Ronja spacerowała po szkole od samego rana. Chciała pozwiedzać otoczenie i inne piętra szkoły, w których nie była wczoraj, zwłaszcza że na korytarzach nie było nikogo. Nie lubiła hałasu i krzyków, zawsze ją denerwowały. Zaprzątały niepotrzebnie głowę, nie dając w spokoju pomyśleć. Weszła na kolejne schody prowadzące na górę, które na półpiętrze rozchodziły się na boki. Były znacznie szersze niż te przy ścianach. La... Zatrzymała się. Rozejrzała się wokoło, lecz nikogo prócz niej samej nie było na korytarzu. Była pewna, że usłyszała jakiś szept, bardzo dziwny i niezrozumiały. Jakby ktoś chciał powiedzieć zdanie, ale urwał dalszą wypowiedź, nie chcąc, by ktoś inny usłyszał. Nie rozpoznawała głosu, nie mogła sprecyzować, skąd dochodził. Podeszła do metalowej barierki opierając na niej dłonie. Spojrzała w górę. Niczego ciekawego nie było, jedynie schody prowadzące na wyższe piętro. La... Znów usłyszała ten szept. Z całego wyrażenia zdołała zrozumieć to dziwne "La". Był bardzo cichy i niewyraźny. Spuściła wzrok do dołu. Zobaczyła schody prowadzące na niższe piętra. Miała silne przeczucie, że powinna tam zajrzeć, nie potrafiła jednak wyjaśnić dlaczego.
Ruszyła cicho na niższe piętra i badała każde, bez wyjątku. Zatrzymała się na jednym z nich. Głos ustał. Patrząc w głąb, poczuła, że to jest właśnie miejsce, skąd dochodził tajemniczy głos. Stała przez chwilę i patrzyła w bok. Korytarz spowijał półmrok. Włącznik światła nie działał. Swoim ponurym i tajemniczym wyglądem odstraszyłby nie jednego zwiedzającego, ale nie ją. Zrobiła krok w przód. Poszła wolnym i cichym krokiem, jakby nie chcąc, by ktokolwiek ją usłyszał. Oglądała się za siebie, sprawdzając, czy ktoś za nią nie idzie. Roznosił się jedynie dźwięk jej własnych kroków. Szept, który słyszała, ucichł. Patrząc na pusty korytarz, nadal posuwała nogi w przód, wytężając pozostałe zmysły. Chciała upewnić się, że nikt nie wyskoczy znienacka. Po bokach stały drzwi, żadne nie były opisane. Na końcu korytarza nie było nic, zwykła ściana.
— Serio? Nie strój sobie ze mnie żartów. — Zirytowała się, rozglądając po korytarzu. Spojrzała na schody i ruszyła w ich kierunku. „Albo mam przesłyszenia, albo ktoś robi sobie ze mnie żarty." — pomyślała. Tylko dlaczego? Dlaczego ktoś miałby to robić? Nie znała powodu, jednak ta sytuacja ją zirytowała. Nie zamierzała dać się sprowokować, pokazywać komuś swojej frustracji.
🧊🔥
„Kto mógłby chcieć zrobić mi kawał? Ktoś, komu nie jest na rękę, abym tu była." — pomyślała Ronja, kierując wzrok na stolik dla uczniów z ochrony środowiska. „Liliany nie ma, ale nie znaczy to, że to ona." — Splotła dłonie, opierając na nich usta i podbródek.
— Co taka zamyślona? Coś się stało? — Wyrwał ją z zamyśleń głos Fryderyka. Spojrzała na chłopca, który na chwilę przysiadł się do jej stolika.
— Co? Nie, tak tylko siedzę. — odpowiedziała, spoglądając na niego przez chwilę, po czym wróciła wzrokiem do talerza, bawiąc się nim.
— Na pewno? — dopytał, widząc, że wyglądała na nieco poirytowaną.
— Tak, tylko... Dzisiaj jakiś dowcipniś zrobił mi psikusa, przez co jestem trochę rozdrażniona. — odparła, spoglądając znów na czarnowłosego.
— Opowiadaj. — Przysunął się bliżej, odwracając się do niej przodem. Dziewczyna spojrzała na niego i zobaczyła, że był bardzo zainteresowany. Uśmiechnęła się.
— Dziś rano przechadzałam się po szkole. Usłyszałam coś, coś niezrozumiałego, więc poszłam na wyższe piętra, aby to sprawdzić. Nikogo tam nie widziałam. Prawdopodobnie ktoś robił sobie ze mnie żarty i jakoś się zakamuflował. — powiedziała, lekko gestykulując rękoma. — Tylko zmarnowałam czas, myśląc, że coś może tam było. Zeszłam na dół prosto do stołówki.
CZYTASZ
Lód I Ogień: Tajemnicze Płomienie
FantasyLiliana, Kiana oraz Ronja i Diana to dwa od lat skłócone rodzeństwa. Pomimo podzielnych charakterów, są do siebie nieco podobne. Pochłonięte wieloletnią kłótnią i rywalizacją w ogóle tego nie zauważają, chciałyby o sobie zapomnąć. Ku ich zaskoczeni...