Rozdział 13.

489 26 10
                                    

Byliśmy spóźnieni tylko kilka minut, ale jak tylko zaparkowaliśmy widziałem tylko jednego strażnika na stanowisku. 

- Weź kask do domu i jak kiedyś będziesz miał ochotę na przejażdżkę, to daj znać.

Wymieniliśmy się numerami telefonów i weszliśmy do domu. Już przy otwieraniu drzwi słyszałem śmiech Avery i krew mi się zagotowała. Jeremy obejrzał się na mnie kiedy wchodziliśmy do środka.

- Współczuję stary... - powiedział.

- Mnie? A dlaczego? - zapytałem patrząc jak Lucky i moja Av śmieją się z jakiegoś filmiku w telefonie.

- Nie, nie... współczuję jemu. - wskazał palcem na Lucky'ego, który położył dłoń na ramieniu mojej kobiety.

- I słusznie, bo zaraz go okaleczę...

Wyminąłem go i ruszyłem do kuchni. Lucky zauważył mnie pierwszy i od razu podniósł obydwie ręce w goście poddania, a ten mały chochlik starał się nie roześmiać. Złośliwa zołza...

- Łapy precz i wyjazd na ulicę.

- Pres... - zaczął się tłumaczyć.

- JUŻ! 

Lucky ominął całą wyspę byleby nie przejść obok mnie, a kiedy był w połowie salonu zawołał:

- Av! Dzięki za kawę i ciasto, Słoneczko!

Odwróciłem się i już miałem ruszyć i skopać mu dupsko, kiedy Avery złapała mnie za ramię.

- Puść go, nic nie zrobił przecież ty jaskiniowcu...

Trzasnęły drzwi i słychać było śmiech na ganku.

- Idę do siebie, bo odnoszę wrażenie, że Preston chciałby z Tobą porozmawiać, mamo... - zauważył Młody.

- Tak myślisz, kochanie? - przekomarzała się Av, a mnie się podniosło ciśnienie o jakieś dwieście.

- Zejdę później na kolację... - wydukał i zniknął na schodach.

Stałem i patrzyłem za nim, aż Avery się ruszyła posprzątać talerzyk po jakimś placku i kubek po kawie. Jak tylko się ruszyła, moje spojrzenie ani raz z niej nie zeszło. Celowo znajdowała sobie jakieś zajęcia, żeby się do mnie nie zbliżać. Doskonale wiedziałem, że sobie ze mną pogrywa, co i tak nie zmieniało tego, że byłem absolutnie wkurwiony na gościa, który trzymał rękę na Avery. Trochę antyczne zachowanie, ale nic na to nie poradzę...

Po chwili, Av zaczęła sobie coś nucić pod nosem i ruszyła w kierunku salonu. Złapałem ją w drodze i rzuciłem z nią na tę cholernie krótką kanapę, na której spałem. Pisnęła głośno i zaczęła na mnie bluzgać.

- Ty neandertalczyku! Puszczaj! Co Ty sobie myślisz?

- Cicho, bo Jeremy jest na górze i gotów mnie zastrzelić za to, że krzyczysz.

- Złaź... - odpychała mnie od siebie, ale im bardziej mi się opierała tym twardszy się stawałem, aż w końcu przestała się ruszać kiedy poczuła mnie między swoimi nogami. - Podnieca Cię, kiedy kobieta się opiera? - syknęła.

- Tylko kiedy Ty mi się opierasz... Działasz na mnie jak dynamit...

Pochyliłem się i uwięziłem jej usta w każącym pocałunku. Nawet w jednej dziesiątej nie była na mnie zła tak jak pokazywała, bo oddała pocałunek z równą agresją jak ja. Przygryzałem jej usta, ssałem język, nasze zęby stukały o siebie, a dźwięki które wydawała brzmiały jak najsłodsza muzyka dla moich uszu. Chwyciłem ją za piersi okryte tym jeansowym cudem i ścisnąłem sutki palcami. Na szczęście gorset nie był usztywniany, więc jej sutki zrobiły się twarde w sekundzie.

Czekając na Ciebie    Texas Hot Blood 2.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz