Rozdział 21.

198 20 9
                                    

Dwie godziny później wstaliśmy i Avery wyszła do łazienki się odświeżyć. Wszedłem za nią, umyłem ręce i patrzyłem przez chwilę na jej drobne ciało po prysznicem. Chyba nigdy mi się ten widok nie znudzi...

Poszedłem do głównej sali, w której wciąż trwała zabawa na całego z Lucky'm jako główną maskotką wieczoru. Wprawdzie już nie było mu do śmiechu czy nie odczuwał satysfakcji kiedy inni bracia kazali mu się wspinać na stoły i szafki głośno miaucząc. 

Usiadłem przy barze obok Archer'a. Widziałem go po raz pierwszy od ostatniej akcji z Diabłami.

- Wyglądasz na znękanego... - stwierdziłem patrząc na ponure oblicze kumpla.

- Mhm... - odburknął.

- Jak się czuje Twoja znajoma?  

- Wraca do zdrowia. 

- To chyba dobrze?

Spojrzał na mnie pustym wzrokiem.

- Nie wiem... Wogóle jej nie widuję. 

Kobieta, która uratowaliśmy i którą wziął pod opiekę Archer najwyraźniej przysparzała mojemu bratu zmartwień, nie żeby to było coś nowego jeśli chodzi o kobiety...

- Ktoś z nią teraz jest?

- Tak... Cat. Nawiasem mówiąc z Cat też nie jest najlepiej choć zgrywa twardą sztukę, ale przynajmniej się mnie nie boi jak... - przerwał i odwrócił wzrok.

- Czas stary, czas...

Tylko tyle mogłem mu powiedzieć. On sam wie jak wyglądają ofiary różnego rodzaju przemocy. Siedzieliśmy w komfortowej ciszy, a za nami reszta ekipy nieźle sobie radziła z tresurą naszego klubowego zwierzaka na ten wieczór. 

Avery podeszła i oparła się o mnie, pachniała moim żelem pod prysznic. Pocałowałem ją w skroń i zapytałem czy jest gotowa do wyjścia, pokiwała głową i pożegnawszy się ze wszystkimi wyszliśmy na parking przed Klubem. Wsiadłem na motocykl, a moja dziewczyna miała chyba problem z wygodnym ułożeniem ciała na siodełku.

- Obolała? - zażartowałem i zarobiłem tym mocny cios między żebra. - Uff!

- Doigrasz się Pres... - mruknęła zanim odpaliłem silnik. Chwyciłem jej dłonie i owinąłem sobie wokół pasa, Av przylgnęła do moich pleców i westchnęła mocno. Ruszyłem z parkingu i nie zatrzymując się nigdzie po drodze zawiozłem swoją dziewczynę do domu. Przysypiała za moimi plecami więc musiała być wykończona dzisiejszymi stresującymi sytuacjami i szybkim numerkiem. Zgasiłem motocykl, machnąłem Spider'owi na pożegnanie, zgarnąłem swój słodki skarb w ramiona i wniosłem do domu. Jeremy już spał, albo przynajmniej był u siebie więc zaniosłem Av do sypialni, pomogłem się jej rozebrać i otuliłem w łóżku. Pogasiłem światła i wyszedłem do domowego biura Av. Musiałem popracować nad tymi dwoma kutasami nękającymi moją dziewczynę. W moim laptopie było całe mnóstwo zebranych informacji, ale czekałem na wiadomość sierżanta z Klubu w Kansas. Mieliśmy tam oddział i jako główny Vice nakazałem zebrać wszystko co tylko można wykopać o Duncanie i ojcu Avery.

Uśmiechnąłem się na widok wiadomości w skrzynce odbiorczej i otwarłem zawartość, a im więcej się dowiadywałem tym bardziej chciało mi się rzygać na to czego ci dwaj się dopuszczali. Bracia z Kansas poszli nawet dalej niż to moje zlecenie i dowiedzieli się mnóstwa rzeczy na temat szanownego senatora Staint. To zdecydowanie była w cholerę grubsza sprawa, niż jak w przypadku Duncana sypianie z nieletnimi. 

Po dobrej godzinie przyswajania sobie tych informacji poszedłem wziąć prysznic i zastanawiałem się pół nocy, w jaki sposób przekazać to czego się dowiedziałem Avery. Wiem, że nie ma dobrej opinii o swojej rodzinie, ale to wciąż rodzina. Choć ja gdybym był na miejscu Av zmienił bym nazwisko i to czym prędzej...

Czekając na Ciebie    Texas Hot Blood 2.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz