Rozdział XX

170 2 6
                                    


***

- Lubisz spacery o północy, prawda? - zapytał Harvey, obejmując ramieniem dziewczynę, z którą spacerował wokół jeziora. 

- Bardzo - odpowiedziała - Cisza, spokój... Nic tylko gwiazdy nad nami.

- Ja również to uwielbiam - dodał i odwrócił ją w swoją stronę - Pięknie wyglądasz.

- Nie przesadzaj... - odpowiedziała lekko zawstydzona Alhena. 

- Ale to prawda - powiedział poważnie, po czym dotknął jej twarzy - Naprawdę bardzo, bardzo pięknie... - dodał, po czym pocałował ją w usta.

Był to pocałunek długi, namiętny i przepełniony wielkim uczuciem. Harvey objął ją mocno w talii i przyciągnął do siebie. Drugą rękę wplątał w jej włosy i całował ją, całkowicie się zatracając. I gdy już myślał, że nic nie jest w stanie przerwać im tej chwili, usłyszał gdzieś w oddali czyjś głos... Ktoś go właśnie teraz woła... Teraz, jak on przeżywa najpiękniejsze momenty swojego życia. A im dłużej ten ktoś go wołał, tym większy niepokój w nim narastał. Bo przecież on zna ten głos... Zna go bardzo dobrze...

- Harv! - krzyknął Altair po raz kolejny, a Harvey gwałtownie otworzył oczy - Stary, Twój budzik nawala już od pięciu minut!

Harvey, oszołomiony, podniósł się do siadu i dopiero po chwili zdał sobie sprawę gdzie jest. I nagle cały czar prysł, gdy zdał sobie sprawę, że właśnie leży na swoim łóżku w dormitorium, a to co się wydarzyło przed chwilą... No właściwie nic się nie wydarzyło, bo to był tylko sen.

- Sorry... - odpowiedział, stukając różdżką w budzik.

- Coś Ty wczoraj robił? - zaśmiał się Altair - Jak wróciłem przed dziesiątą, to już spałeś. 

- Wykończyła mnie ta wczorajsza wycieczka z siostrą - odpowiedział, przeczesując włosy palcami  - A Ty czemu tak późno wróciłeś? Nie gadaj, że siedziałeś do tej godziny z Camilą...

- No - ucieszył się - Trochę straciliśmy rachubę.

- Trochę sporo - zaśmiał się - Gdzie byliście?

- Najpierw w Hogsmeade, później na błoniach, a po kolacji siedzieliśmy w starej klasie Zaklęć. 

- I co? Przenieśliście ten związek na jakieś wyżyny? - zapytał, unosząc brew. 

- Po prostu rozmawialiśmy - odpowiedział - No i się całowaliśmy.

- Wow, no proszę - Harvey wstał z łóżka i podszedł do barku, z którego wyjął dwie cole - I jak było? 

- No... spoko - wzruszył ramionami - Chyba jej się podobało, bo chciała jeszcze. 

- Taki dobry jesteś w całowaniu? - zachichotał, rzucając mu jedną colę.

- Najwyraźniej - odpowiedział dumnie - W każdym razie póki co mi się serio podoba, więc mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie.

- Zapraszałeś ją już na Bal Zimowy?

- No raczej. Zgodziła się, więc może, jak wszystko pójdzie zgodnie z planem, to będzie to nasze pierwsze oficjalne wystąpienie jako para.

- Mój kumpel się zakochał - Harvey zaklaskał w dłonie - Brawa! 

- Zakochaniem bym tego jeszcze nie nazywał, ale... jest bardzo blisko.

- No i prawidłowo - Harvey otworzył swoją butelkę i usiadł z powrotem na łóżku - Będę Wam dopingował.

Siostry Black: Szalone lata sześćdziesiąte [5]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz