Rozdział 13 część 4

5 4 0
                                    

Do pomieszczenia wbiegli nauczyciele zaalarmowani dobiegającym wewnątrz hałasem. Byli zszokowani tym, co ujrzeli. Sala szpitalna wyglądała jakby przeszło przez nią tornado. Nieliczne łóżka zdołały ustać w miejscu, w przypadku którym większość była poprzewracana. Metalowe pręty nadal wisiały wbite w ściany i drzwi. Liliana poczuła się bezpieczniej w obecności profesorów. Wiedziała, że tak wielki mur z wystającymi kolcami mógł napełniać większym niepokojem z perspektywy osoby trzeciej, ale musiała zareagować podczas walki dwóch zdenerwowanych Orlic. Patrzyła nadal nieco przestraszona, zerkając, to na wściekłą Prosspero, to na swoją siostrę. Kiana nie spuszczała wzroku z sylwetki szatynki, która była za lodowym murem. Stała wyprostowana zaciskając pięści. Była czujna. Dostrzegła w oddali trzech mężczyzn w drzwiach. Kiedy się przyjrzała zauważyła Aleksandra Mori, dyrektora Reinotta i Sebastiana Wójcika. „Może w końcu oberwie jej się za wypadek Liliany.” — pomyślała LuKian.

Pellsi wykorzystując chwile nieuwagi dziewczyn, zniszczyła mur i rzuciła w obie dziewczyny ostrymi jak brzytwa metalowymi prętami i dyskami. Zdezorientowane siostry patrzyły się na lecące w ich kierunku ostrza. To działo się tak szybko, że nawet nie zdołały inaczej zareagować, jak unieść ręce, by się osłonić. Tuż przy ich ciałach pociski zatrzymały się w powietrzu, a następnie opadły na ziemie. Spojrzały zaskoczone na metal, a potem zdezorientowane rozejrzały się wokół.

Profesor Aleksander Mori spuścił rękę w dół, więc siostry domyśliły się, że to mu zawdzięczają życie. Mężczyzna odetchnął z wyraźną ulgą. Uniósł ponownie rękę, marszcząc brwi. Nie rozumiał, co się tu stało, ale zdenerwował się, że nastoletnie dziewczyny walczą po nocy w sali pierwszej pomocy, zamiast spać. Miał farta, że Ronja obudziła się w nocy i nie zignorowała nocnej ucieczki ucznia z internatu architektów krajobrazu, ponieważ mogło się to skończyć o wiele gorzej. Zamknął Prosspero w półprzeźroczystej jasnej różowej barierze, która nie pozwalała wydostać się na zewnątrz ani indywidualnością, ani osobie w niej zamkniętej.

— Co tu się wyprawia? — spytał William Reinott zaskoczony wydarzeniami sprzed chwili.

— To wszystko wina jaszczurki! — uniosła głos Kiana, wskazując ręką na Pellsi.

— Nie nazywaj mnie tak! — chciała rzucić w Maxillu mocą, lecz bariera pochłonęła jej energię.

— Liliano, co tu się wydarzyło? — zapytał dyrektor placówki, widząc, że jako jedyna nietargana była gniewem.

— Ona chciała mnie skrzywdzić. — powiedziała, patrząc na zamkniętą w różowej bańce nastolatkę.

— Możesz to sprecyzować?

— Od dłuższego czasu, gdy Kiana wyszła, próbowałam zasnąć. Zastanawiałam się, dlaczego Pellsi zepchnęła mnie ze schodów. Miałam nadzieję, że to głupi żart. Chwilę później usłyszałam jak ktoś pociągnął za klamkę. Myślałam, że to pani Limfey, dlatego zamknęłam oczy, by zobaczyła, że śpię i by nie miała kolejnego powodu do zmartwień. Pomyślałam, że to pani pielęgniarka, ponieważ usłyszałam, jak otwiera się szafka, a potem zamyka. Nie pamiętam, ile czasu upłynęło potem, bo przez chwilę była cisza. Podeszła do mnie. Zdałam sobie sprawę, że coś jest nie tak, gdy poczułam coś kującego na ręku. Nie zdążyła wbić mi igły ze strzykawką, bo ją odepchnęłam. Zaatakowała mnie. Mówiła, że chce, aby LuKian cierpiała. Nie powiedziała dlaczego. Kiedy próbowała do mnie podejść, do środka wbiegła Kiana. Obroniła mnie. Potem wszystko działo się tak szybko, zaczęły ze sobą walczyć. Chciałam to przerwać, więc stworzyłam mur. Potem do sali wbiegł Pan i pozostali profesorowie. Zna pan resztę historii. — Mężczyzna kiwnął głową porozumiewawczo.

— Kiano, skąd wiedziałaś, że Pellsi tu będzie? — zauważył badawczo, przyglądając się dziewczynie.

— Nie wiedziałam. Gdy weszłam do internatu, po kąpieli poszłam spać. Obudziłam się nieco później. Może to uczucie niepokoju nie dawało mi spokoju, no nie wiem. Poszłam do pokoju Pellsi, ale jej nie było. Okno tarasowe było otwarte. Od razu domyśliłam się, gdzie poszła. Pewnie chciała dokończyć to, czego nie skończyła. I tak jak powiedziała Liliana, jest również odpowiedzialna za jej upadek ze schodów. Nie mogłam czekać, wołając profesora Snarta. Nie wiedziałam, kiedy dokładnie wyszła z internatu. Musiałam się spieszyć. Kiedy dotarłam, musiałam odciągnąć od Liliany tę jaszczurkę.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 03 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Lód I Ogień: Tajemnicze PłomienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz