Rozdział 24.

214 19 1
                                    


Po wypiciu drugiego kubka zupy Jeremy wyszedł, a ja ułożyłem się wygodnie i poszedłem spać wiedząc, że Avery nie pojawi się tutaj jeszcze przez jakiś czas. Leżąc zastanawiałem się nad tym kto mógł strzelać do Camerona. Devil's już właściwie nie było, ale może ktoś poczuł zew zemsty? Ciężko powiedzieć bez większej ilości szczegółów. Postanowiłem pozwolić sobie na odpoczynek i przytulając poduszkę Av odleciałem w sen.

Obudził mnie zapach perfum mojej kobiety. Uchyliłem powieki i zobaczyłem nade mną Av, która patrzyła na mój opatrunek i głaskała mnie leciutko wokół niego.

- Cześć... - wymruczałem.

Spojrzała mi w oczy z małym uśmiechem.

- Jak się czujesz? - zapytała.

- Jak z krzyża zdjęty. Podasz mi tabletki na ból?

Wstała i podeszła do komody pod ścianą, wzięła pojemniczek i wysypała na rękę dwie pastylki.

- Lekarz pozwala na dwie za jednym razem co pięć godzin, ale tylko przez najbliższe dwa dni. Dieta cię nie ominie, bo musisz dać czas organom wewnątrz się zregenerować, a przy ciężkim jedzeniu będzie to trwało dłużej i mogą wystąpić komplikacje, więc... - odwróciła się i podeszła do mnie - ... Będziesz słuchał co mówię, bo jak nie to złoże pozew o rozwód.

- A na jakiej podstawie? - zapytałem.

- Nie wywiązałeś się z obowiązku nocy poślubnej.

Krzywy uśmieszek pojawił się na jej twarzy.

- Och, kochanie... Tylko poczekaj, aż dojdę do siebie...

- Najpierw musisz być posłuszny, o udowadnianiu swojej męskości pogadamy jak Ci lekarz pozwoli. - podała mi tabletki i szklankę wody. Posłusznie połknąłem lekarstwa i oddałem jej szklankę.

- Będę posłuszny jak baranek.

- Uwierzę kiedy zobaczę! - odwróciła się i podeszła do drzwi. - Idę do gabinetu...

- Masz przecież urlop!

- I tak jesteśmy tutaj zamknięci, więc równie dobrze mogę popracować. Urlop przełożę na inny termin. Zresztą muszę zadzwonić do Darlene. Jax dzwonił kilka kilka godzin temu, jak się dowiedział o wszystkim od Camerona. Nawaisem mówiąc, prosił żebyś oddzwonił, telefon jest na szafce nocnej.

I tak zwyczajnie sobie poszła. Wyciągnąłem rękę po telefon, na ekranie było mnóstwo nie odebranych połączeń i wiadomości. Przeleciałem szybko przez pocztę i odpowiedziałem na te wiadomości, które nie mogły czekać już dłużej. Zawahałem się i wybrałem połączenie. Po kilku sygnałach usłyszałem głos Jaxa.

- Cieszę się, że żyjesz.

- Ta, ja też.

Nastąpiła krępująca cisza. Oboje z Jax'em rywalizujemy poniekąd o miejsce tego drugiego zaraz obok Camerona. To jest strasznie dziecinne i właściwie do tej pory uważałem, że to dość śmieszne. Takie wkurzanie Jaxa stało się moim hobby. Jednak teraz...

- Słuchaj Jax, nie potrafię wytłumaczyć co się zmieniło i nawet nie wiem czy to przez postrzał, czy już wcześniej doszedłem do wniosku, że to co jest między nami jest zwyczajnie głupie. Patrzę na to teraz z perspektywy faceta, który ma nastoletniego syna i, cholera nie mogę się tak dłużej zachowywać. Cam ma już dość naszego szczeniackiego zachowania więc skończmy to, bo mamy na głowie inne sprawy. Przyznaję, że przez te wszystkie lata byłem zazdrosny, o to kim byłeś dla Camerona, ale przecież ten facet ma serce jak sam Texas i znajdzie się miejsce dla każdego, tym bardziej teraz kiedy on bedzie potrzebował nas obydwu.

Czekając na Ciebie    Texas Hot Blood 2.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz