Po dłuższym czasie chłopak podniósł głowe, nie musiał nawet nic odpowiadać.
Jego twarz wszytsko mówiła.
Nie musiał, niczego mówić abym wedziała, że to wszystko było prawdą a nie wymysłem tego psychopaty.
- Przykro mi..- odpwiedział jedynie cicho, delikatnie spoglądając na mnie .
Nawet nie był w stanie spojrzeć mi prosto w oczy.
- Skąd mam wiedzieć, że nie klamiesz?- zapytałam spoglądając na Nicola.
- Nie wiem- odpowiedział krótko po czym wstał. Zmierzał w kierunku naprzeciwko nas położonej skrzyni.
Po chwili wyjął z niej całekiem sporą broń.
Momentalnie poczułam strach, który tłumiłam w sobie przez cały dotychczasowy czas.
Wszytsko działo sie zdecydowanie za szybko.
- Mogę ci pomóc...- powiedział po chwili z zaskoczenia chłopak.
- Pomoc?- zapytalam zaskoczona.
- Znależć cały gang i złożyc go ponownie w kupę, a później odzyskac wszystkie utracone ziemie w Meksyku jak i na całym świecie...- chłopak powiedział spogladając na trzymaną broń, zaraz po tym kierując wzrok w moją stornę.
- Odzyskamy to co utraciliśmy..
- Nie rozumiem, dlaczego małbys mi pomagać
- Zapewne Shawn opowiadał ci o fabryce, którą utracili i takie tam brednie, mysle że wiedząc już, iż mafia Martino jak i Białych psów to jedna i ta sama mafia to oznacza, że w cale jej nie utracili, przyjazd tutaj i rzekome jej odzyskanie było przykrywką, abys tu przyjechała.
Dia chciała cię w końcu poznać i zapewne zabić, jednak jak widze trcohe pokrzyżowałaś jej plany. Ale na szczęscie nasz dzielny Christoffer o wszystko zadbał, abyście przyjechali tutaj, gdyz mieszkam niedaleko mojej matki. Gdy złapałem ciebie i poszedłem po niego zaczął wybierać numer, jednak mu przeszkodziłem na szczęśćie.- podszedl do Chrisa przykładając mu do skroni czubek broni.- Nasz biedny dzielny Chris, tyle by zrobił aby chociaz na chwile przypodobać sie mojej matce.
- I co za to bedziesz mieć ? Myślisz, większa kase, większe poszanowanie u niej?- chłopak automatycznie zbliżył twarz do przerażonego cała sytuacją Chrisa.
- U niej jesteś zwyklym pracwnikiem a zarazem śmieciem, jeżeli nawet bym cie zabił. Na początku zapytałaby czy Maddie nie żyje nawet nie byłbym taki pewny czy zpytalaby sie czy ktoś inny został ranny lub zamordowany...- uśmiechnął sie po czym odwrócił sie w moją stronę.
Chciałam powiedziec aby nie strzelał, aby go zostawił.
Ale z drugiej cały czas po głowie chodziła mi myśl, że mi niczego nie pwiedział. A na dodatek udwał przedemną przyajciela. Jak mogł przez ten cały czas udawać i nic nie mówic nawet gdy chcialam sie zabic.
- Co będziesz miał za to?- zapytałam przerywajac ciszę.
- Dlaczego mi o tym wszytskim opowiedziałes, w końcu jesteś jej synem, mas zjej geny i nazwisko, więc nie powinni cie ludzie tam źle traktować. Wręcz jesteś jedynym dziedzicem jej miejsca...
- I tu sie mylisz... Od zawsze uwarzała, że następcą po niej będzie Katty, po tym jak wyjechała, zaczęła mi wmawiać, że to ja kiedyś zajmę jej miesjce. Obiecywała mi wiele, a ja naiwny robiłem i dawałem jej to czego chciała. Póżniej, zacząłem sie martwić o Katty gdy juz z czasem sobie nie dawała rady. Jednak ona zamiast jej pomoc, pchała ją wciaż w tą jej brudną gierkę,a gdy sie dowiedziala o ciązy to juz sama znasz koniec historii. Katty nie była zła, chociaz charakter odziedziczyła po matce, była inna... Po wszystkim stwierdziła, że żadne z nas sie do niczego nie nada, a miejsce jej zajmie ten mał bahor którego spłodziła wraz z twoim ojcem kilka lat temu. Wiele razy sie też wtedy spotykali, można było pomysleć że naprawde sie w sobie zakochali, ale oczywiscie to wszytsko były tylko jedynie gierki...
CZYTASZ
Baby, I'm your Boss | S.M.| |E.P| |A.B|
Teen FictionHej. Nazywam się Maddie Scatters. W ostatnim czasie przeprowadziłam się z Missisipi do Los Angeles. Jutro zaczynam mój pierwszy dzień w nowej szkole, nowi ludzie, nauczyciele - to wszystko potrafi przyprawić o przewroty żołądka. Przeprowadziłam się...