Rozdział 18.

250 24 6
                                    

Avery

Pukanie w drzwi wyrwało mnie z krótkiego snu. Preston poruszył się pode mną i mruknął "Czego".

- Jest ósma, Pres. Kazałeś się obudzić!

Ktokolwiek nas obudził, szybkim krokiem poszedł dalej. Podniosłam głowę i spojrzałam na mojego mężczyznę. Przecierał oczy i ziewał rozciągając swoje potężne ciało pode mną. Gdy skończył oplótł mnie mocno ramionami i pocałował w czubek głowy.

- Dzień dobry Lisico... - wymruczał sennym głosem.

- Cześć... - wychrypiałam i pławiłam się w jego uścisku. Nasze nogi były splątane i nie miałam najmniejszej ochoty się ruszać, ale musiałam pozwolić mu wstać. W ciszy ubraliśmy się, a kiedy stanęłam przy drzwiach Pres chwycił mnie za poły kamizelki i mocno pocałował.

- Jesteś bardzo cicho... - stwierdził mrukliwie.

Pokiwałam głową, bo gardło miałam ściśnięte ze strachu. Preston patrzył na mnie, a potem mnie zwyczajnie przytulił. Wtuliłam się w niego i ciche łzy popłynęły po mojej twarzy. Nie padło ani jedno słowo, ale pełne zrozumienia uściski Prestona w dziwny sposób mnie trochę uspokoiły. Chwilę później wycierając twarz weszliśmy do głównej sali. Kilkoro braci piło kawę, a w kuchni była już Em i kilka innych kobiet.

- Pójdę pomóc przy posiłku.

Powiedziałam i odeszłam dając Prestonowi całusa w policzek, a on z kolei usiadł obok Roba przy stoliku.

W kuchni nie było zbyt tłoczno, ale wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą.

- Dzień dobry! - zawołałam gdy tylko przekroczyłam próg kuchni. Kilka osób mruknęło powitanie, a kilka szeroko się uśmiechnęło i głośno odpowiedziało. Podeszłam do stołu, przy którym Em przygotowywała kanapki.

- W czym mogę pomóc? - zapytałam.

- Skarbie przejmij ode mnie te kanapki, bo muszę szybko wyskoczyć po kilka drobiazgów do pobliskiego sklepu. Dzięki kochana...

Emily wyszła prędko z kuchni, a ja zajęłam jej miejsce. W kuchni napięcie i nerwy szybowały wokoło i z każdą chwilą robiło się coraz bardziej ponuro i nienaturalnie cicho. Włączyłam swój telefon i puściłam moją ulubioną playlistę do tańca na rurze. Zaczęłam sobie śpiewać, a po chwili zaczęły dołączać do mnie inne głosy. Dolores przy ladzie za barem zaczęła tańczyć i po chwili już każda z kobiet albo tańczyła, albo śpiewała i śmiała cicho. 

- Dobra laski jedziemy z tym koksem! - krzyknęłam i chwyciłam dwa duże półmiski pełne kanapek. - Chodźmy nakarmić naszych mężczyzn!

Wyszłam z kuchni kiwając się do rytmu piosenki, a za mną poszło kilka innych kobiet z talerzami, miskami i sztućcami. Parada przeszła przez całą salę i poukładałyśmy wszystko na wcześniej przygotowanych ławach przy wtórze męskich śmiechów i cichych pomruków aprobaty. Ktoś przeniósł mój telefon i wsadził do stacji dokującej, muzyka rozbrzmiała w całym pomieszczeniu, ale nie w sposób typowo imprezowy, raczej jako odwrócenie uwagi od powagi dnia. Bracia zaczęli podchodzić i częstować się kanapkami, kiełbaskami i jajkami, chwytali tosty i pakowali na talerze ogromne ilości jedzenia. Stałam w pobliżu nalewając kawę do kubków i zamieniając z każdym przynajmniej kilka słów.

- To miło, że się tak starasz, Av. - powiedział Yuri.

- To nic takiego... Od wczoraj jesteście moją rodziną, prawda?

- Myślę, że byliśmy już wcześniej, teraz to tylko jest oficjalne. - Yuri uśmiechnął się i odszedł.

 Kiedy każdy miał już pełny talerz, dziewczęta podzieliły między sobą jedzenie, a reszta zgodnie z hierarchią została dla klubowych panienek, które po posiłku miały posprzątać. Wiem, może to brzmi nie do końca fajnie, ale tak to wygląda.  

Czekając na Ciebie    Texas Hot Blood 2.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz