Brooke
Kate kładzie na stolik kubek z gorącą kawą, a ja nadal jak otępiała patrzę przed siebie. Siada obok mnie i nawet nie muszę na nią spoglądać, by wiedzieć co robi. Czuję na sobie jej baczne spojrzenie, wiem, że martwi się o moją kondycję. Od feralnej nocy, nie mogę jeść, spać i myśleć sensownie. Cały czas przetwarzam to co się stało. Szukam sensownego wyjaśnienia, ale takowe nie nadchodzi. Jak do tego doszło?
Travis nie żyje. Już nigdy nie usłyszę jego głosu. Już nigdy się nie pokłócimy. Już nigdy nie zobaczę jego uśmiechu. Cały czas przed oczami mam jego bezwładne ciało leżące w piwnicy w kałuży krwi. Nie wiem, jak długo wpatrywałam się w jego martwe oczy. Nie mogłam oderwać od nich wzroku. Dopiero później uświadomiłam sobie, że muszę wezwać policję. Kiedy przybyli na miejsce, nie potrafiłam wyjaśnić im co się dokładnie stało. Mój język się plątał, mówiłam nerwowo i bez składnie. Starali się mnie uspokoić, nawet wezwali psychologa. Rozmowa z nim pomogła mi wyjawić strzępy informacji policjantom, którzy zabezpieczali miejsce zbrodni.
Siedząc na kanapie, spoglądam na korytarz, prowadzący do gabinetu oraz piwnicy. Dzisiejszego ranka ściągnięto żółte taśmy, przyklejone do drzwi. Nie spałam tej ani poprzedniej nocy w tym domu. Zatrzymałam się u Kate, która jest najbliższa do nazwania jej przyjaciółką. Wraz z mężem przyjęli mnie ciepło, choć wiedziałam, że ta sytuacja także ich przerasta.
Patrick był najlepszym przyjacielem Travisa. Znali się od czasów studiów i zawsze mogli na siebie liczyć. Byli podobni do siebie, obaj władczy z przerośniętym ego. Obaj czasami traktowali swoje żony jako piękny dodatek. Kate często narzekała na Patricka, ale w przeciwieństwie do mnie, potrafiła wytknąć mężowi błędy prosto w oczy. Za to ją podziwiałam, ja tak nie potrafiłam. Byłam stłamszona, byłam tyle lat idiotką. A teraz go nie ma. Jestem wdową i nie wiem co począć dalej.
- Na pewno jesteś gotowa, by wrócić tutaj? Możesz jeszcze u nas pomieszkać, nie ma pośpiechu.
- Nie Kate, chcę zostać sama.
- Ale...
- Muszę sobie z tym poradzić. Nie cofnę czasu. Stało się.
Kiedy w końcu na nią spoglądam, widzę, że moje słowa ją zaskoczyły. Nie spodziewała się takiego spokoju, ale co innego mam zrobić? Płakać przez kolejne dni? Zachowywać się jak zombie i martwić wszystkich dookoła? Nie mogą mnie pilnować cały czas, nie chcę tego. Nie mam zamiaru być czyimś problemem.
- Jutro przyjadę po ciebie z Patrickiem. Razem udamy się na pogrzeb.
Nie mam zamiaru odrzucać jej propozycji, nawet jeśli jestem pewna, że jestem w stanie prowadzić. Potrzebuję ich obecności nie tylko dla wsparcia, ale także ochrony.
Ciekawskie pismaki już rozpisują się na temat śmierci mojego męża. Z pewnością prasa będzie czekać przy cmentarzu, aby zrelacjonować całe wydarzenie. Dziennikarze, a raczej bezwzględne sępy nie odpuszczą tego tak łatwo. Są żądni sensacji, a tragiczne wydarzenia sprzed kilku dni jest tematem numer jeden w filadelfijskich mediach.
Jest jeszcze jeden powód, dla którego doceniam pomoc Kate. Nie chcę zostać sama na sam z matką Travisa. To zimna i wyrachowana kobieta. A kiedy jest pogrążona w rozpaczy po starcie jedynego syna, mam wrażenie, że całą złość przelewa na mnie, a nie na zbirów, którzy wtargnęli do naszej posiadłości pod osłoną nocy.
Nigdy nie miałyśmy dobrych relacji, zawsze traktowała mnie z góry, choć zamożnością dorównywałam jej zanim jeszcze pobraliśmy się z Travisem i nie sprzeciwiała się, gdy to moi rodzice wyłożyli pieniądze na rozkręcenie biznesu.
Tak bardzo żałuję, że nie ma już ich na tym świecie. W tej chwili byliby dla mnie największym wsparciem. Zostałam sama. Tak jak moja teściowa. Mam nadzieję, że nie stanę się tak zgorzkniała jak ona, gdy owdowiała w młodym wieku.
CZYTASZ
Za grzechy się płaci
Chick-LitPewnej nocy, do domu Brooke włamuje się dwóch zamaskowanych mężczyzn. To spotkanie zmieni życie wszystkich uczestników feralnego spotkania...