Rozdział 22.

244 20 3
                                    

Avery

Siedzieliśmy w milczeniu przez dłuższą chwilę i próbowałam opanować swoje emocje. Pres opierał rękę na oparciu kanapy i patrzył w okno głęboko zamyślony.

- Już żałujesz? - zapytałam.

Spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.

- Wkurza mnie, że ktoś mnie w tym uprzedził ale jakoś to przetrawię.

Sięgnęłam do palca, na którym był pierścionek i zdjęłam go. Podałam Prestonowi i lekko się uśmiechnęłam.

- Zrób to po swojemu.

Patrzył na mnie przez kilka minut po czym podniósł się, by po chwili opaść na kolano. Chwycił moją dłoń i pocałował ją.

- Avery, kocham Cię. Jesteś dla mnie wszystkim i chcę właśnie Ciebie z tym wszystkim w pakiecie, tak, ten wypierdek też już jest mój, choć naprawdę mocno się wstrzymywałem żeby mu nie przyłożyć za ten numer...

Zaśmiałam się i położyłam drugą dłoń na jego policzku, a on wtulił swoją twarz. 

- Ochronię Was, przysięgam. - Wsuwałem pierścionek powoli na jej palec. - Wyjdziesz za mnie?

- Tak.

Nie miałam ochoty się z nim droczyć więc tylko przyciągnęłam go bliżej i pocałowałam go mocno. Nie zwlekając, Pres objął mnie i położył na sofie przykrywając mnie sobą. Całował mnie czule i z takim uczuciem, aż chciało mi się płakać. Po długiej chwili odsunął swoją twarz i patrzył na mnie z uwielbieniem w oczach.

- Nasz syn to kawał gnojka. - prychnął.

- Nasz? - wyszeptałam zaskoczona.

Preston powoli pokiwał głową.

- Tak, nasz. 

- Kocham Cię.

- Wiem, bo czego tu nie kochać? - uśmiechnął się i poruszał brwiami w taki śmieszny sposób.

- Zarozumialec. - odepchnęłam go, a on posłusznie wstał ze mnie, dolał nam wina i usiadł opierając się wygodnie.

- Więc co teraz robimy? - spytał upijając łyk.

- Muszę zadzwonić. - sięgnęłam po telefon i wybrałam z listy numer Meg. Po dwóch sygnałach odebrała.

- Mam nadzieję, że masz dobry powód żeby mi teraz przeszkadzać. - w tle słyszałam jak coś mlaszcze. 

- Nie jesteś sama? - zapytałam głupio.

- Jestem kobietą, która ma swoje potrzeby. - westchnęła, a ja się lekko skrzywiłam. - Skrócę Twoje męki. Mam zielone światło ze wszystkim? 

- Tak. 

- Zajebiście! - wydarła się. - Kotku zostań tam gdzie jesteś, mamusia będzie świętować. Na razie Av, zadzwonię... och tak! ... jutro...

Telefon umilkł, a ja nim lekko rzuciłam na stolik.

- Chyba była zajęta...

Spojrzałam na niego i widzę skrzywione wargi w uśmiechu, który wiele obiecywał.

- Na to wygląda. 

- My też będziemy świętować? - zapytał z coraz szerszym uśmiechem.

- Jeremy nas może usłyszeć...

- Wcale nie, przecież powiedział, że będzie grał, a to oznacza... - odłożył kieliszek i nachylił się w moją stronę. - że będzie miał słuchawki na uszach. - pochylił się niżej i pocałował mnie w nos. - A jak będzie miał zakryte uszy... - cmoknął mnie w wargi. - ...to nic nie usłyszy. - w sekundzie chwycił mój kark i gwałtownie wsunął język w moje usta całując gorąco.

Czekając na Ciebie    Texas Hot Blood 2.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz