Na Hali Ornak

37 6 0
                                    

Ostre szczyty, strome zbocza,
tak natura zaurocza.
Szare skały, las zielony,
Białym puchem okraszony.

Tu, na Ornak żółtym szlakiem,
przyszła dziewczyna z chłopakiem.
Tu, na ławce pod schroniskiem,
ogrzewają się ogniskiem.

A ja siedząc nieco z boku,
wodzę wzrokiem po obłoku,
kiedy słońce zzań wychodzi
na myśl wiosnę mi przywodzi.

Jednak zimno znów przychodzi
i zapały wnet me chłodzi.
Siedzę tak niepocieszony
i wtem słyszę skrzydła pszczoły.

Owad wylądował bez obawy
i począł własne wyprawy.
Sunie dziarsko po ramieniu
i nie daje się zmęczeniu.

Zawiał wietrzyk z prawej strony,
owad był niepocieszony
i odleciał w dal do siebie.
Powiodłem wzrokiem po niebie...

Znów spoglądam ku ognisku,
gdzie para siedzi w uścisku.
Wtedy zrzedła moja mina,
na raz mi się przypomina,
że od dłuższego czasu jestem
sam...

Tomik prawiepoezjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz