— Będziemy zwiedzać szkołę. — zaczęła podekscytowana Pellsi, wpuszczając kolegów z rolnika przez okno tarasowe.
— Będziemy, ale bądź cicho. — Uciszył dziewczynę Morlen, dając znak, że nauczyciel w internacie jeszcze nie śpi. — Każdy zna zasady gry? — zapytał, spoglądając na zebranych w salonie uczniów.
— Możesz wytłumaczyć jeszcze raz, dla pewności. — odezwała się Kiana, nie bojąc się, że zostanie wyśmiana przez niedomyślność. Nigdy bowiem nie bawiła się w coś podobnego jak "zwiedzanie". „Co to w ogóle za nazwa?" — pomyślała.
— Dobra. Jest to podobne do chowańca. Otóż rozdzielamy się na grupy. Jedna grupa szuka, a reszta się chowa, nie wychodząc z ukrycia, dopóki poszukiwacze nie znajdą wszystkich. Ci, którzy zostaną znalezieni, mogą pomagać drużynie poszukującej w odnalezieniu pozostałych chowańców, relacjonując poszukiwaczom teren szkoły, w którym byli. Oczywiście poszukiwacze liczą do dwudziestu, zanim wyruszą za pozostałymi.
— Jak dzielimy zespoły? — spytał Rucia.
— Ja idę z Vigo i Kianą, Pellsi, Diana i Digory razem, a ty z Nicole i Chaynerem.
— Czemu nie jesteś ze mną? — zapytała zawiedziona Prosspero.
— Bo ty już znasz zasady gry i jesteś bystra, poradzisz sobie. Nie to, co Vigo. — szepnął, zasłaniając usta ręką, lecz każdy usłyszał jego słowa śmiejąc się pod nosem.
— Bardzo zabawne. — burknął Skaterlay.
Kiana mogła się jedynie domyślać, że słowa mogły być skierowane do niej, nie do Vigo, ale postanowiła się tym nie przejmować.
— Poza tym, masz Lertona. Dacie sobie radę. — Ostatecznie, a raczej z ciężkim sercem, szatynka zgodziła się na taki podział. — Pellsi, wy zaczniecie poszukiwania.
— Poszukiwacze? Zatem. Raz, dwa, trzy i czas odliczamy.
— Ruszamy. — pospieszył Mandar, wychodząc przez okno tarasowe.
🧊🔥
Morlen zatrzymał się, aby odsapnąć. Bieganie po szkole potrafi zmęczyć, zwłaszcza w środku nocy, kiedy trzeba być ostrożnym, by nikt cię nie usłyszał. Nagle usłyszeli chrząknięcie. Odwrócili się. W dali korytarza zaczęła pojawiać się łuna światła z latarki.— To woźny. — powiedział blondyn. — Starsze roczniki ostrzegały przed nim.
— Rozmawiałeś ze starszakami o nocnej zabawie? — zapytał zadziwiony Vigo.
— To oni powiedzieli, że szkoła jest otwarta, bo większość nauczycieli śpi w salach gościnnych.
— I ty nam to teraz mówisz?! — krzyknęła pół szeptem Kiana. Wbiegli do pierwszego lepszego pomieszczenia, zapalając jeden z włączników światła.
— To biblioteka. — stwierdzili jednogłośnie.
Ruszyli dalej. Mieli nadzieję, że niewielkie światło w pomieszczeniu nie przyciągnie tutaj pracownika szkoły. Biegnąc pomiędzy regałami, dotarli do miejsca, gdzie książki zostały ogrodzone od reszty małą barierką.
— Te księgi nie są przeznaczone dla naszej wiedzy. — poinformował Mandar.
— Skąd wiesz? Nigdzie tak nie pisze. — wtrącił się Skaterlay.
— Serio? A patrzyłeś na boki regałów? — zapytał.
Spojrzeli w górę. Przy każdym regale w tym miejscu wisiała mała tabliczka ze znakiem zakazu.
— Takiej małej w życiu bym nie dostrzegł, gdybyś mi nie powiedział. — stwierdził czarnowłosy. — Zresztą, jak się szuka książki, to nie patrzy się na boki regałów, a na okładkę książki, chyba nie?
CZYTASZ
Lód I Ogień: Tajemnicze Płomienie
ФэнтезиLiliana, Kiana oraz Ronja i Diana to dwa od lat skłócone rodzeństwa. Pomimo podzielnych charakterów, są do siebie nieco podobne. Pochłonięte wieloletnią kłótnią i rywalizacją w ogóle tego nie zauważają, chciałyby o sobie zapomnąć. Ku ich zaskoczeni...