Brooke
Trzymając się za krwawiące ramię, wybiegam z domu, w którym rozbrzmiewa głośny dźwięk uruchomionego alarmu. Na podjeździe potykam się i upadam na podłoże pokryte białymi kamyczkami. Nadal pada deszcz, ale na szczęście lampa oświetlająca posiadłość uruchamia się automatycznie, gdy tylko rejestruje mój ruch.
Wstaję z ziemi i patrzę na ranę, która nie wygląda dobrze. Tamuję krew dłonią, po czym ruszam w stronę drogi głównej. Zanim do niej dotrę, muszę przebrnąć przez długi podjazd, który otaczają drzewa. Wiatr przeszkadza mi w szybkim dotarciu do celu, a przyspieszony oddech i silny stres tylko pogłębiają moją trudną sytuację.
W końcu z ciężkim oddechem i z łzami na policzkach, które zmieszały się z kroplami wody, wpadam na pustą ulicę. Biegnę w stronę miasta, które jest położone kilka kilometrów od mojej posiadłości.
Posterunkowy Martinez
Nocny patrol jest najtrudniejszy. Nie dosyć, że człowiek ma ochotę położyć się do łóżka, to jeszcze najwięcej przestępstw z oczywistych względów popełnia się właśnie o tej porze. Właśnie wraz z moim partnerem interweniowaliśmy w spawie awantury rodzinnej. Skulona w kącie kobieta płakała, gdy jej pijany mąż wymachiwał nożem i groził, że ją zabije. Ich dziesięcioletni dzieciak wezwał policję, tuż po tym jak schował się z telefonem komórkowym w szafie z ubraniami. Facet faktycznie odgrażał się swojej partnerce, nawet kiedy już przybyliśmy. Turner, mój kompan, szybko go obezwładnił, zakuł w kajdanki i wsadził do radiowozu. Spisałem zeznania kobiety i jej syna, po czym zapewniłem ich, że tak szybko nie opuści aresztu. Dodałem także, że powinna postarać się o zakaz zbliżania i nie przyjmowała ponownie małżonka do ich domu.
Po akcji i wtrąceniu niebezpiecznego awanturnika do celi, wróciliśmy do radiowozu i odjechaliśmy spod posterunku, by dalej kontynuować patrol. Turner stwierdził, że musi coś szybko przekąsić, bo inaczej padnie trupem i będę musiał się nim zajmować. Rozbawił mnie jego poważny ton głosu, więc nie mogłem się powstrzymać i całą drogę do pobliskiej knajpki z szybką obsługą, żartowałem z kumpla, że zachowuje się jak mały dzieciak, który musi mieć dokładnie w tej chwili podane coś do jedzenia, bo inaczej uprzykrzy wszystkim dookoła życie. Mam w domu trzylatkę i wiem, jak to jest, gdy ma pannica swoje humorki. Nikt nie potrafi tak krzyczeć jak małe dziecko. I choć narzekam sobie czasami, to z uśmiechem myślę o małej psotnicy, która jest moim oczkiem w głowie. Nawet mimo nieuzasadnionych wrzasków.
Turner zadowolony odbiera tortille, po czym szybko wraca do samochodu, aby nie zmoknąć na deszczu, który nie daje spokoju od kilku godzin.
- Kiedy ta ulewa się skończy? - pyta niezadowolony, ale gdy wgryza się w fast fooda, jego humor od razu się poprawia, zapominając o pogodowych niedogodnościach.
- Tylko nie nabrudź, tak jak ostatnio – mówię, po czym odpalam silnik.
- Przecież posprzątałem.
- Tak, ale do końca patrolu waliło sosem rybnym.
- Oj nie przesadzaj.
- Mogę cię aresztować za utrudnianie mi pracy.
- Spierdalaj.
Obaj śmiejemy się z naszej małej potyczki słownej, po czym pozwalam kumplowi w spokoju zjeść późną kolację. W gruncie rzeczy zaraz można jego posiłek uznać za bardzo wczesne śniadanie. Za godzinę będzie już świtać, a za trzy skończymy służbę.
Słyszymy dźwięk centralki, więc unoszę mikrofon CB i zgłaszam nasze położenie.
- Udajcie się na Street Manson 53, firma ubezpieczeniowa zgłosiła alarm. Sprawdźcie to.
CZYTASZ
Za grzechy się płaci
ChickLitPewnej nocy, do domu Brooke włamuje się dwóch zamaskowanych mężczyzn. To spotkanie zmieni życie wszystkich uczestników feralnego spotkania...