Derek
Wychodząc od Brooke zauważyłem nowe urządzenie zamontowane obok alarmu. Jak tylko zamknęła za mną drzwi z miłym pożegnaniem, mimochodem odwróciłem się i spojrzałem w strategiczne miejsca, gdzie mogą być zamontowane kamery. I faktycznie jedna była wycelowana wprost na mnie. Kurwa! Tego się nie spodziewałem.
Postanowiłem sprawdzić, czy za domem także jest monitoring. Nawet jeśli teraz mnie obserwuje, nie powinna jej dziwić obrana przeze mnie droga. Ścieżka za jej domem prowadzi do domu staruszka i równie dobrze nią mogę powrócić. Skanuję cały dom i niestety także na jego tyłach odnajduję jebane kamery.
Czyli to koniec mojego obserwowania Brooke. Może to i lepiej. Może powróci mój zdrowy rozsądek. W końcu czas najwyższy, aby tak się stało.
Piętnaście minut później wchodzę na teren posiadłości mojego nowego pracodawcy. Przyznaję, że podoba mi się praca przy remoncie, albo to fakt, że jest to praca legalna dodaje jej tyle atrakcyjności. Momentami zapominam z jakiego powodu tutaj przyjechałem, a raczej co odjebałem tak całkiem niedawno. Poranna kawa bądź rozgrzewająca herbatka z panem Miltonem to już rytuał. Jest typem gaduły, ale bardzo sympatycznej. Brooke również wydaje się być otwarta i szczera. Podczas naszej niespodziewanej kawy w kuchni jednak milczała. Nie odbierałem tego jako zawstydzenie. W pewnym momencie spojrzeliśmy sobie w oczy i poczułem nić porozumienia. Nie odezwałem się do niej ani razu, ale nie sprawiała wrażenia zirytowanej czy też znudzonej moją obecnością. Było w tym momencie coś lekkiego, coś dobrego.
Pukam do drzwi wejściowych i po kilku sekundach otwiera mi jak zawsze radosny staruszek. Zaprasza mnie do środka.
– Dziękuję ci jeszcze raz, że zaniosłeś kosz dla Brooke. Dzisiaj rano padało i przyznaję, że boję się poślizgnąć na tej ścieżce. Poza tym biodro mnie boli jak cholera.
– Nie ma problemu, to była drobnostka.
– Właśnie dzwoniła z podziękowaniami.
Zamieram słysząc słowa pana Miltona. A co, jeśli zapyta, dlaczego nie rozmawiam z nią? Co sobie o mnie pomyśli ta kobieta? Co sobie pomyśli staruszek?
– Była zaskoczona, ale uradowana podarunkiem – oznajmiam ostrożnie.
– O tak, trzeba o nią zadbać, przechodzi ciężki czas, a takie małe gesty przypomną jej, że nie jest sama.
– Jest pan dobrym sąsiadem i przyjacielem.
– Żal mi jej. To dobra dziewczyna, a spotkała ją taka tragedia. Po śmierci rodziców, miała tylko męża. Niestety nie doczekali się dzieci, a szkoda, miałaby teraz dla kogo żyć i uśmiechać się.
– Jest młoda, jeszcze ułoży sobie życie na nowo.
– Masz rację, ale czasami trauma przeszkadza w ponownym otwarciu serca na nową osobę. Kiedy zmarła moja żona, nie wyobrażałem sobie, aby związać się z inną kobietą. I nie chodzi o to, że byłem już wtedy w sędziwym wieku. Po prostu nie pokochałbym już tak szczerzę jak moją Diane.
– Rozumiem. Brooke też pewnie bardzo kochała męża.
– Myślę, że tak, ale nie wiem, czy była z nim tak szczęśliwa jak powinna.
– To znaczy?
– Nie chcę wyjść na starego plotkarza, ale wydaje mi się, że ten cały Travis był niezłym ziółkiem. Za każdym razem, gdy go widziałem, był owszem grzeczny i nawet wdawał się w małe pogawędki, ale było w nim coś wrednego. Nie umiem tego opisać, to się po prostu czuło.
– Widząc ich dom, chyba mogę stwierdzić, że im się powodziło. Może to pieniądze czyniły go wrednym. Bogacze często zadzierają nosa.
– To prawda, mam nadzieję, że jednak ja nie zachowuję się jak kiepska burżuazja? – pyta żartobliwie.
CZYTASZ
Za grzechy się płaci
Literatura KobiecaPewnej nocy, do domu Brooke włamuje się dwóch zamaskowanych mężczyzn. To spotkanie zmieni życie wszystkich uczestników feralnego spotkania...