Seven •

374 8 1
                                    

Zachciało mi się płakać.

Dotykam nosa, po czym spoglądam na całą zakrwawioną dłoń.

W oddali widzę trenera krzyczącego na skulonego chłopaka. Uczeń obraca się w moją stronę i podbiega do mnie.

Byłam w takim szoku, że jego słowa słyszałam jakby przez mgłę.

Szybko wstałam co poskutkowało lekkim zachwianiem.

Chłopak momentalnie łapie mnie za rękę, wtem wyrywam mu się.

Nie będę pozwała się dotykać obcemu chłopakowi. Tym bardziej, że nie pierwszy raz leci mi krew z nosa. Nie potrzebuje specjalnej troski.

Byleby nie był złamany.

- Jestem Nathaniel Reyes - puszcza mi oczko, pewnie próbował złagodzić sytuacje. Oburzona prycham. - Musze Cię zabrać do pielęgniarki... Jak się nazywasz?

- Maddie - odpowiadam krótko i ruszam w stronę gabinetu.

- Bardzo Cię przepraszam za to... - po chwili mnie dogania i drapie się po głowie.

- Nie ma za co, tylko uważaj żeby nie trafiać innych, bo oni mogą nie być tacy mili jak ja - gromie go spojrzeniem, na co on jedynie praska śmiechem.

Zastanawiam się czy on czasami nie ma problemów z głową.

Nagle dostaje wiadomość.

Shawn:
Myśle o tobie.

Momentalnie mój humor się  poprawia, a na moją twarz wpływa uśmiech.

- Ooo, komuś się chyba samopoczucie poprawiało, co? - szturcha mnie delikatnie w ramię. - To przeze mnie? Przez moją urodę? - pyta pozując jak model.

Cicho się śmieje.

- Przykro mi, ale nie - wzdycham teatralnie. - Może innym razem Ci się uda ? - klepie go po ramieniu.

- To może w ramach rekompensaty... Boks? - unoszę brwi - no wiesz, żebyś mogła sobie wyobrazić, że to ja jestem tym workiem i oddać mi za to co się stało - uśmiecha się głupkowato.

Jest nawet fajny.

- Pewnie, chętnie się wybiorę - mówię szczerze, lecz spotykam się z jego zdziwionym wyrazem twarzy. - Co? - uświadamiając sobie, że już jesteśmy pod gabinetem pielęgniarki.

- Dziwne, że taka dziewczyna chce iść na boks - przygląda się moim bransoletką na ręce - myślałem, że dziewczyny twojego typu wolą kino bądź kawiarnie - mówi zmieszany.

- Twojego typu? - pytam rozbawiona. - Jeszcze się zdziwisz, gdy będę od ciebie lepsza - puszczam mu oczko i wchodzę do pomieszczenia.

- Boks? - pyta zdziwiona Katty. - Chyba coś ci się poprzestawiało w głowie od naszego ostatniego spotkania - praska dziewczyna.

- A jak Ci powiem, że możemy tam spotkać Martino? - podnoszę lewą brew.

- Kiedy? O której i w co mam się ubrać? - śmieje się.

Katty jest bardzo łatwo zmanipulować, oby jej to nie wyszło na złe.

- A więc plan jest taki - rozglądam się dookoła, tak jakby to było coś nielegalnego. Dziewczynie momentalnie znika uśmiech z ust. - Twoje auto podjeżdża po mnie o szóstej, a w środku siedzisz ty ubrana w dresy - uśmiecham się.

Baby, I'm your Boss | S.M.| |E.P| |A.B|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz