadam na hokerze przy wyspie kuchennej i staram się przeczekać nieznośny ból głowy. Dwie aspiryny, które połknęłam tuż przed zaparzeniem kawy, powinny zaraz działać, przynajmniej taką mam nadzieję.

W domu rozlega się dźwięk dzwonka od drzwi wejściowych. Kogo u licha niesie w niedzielę? I to akurat, kiedy chciałam w spokoju umierać...

Wstaję z siedziska, wychodzę z kuchni i mozolnym krokiem idę otworzyć nieproszonemu gościowi. Już mam wyłączyć alarm, zanim sięgnę po klamkę, gdy zauważam, że jest dezaktywowany. Po wyjściu Kate z pewnością uruchamiałam system bezpieczeństwa. Jak każdego wieczoru od kilku lat, odkąd tutaj zamieszkaliśmy. Więc co się stało? Nawet jeśli w nocy nastąpiła przerwa w nadawaniu, alarm powinien na nowo się uruchomić, gdy ponownie włączono prąd. Więc jak...

Kolejny raz rozbrzmiewa dzwonek, więc moje rozmyślania na temat alarmu muszę odłożyć na bok. Otwieram drzwi, a za nimi ukazuje się Patrick, mąż Kate. Wygląda na strapionego, chociaż stara się uśmiechnąć do mnie na przywitanie.

- Dzień dobry Brooke.

- Hej Patrick. Co tutaj robisz? – pytam bez zastanowienia, po czym ganię się w myślach za nietaktowne zachowanie. Staram się szybko to naprawić. – Przepraszam, jestem trochę nie w formie. Proszę, wejdź do środka.

Patrick dziękuję, po czym korzysta z zaproszenia. Jak zwykle jest ubrany w elegancki garnitur, mimo że mamy niedzielę i pewnie nie ma żadnych zobowiązań zawodowych. Powoli wchodzi do salonu, gdzie wczoraj wraz z jego żoną urządziłyśmy sobie zakrapiany babski wieczór. Czy po to przyjechał? Coś się stało Kate?

- Patrick? Czy z Kate wszystko w porządku? – pytam zmartwiona, na co reaguje parsknięciem śmiechu.

- W porządku nie jest, ma kaca i jeśli mam zgadywać, ty także.

Za grzechy się płaciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz