Część 19

1K 110 10
                                    

Derek

Po północy wchodzę do sypialni Brooke. Okryta jasnym, plecionym pledem leży do mnie plecami, a gdy podchodzę bliżej i cicho wymawiam jej imię, nie odpowiada. Pewny, że zasnęła, siadam ostrożnie na łóżku i odkładam jej telefon na szafkę nocną.

Kiedy opieram się o poduszkę, od razu odczuwam dyskomfort. Jakby coś wbijało się w mój krzyż. Jestem tak zmęczony, że w pierwszej chwili zapomniałem o broni, która towarzyszy mi, odkąd wyszli niespodziewani goście. Wyciągam gnata i jego również umieszczam na szafce.

Zamykam oczy i pozwalam sobie na chwilę odpoczynku...

***

Nie wiem, jak długo spałem, ale kiedy otworzyłem oczy, zrozumiałem jak bardzo nawaliłem. Od razu spojrzałem na drzwi do sypialni, a potem na broń, która nadal spoczywała na szafce. Nie miałem zamiaru spać, ale kiedy jest się tak zmęczonym, ciężko opanować pewne odruchy organizmu. Nawet nie wiem, kiedy odpłynąłem.

Przecieram dłonią twarz, a potem zerkam na Brooke. Kobieta porusza się, po czym obraca w moją stronę z otwartymi oczami.

– Nadal cisza? – pyta cicho.

– Tak, nic się nie dzieje, ale obawiam się, że to cisza przed burzą.

– Może jednak zrezygnowali. Twoja obecność jest pewnie dla nich niewygodna, mogłeś ich odstraszyć.

– Przykro mi to mówić Brooke, ale nie jestem w stanie wzbudzić w nich tak wielką obawę. Nie, kiedy jesteś dla nich tak łakomym kąskiem.

– Łakomym kąskiem...

– Przepraszam. Wiem, że masz wiele wątpliwości, a ja nie jestem w stanie ich odpędzić. Jednak obiecuję, że zrobię wszystko, aby...

– Aby mnie ochronić – kończy moją wypowiedź beznamiętnym głosem. Obniżam się na dół, przekręcam się na bok i opieram głowę o poduszkę. ­– Im dłużej o tym myślę, tym bardziej mam wrażenie, że porywamy się z motyką na słońce.

– Chcesz wezwać policję?

– Pozwoliłbyś mi na to?

– Już ci mówiłem wiele razy, nie wróciłem tutaj, aby cię skrzywdzić. Nie powstrzymam cię przed wezwaniem policji, aczkolwiek mam nadzieję, że tego nie zrobisz.

– To może powinnam wyjechać, zostawić to wszystko za sobą.

– Chcesz uciekać? Masz tutaj dom, firmę, przyjaciół...

– Ale moje życie jest zagrożone, ucieczka powinna być prawidłową reakcją.

– Tak, też tak próbowałem się przekonywać. Kiedy dowiedziałem się, że Curtis zabił twojego męża, miałem zamiar ulotnić się z Pensylwanii, w razie, gdyby jakimś cudem połączyli mnie z tym idiotą.

– Dlaczego zmieniłeś zdanie? I nie mów, że przeze mnie, bo w to nie uwierzę.

Uśmiecham się słysząc jej szybkie zaprzeczenie, ale cóż, ma rację. Wtedy jeszcze nie zależało mi na niej, nie miałem pojęcia jak bardzo się będę o nią martwić.

– Bałem się, że zostawiliśmy po sobie jakiś ślad i przez resztę życia będę zmuszony oglądać się za siebie.

– Nie myślałeś o konsekwencjach zanim zdecydowałeś się włamać do mojego domu?

– Oczywiście, że myślałem, jednak nie było w planach żadnych ofiar. Prawda jest taka, że kiedy chodzi o kradzież pieniędzy, istnieje duże prawdopodobieństwo, że policja nie złapie sprawców, którzy są ostrożni.

Za grzechy się płaciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz