Eight •

341 11 2
                                    

- Dzień dobry panie spóźnialski - uśmiecham się sztucznie.

- Przepraszam, coś mnie ... zatrzymało - drapie się po głowie i oblizuje usta. Od razu spostrzegłam o co chodziło, więc po prostu przewróciłam oczyma.

- Widzę, że jesteś zazdrosna - zaczyna do mnie podchodzić.

- To gdzie masz auto? - szybko się odsuwam i rozglądam się po parkingu.

Chłopak cały w skowronkach zaczął iść w stronę swojego auta, a ja za nim.

No cóż,  kto by się spodziewał. Przede mną stało drogo wyglądające sportowe auto.
Odrazu w mojej głowie zapaliła  się lampka.

- Może... Może mogłabym poprowadzić? - pytam uśmiechając się niewinnie.  Chłopak wybucha śmiechem.

- Myślisz, że oddam moje cudeńko tak po prostu, osobie która znam niecałe trzy godziny? - patrzy na mnie srogo, po czym wzdycha. - Masz prawo jazdy?

- Z tym to trochę ciężko, ale umiem jeździć - opieram się o maskę samochodu.

- A jak nas złapie policja? - drapie się po nosie.

- Przecież nas nie złapie, wyglądam staro poza tym, jak będą nas gonić to uciekniemy - przymykam delikatnie oczy.

- Dobra, niech ci będzie - warczy i rzuca mi kluczyki do auta. Wsiadamy.

- Tylko prosze Cię, nie zrób mu nic. To - wskazuje na auto. - dużo kosztowało.

- Przecież nie jestem amatorką - pukam go w głowę. - Przestań srać w gacie i zapnij pas skoro nie chcesz, żeby policja nas złapała - Chłopak cicho wzdycha.

***
Jazda minęła nam dosyć długo, gdyż musieliśmy pojechać do mojego domu abym mogła zabrać odpowiednie ubrania. Graliśmy w różne gry i dobrze się razem bawiliśmy - Nathan jest naprawdę świetnym człowiekiem.

Wchodzimy do budynku po czym odrazu kierujemy się do szatni żeby się przebrać.  Gdy już oboje zebraliśmy się w głównym holu czekamy na przyjaciela Nathana, który już po chwili przybiega do nas.

- Cześć Jake - witają się męskim uściskiem - poznaj Madison - Chłopak bierze mnie za barki i stawia przed nim.

- Miło mi - chłopak podaje mi rękę, przez co jestem zmuszona zrobić to samo. - Ćwiczyłaś kiedyś? - pyta.

- Tylko raz - wzdycham.

- Okej, zaraz zobaczymy co pamiętasz - uśmiecha się. - Nathan twój trener czeka na ciebie w gabinecie - chłopak odrazu biegnie, a ja zostaje sam na sam z Jake'm.

Po chwili znajdujemy się już przy worku treningowym i zakładam rękawice, które dostałam.

- Dziesięć razy prawa i dziesięć razy lewa - mruczy, a ja wykonuje jego polecenie.

- Dobrze, tylko musisz przyspieszyć ciosy, są za wolne - biorę jego radę do serca i robię tak, jak kazał.

- Teraz już o wiele lepiej - przeczesuje włosy ręką - poćwicz tak jeszcze trzy minuty, a później przejdziesz na skakankę.

***

Po skończonych ćwiczeniach Jake oznajmił mi, że teraz czas na ring.

Stała tam młoda drobna dziewczyna.

- To jest Sophie, moja siostra. Ćwiczy dopiero dwa miesiące. Poprosiłem ją żeby dała ci fory - mówi Nathan który dopiero co przyszedł.

- Nie trzeba było - szepcze tajemniczo i wchodzę.

To tutaj, w tej chwili mogę wyrzucić z siebie wszystkie emocje.

***
Wracam do domu późnym wieczorem. Gdy tylko wchodzę wita mnie zapach ciasta.

- Co tak ładnie pachnie? - pytam ciotki i siadam na krześle przy wysepce kuchennej.

- Piekę Murzynka - kobieta delikatnie przygładza swoje ubranie.

- Gdzie rodzice? - pytam zdziwiona.

- Pojechali na delegacje do Nowego Yorku - wzdycha.

- Dobra... - odzywam się po chwilowej ciszy - idę spać, ale głowa mnie strasznie boli, mogę jakąś tabletkę ? - rzuca mi jakieś pudełko.

Szybko zażywam tabletkę i popijam wodą.

Gdy wchodzę do pokoju łapie za bluzkę i już mam ją ściągać, kiedy widzę Shawna rozłożonego na łóżku.

- Możesz kontynuować - uśmiecha się.

- Daj mi spokój i wyjdź z mojego pokoju - zaczyna kręcić mi się w głowie, więc siadam szybko na fotelu.

- Co ci się dzieje ? - pyta ostrożnie chłopak.

- Gówno, możesz już iść? - pytam zirytowana.

- Dlaczego jesteś taka niemiła? - praskam śmiechem.

- Jestem niemiła dla osób za którymi nie przepadam, poza tym jestem zmęczona - patrze na niego błagalnym wzrokiem.

Jednak widzę, że chłopak siedzi i nie ma zamiaru się ruszyć, więc po prostu idę się przebrać w piżamę do łazienkę.

Wracam i mając go całkowicie gdzieś kładę się jak najdalej od niego i zamykam oczy.
Jednak jest jedna rzecz która mnie nurtuje od pewnego czasu.

- Wiesz... wiesz, że to nie ja, prawda? - obracam się na drugi bok i patrze mu w oczy.

- Oczywiście, że wiem, słońce - zakłada moje włosy za ucho. - ale musimy im to jakoś udowodnić - wzdycha.

- Nawet nie wiesz, jak to wszystko jest trudne - szepcze i zasypiam.

~~~~~~~~~
OKEJOKEJ TO KONIEC SORIAORI ZE TAK MAŁO I TAK POZNO ALE PO PROSTU LENISTWO NO A TAK MAŁO DLATEGO ZE AUTORKA NAPISAŁA TAK MAŁO!!! Słowa : 700

Ogolnie tekst z Murzynkiem mnie powalił nie wiem dlaczego ale dobra - dajecie znać w komentarzu czy żyjecie.

Baby, I'm your Boss | S.M.| |E.P| |A.B|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz