Następnego dnia wyruszyli. Najpierw do granicy obu królestwa, a później do świata ludzi. Wiedzieli, że muszą być ostrożni z używaniem magii. Niekoniecznie chcieli zwrócić na siebie zbyt wcześnie uwagę. Szczególnie, że król Markus pałał chęcią zemsty, a Dylan nie miał na razie dla niego czasu w swoich planach. Carter zresztą także był zagrożeniem, gdyż po wyjściu z pod opieki medyków szukał po cichu Lilii. A teraz gdy nie było jej obok Dylana była dla niego łatwym celem, szczególnie iż go lubiła. To powodowało, że dziewczyna mogła pójść z nim, a tego król demonów nie chciał. I nie zamierzał na to pozwolić. – Jesteśmy na miejscu, Panie. Przed nami jest Amapolis. Kupiłem w nim dom szlachecki. Zaraz podjedzie karoca, która zabierze nas do Cat House. Dom jest przygotowany, a służba najlepsza w okolicy. Wiedzą, że dziś przybędziesz.
– Dobrze. Czy Waleria na pewno tu jest?
– Tak panie. Nazywa się Lady Amelia. Jest tancerką i szlachcianką. Szuka męża i tym samym rezygnuje z kariery.
– Będzie można to wykorzystać – stwierdził Dylan.
– Jest to prawdą. Jest i karoca.
– Witajcie – przywitał się woźnica. Otworzył drzwi do karocy zapraszając tym gestem by wejść do środka.
– Ruszajmy – rzucił po wejściu do środka Simon.
Po dłuższej chwili i przejechaniu połowy miasta dotarli do Cat House.
– Jesteśmy na miejscu. – powiedział woźnica. Po zatrzymaniu karocy podbiegł służący otwierając drzwi. Pierwszy wysiadł Simon, a później Dylan. Gdy tylko wysiedli woźnica odjechał, a służący poprowadził obu panów w stronę domu.
– Jest przygotowany posiłek w jadalni oraz są przygotowane łaźnie jeśli by chcieli panowie się odświeżyć po podróży.
– Posiłek wystarczy. Prowadź do jadalni.
– Tak panie. Tędy proszę.
Zaprowadził ich do jadalni, gdzie zgodnie z jego słowami czekał suto zastawiony stół. Obaj panowie zasiedli i zaczęli ustalać plan na kolejnych kilka dni. Po posiłku ruszyli na spacer po domu i ogrodzie, a później ruszyli to miasto do miasta. Wieczorem miał odbyć się pokaz tańca, którego główną tancerką miała być Amelia (Waleria). Simon już wcześniej załatwił bilety i specjalną lożę. Chodzili po mieście, aż nadszedł wieczór. Ruszyli na wyznaczone miejsca. O wyznaczonym czasie rozpoczął się pokaz. Główna tancerka tańczyła tak jakby prowadziła walkę z niewidzialnym przeciwnikiem. Wywołało to wspomnienia obu demonów o walce sprzed 50 000 lat. Poruszała się identycznie. Brakowało jej tylko zbroi, miecza w jednej dłoni oraz wybuchów magii z drugiej. Pilnie się jej przyglądali. W końcu musieli jakoś do niej podejść.
Ona też ich zauważyła. Gdy była w przebieralni przed występem usłyszała pogłoski o dwóch przystojnych mężczyznach którzy przyjechali z Cat House. Pogłoski mówił mówiły też, że jeden z nich jest właścicielem, bogatym szlachcicem. I na dodatek samotnym. Drugi z nich zaś jest zaufanym, wysokiej rangi sługą. Teraz tylko pytanie który z nich to który.
To pytanie zadawało sobie wiele panien. Każda chciałaby być panią w Cat House.
Uwagę Dylana zwróciła krótka rozmowa przy stoliku obok.
– Dobrze, że nie ma tu dziś Lady Anny. – Tak, masz rację. Już i tak mamy rywalkę w postaci Lady Amelii.
– Owszem. Gdyby były tu obie nie miałybyśmy szans by zwrócić na siebie uwagę tak przystojnych panów. – Ciszej. Oni siedzą tuż obok i mogą nas usłyszeć.
Na tym zakończyła się rozmowa, a zaczęły chichoty i uśmiechy.
– Kim jest Lady Anna? – zapytał Simona Dylan.
–Z tego co się dowiedziałem jest medyczką i akuszerką ze szczególnym umiłowaniem i ukierunkowaniem na zioła – odpowiedział Simon.
– Dobrze.
Po zakończeniu pokazu tancerki zniknęły za kulisami przy akompaniamencie gromkich braw.
– Wracajmy. – powiedział wstając Dylan.
– Czy nie należałoby zagadać to Lady Amelii? Lub chociaż powiedzieć jej jakiś komplement, żeby zwrócić jej uwagę?
– Wyślij jej jeszcze dziś bukiet kwiatów. To wystarczy.
– Tak, Panie.
CZYTASZ
Lilia i Demon
FantasyMiłość w świecie magii między dwoma istotami, które nie powinny się spotkać. Ona - o ognistym temperamencie wróżka, która idzie przez życie z dumą. On - demon, który nie ma serca i problemów z zabijaniem. Ich spotkanie i uczucia nie powinny się zda...