Gdy się ściemniło, Kiana siedziała przy Lilianie, zastanawiając się, w jaki sposób jej siostra podpadła Prosspero. Cały dzień nie dawało jej to spokoju. Widziała, jak siostra śni niespokojnie. Z pewnością nie był to dobry sen. Może przeżywała w głowie chwilę z wypadku? Mogło być to bardzo prawdopodobne. Na szczęście chwilę później twarz Liliany się rozpogodziła. Dobrze, że dyrektor pozwolił jej wieczorem spędzić tu nieco czasu, nawet jeśli nie mówił o całej nocy. Maxillu była tak zamyślona, że nie zwróciła uwagi na godzinę, ponieważ nie mogła zrozumieć zachowania Pellsi. Przecież Liliana jej nie zaczepiała, więc dlaczego zepchnęła ją ze schodów? Tylko dla zabawy? Czy naprawdę Orlica była na tyle nierozumna, by nie zdawać sobie sprawy z konsekwencji swojego czynu? Nawet nie przeprosiła Liliany. Może powinna powiadomić nauczyciela? Chciała znać prawdę. Pellsi nie chciała jej udzielić, więc puki siostra się nie obudzi, nie zada jej tego nurtującego pytania – dlaczego? Dlaczego tak się stało? Rozwiązanie nie przychodziło jej do głowy. Dobrze wiedziała, że białowłosa wolała unikać walki. Westchnęła ciężko. Spoglądając na siostrę, dostrzegła grymas na jej twarzy. Odsunęła się od łóżka, gdy Wolf zacisnęła ręce w pięści, a lód zaczął się rozprzestrzeniać po pościeli.
— Liliana. — powiedziała szybko i donośnie LuKian, chcąc wybudzić dziewczynę ze snu. Dopiero po chwili jej siostra otworzyła oczy. — Liliana. — Kiana ucieszyła się, że siedemnastolatka w końcu się obudziła. Wolf powoli przeniosła wzrok na siostrę. Była zdziwiona jej towarzystwem.
— Lu? — Widziała uśmiech na twarzy młodszej siostry. Rozejrzała się na boki. — Jestem w pokoju sanitarnym?
— Nic nie pamiętasz?
— Pamiętam, że schodziłam po schodach do biblioteki. Mieliśmy godzinę wolną, więc postanowiłam spędzić ją właśnie tam. Co się stało później... — próbowała sobie przypomnieć, ale nie mogła — nie pamiętam.
— Pellsi w towarzystwie brata zepchnęła cię ze schodów. Straciłaś równowagę i upadłaś.
— Coś mi się przypomina, ale nie domyśliłabym się, że to wina Pellsi.
Kiana poprawiła siostrze poduszkę pod głową, widząc jej próby ułożenia się na niewygodnym materacu.
— Nie mam pojęcia, co jej odbiło. — odrzekła, zaciskając zęby i zamyślając się na chwilę, usiadłszy znów na krzesełku. — Znalazł cię Eryk. To on cię tu przyniósł.
— Eryk? Eryk Lortikon? Ten z Delfinów?
— Tak. Chyba wpadłaś mu w oko.
Twarz Kiany zmieniła się szybko. Z nachmurzonej, była teraz uśmiechnięta i znacząco uniosła dwukrotnie brwiami. Białowłosa podkręciła głową rozbawiona jej miną.
— Znów nad tym nie zapanowałam. — stwierdziła siedemnastolatka, patrząc na sztywną zmrożoną pościel, pokrytą cienką warstwą lodu, po czym westchnęła ciężko. Nie wiedziała już, co ma robić, aby zacząć kontrolować te emocje podczas snu, które mają wpływ na jej talent zamrażania.
— Wszystko w porządku? — zapytała LuKian, widząc Lilianę nieco zdezorientowaną.
— Tak. Miałam zły sen.
— Opowiesz mi? Czyżby znów ten sam?
— Tak, śnił mi się ten sen z płomieniami. Znowu. Były wszędzie. Nie mogłam sobie z nimi poradzić, choć bardzo chciałam. Wszystko wyglądało tak ponuro i przygnębiająco, a za płomieniami słyszałam okropny śmiech. Coś się w nich kryło. Jedyne co słyszałam, to głos, który mówił mi, że nikt do mnie nie przyjdzie, nikt mi nie pomoże i do końca będę już samotna. Bałam się, że nigdy już was nie zobaczę. A potem znów ten okropny śmiech.
CZYTASZ
Lód I Ogień: Tajemnicze Płomienie
FantasyLiliana, Kiana oraz Ronja i Diana to dwa od lat skłócone rodzeństwa. Pomimo podzielnych charakterów, są do siebie nieco podobne. Pochłonięte wieloletnią kłótnią i rywalizacją w ogóle tego nie zauważają, chciałyby o sobie zapomnąć. Ku ich zaskoczeni...