Część 16

1.1K 124 24
                                    

Derek

Brooke zmienia ustawienia w alarmie, po czym pokazuje mi jak korzystać z aplikacji z monitoringiem w jej telefonie. Cały poranek rozważamy każdy scenariusz nadchodzącej nocy. I choć powiedziała, że mi wierzy, nadal jestem zdumiały jej zmianą nastawienia wobec mojej osoby.

Nie ufa mi w stu procentach, to zrozumiałe, pewnie nigdy nie osiągnę maksimum, ale poprawa naszych stosunków jest ogromna. Nie ucieka, nie robi mi wyrzutów, tylko stara się zachowywać spokojnie i rozważnie.

– Za domem, w lesie ukryłem jeszcze jedną broń. Przyniosę ją, każda sztuka się przyda.

– Dobrze.

Już idę w stronę wyjścia, gdy nagle zatrzymuję się i obracam w stronę Brooke, która stoi w holu.

– Jak już się przekonałaś, nie potrafię rozpoznać, kiedy kobieta mną manipuluje – mówię z delikatnym uśmiechem, ponieważ nie chcę, aby negatywnie odebrała moje słowa niepewności. Nieźle zagrała ze mną w gabinecie i gdyby tylko chciała, ponownie mogłaby mnie oszukać.

– Jak już się przekonałeś, miałam rano świetną okazję na ulotnienie się, a jednak tego nie zrobiłam Derek. Teraz także nie mam zamiaru uciekać. Skoro prosiłeś, abym ci zaufała, ty także musisz mi zaufać.

Kolejny raz tego dnia mnie zaskakuje. Nie spodziewałem się usłyszeć od niej takich słów. Ma absolutnie rację. Cały czas skupiałem się na tym, aby mi zaufała, ale nie myślałem o tym, co będzie dalej, gdy już otrzymam ten ważny kredyt. Ona również może zadzwonić po policję, wpakować mnie do kicia i nie oglądać się za siebie. Skoro jednak nie słyszę syren radiowozu chyba mogę założyć, że jednak gramy do tej samej bramki. Nawet jeśli ta bramka to popieprzony Blaze.

Wychodzę z domu, po czym ruszam w stronę małego lasu, gdzie ukryłem torbę podróżną z moimi rzeczami. Tuż po tym, jak zdecydowałem się skonfrontować z Brooke, wymeldowałem się z podrzędnego motelu i zabrałem ze sobą cały swój marny dobytek. W razie niepowodzenia, miałem możliwość szybkiej ucieczki. Na szczęście mój plan uratowania kobiety idzie zgodnie z założeniami.

Kiedy docieram na miejsce, odsuwam sporą hałdę gałęzi i wyciągam torbę. Zaglądam do środka, by sprawdzić czy niczego nie brakuję i czuję zadowolenie, gdy tak właśnie jest. Zarzucam ekwipunek na ramię i ruszam w drogę powrotną. Wtedy na mojej drodze napotykam osobę, której nie spodziewałem się już nigdy ujrzeć. Wryty w miejscu patrzę z niedowierzaniem na kumpla, który miał być martwy. Pali papierosa, a na jego twarzy maluje się zdenerwowanie.

– Curtis? Ty żyjesz? Myślałem, że...

– Blaze mnie zabił? Prawdę mówiąc, prawie tak się stało.

– Co się wydarzyło?

– Kiedy?

– Kiedy?! Kurwa! Żartujesz sobie ze mnie?! Co się stało, po tym jak człowiek Blaze 'a mnie znokautował, zabrał pieniądze i odjechaliście?

– Wywieźli mnie na wysypisko śmieci. Chcieli mnie sprzątnąć, ale złożyłem im propozycję.

Od razu zdaję sobie sprawę o czym mówi. To on podsunął pomysł, aby kolejny raz obrabować ten sam dom.

– Przekonałeś ich, że Brooke to kopalnia złota.

– A jakie miałem wyjście Derek? Trzymali broń przy mojej skroni. Musiałem przekonać ich, że moje życie nadal jest coś warte.

– Jak ty się w to wszystko wpakowałeś? Jak można być takim idiotą!

– Tak, znajomość z Blazem jest moim największym błędem życiowym, ale jest jak jest, czasu nie cofnę.

Za grzechy się płaciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz