rozdział 22

34 3 0
                                    

Następnego dnia czekało na nią śniadanie do łóżka i małe pudełeczko z tajemniczą zawartością.
- Co to jest? - zapytała zdziwiona.
– Prezent od króla, Panienko.
Lilia otworzyła pudełeczko, w którym leżała przepiękna brosza: miała kształt lilii wodnej, sam kwiat był białym kamieniem księżycowym ułożonym na liściach ze szmaragdów w złotej obwódce i ze złotą zapinką.
– Jest piękny, ale nie mogę go przyjąć.
– Możesz i powinnaś Panienko. Król sprowadził ją specjalnie dla ciebie. A teraz zjedz na spokojnie śniadanie i przygotuj się do całego dnia. Musisz mieć dużo energii. – powiedziała Jenny.
– Gdzie jest Dylan?
– Musiał odwiedzić Stary Zamek. Wróci dopiero na obiad.
– Dobrze.
Do czasu powrotu na zamek Dylana Lilia poszła odwiedzić i spędzić czas w Ogrodzie Furii. To tam znalazł ją król.
– Słyszałem, że mnie szukałaś. – rzekł podchodząc do niej.
– Tak. Chciałam to zwrócić.– powiedziała wyciągając do niego rękę z pudełkiem, w którym była broszka.
– Nie przyjmę tego z powrotem. To prezent dla ciebie i zostanie u ciebie. Jeśli ci się nie podoba to ją wyrzuć.
– Jest bardzo droga! Szkoda ją wyrzucać.
– Jej wartość zależy od tego czy ją posiadasz. Jeśli ją odrzucisz jest bezwartościowym kawałkiem kamieni.
- Ale ...
- Proszę nie kłóć się że mną. Zdania nie zmienię. Jest twoja. A teraz chodź. Czas na obiad.
- Jadalnia jest w drugą stronę- stwierdziła zrezygnowana.
- Zjemy na powietrzu. Z północnej strony jest altana w lesie iglastym. Będziemy mogli poobserwować tutejsze dzikie bestie. I tam też czeka na ciebie niespodzianka.
- Jaka znowu niespodzianka?
- Zobaczysz gdy będziemy na miejscu.
Porwał ją do wyznaczonej, naszykowanej altany. Gdy dotarli na miejsce posadził ją na fotelu przy stole. Suto zastawionym stole.
- Sądzę, że twoja niespodzianka dotrze tu gdy skończymy z posiłkiem.
- Nadal nic mi nie powiesz o tej niespodzience?
- Nie. Proszę jedz - powiedział nakładając jej smakołyki na talerz.
Zjedli w ciszy. Lilia rozglądała się po okolicy, gdyż wcześniej nie odwiedzła północnych terenów pałacu i ogrodu. Rzeczywiście gdy tylko zjedli z głębin lasu wyłonił się ogromny Kitsune. Dziewczyna spojrzała na niego oniemiała. Pamiętała go. Był w Lesie Bestii.
- Pamiętasz go? - zapytał Dylan.
- Tak. Co on tu robi? Nie powinien być w Lesie Bestii?
- Przybył tu kilka tygodni po twoim odejściu. Chyba mu się tu spodobało, gdyż został.
Kitsune podszedł do dziewczyny i ułożył swój wielki łeb na jej kolanach tym samym zachęcając ją do pogłaskania go. Oszołomiona wróżka zaczęła go głaskać.
- Lubi cię.
- Chyba tak. Choć wcale tego nie rozumiem.
- Kitsune są bestiami stadnymi, obdarzonymi dużą inteligencją i jeszcze większą mocą. Istnieją legendy, które mówią iż każdy Kitsune ma swojego ludzkiego opiekuna. Wybrał ciebie, więc twoja móc musi dorównywać jego mocy.
- To nie jest bardzo możliwe.
- To jest możliwe. On jest twój.
Resztę czasu spędzili w ciszy. Lilia głaskała Lisa, a Dylan obserwował ich z lekkim uśmiechem na ustach. Gdy zaczęło robić się ciemno, a dziewczyna zaczęła delikatnie drgać z zimna zabrał ją do pałacu, a tam bezpośrednio do łaźni by się rozgrzała.
Tak zaczęły się zaloty Pana Demonów do Kwiatowej Wróżki. Zaloty trwały kilkanaście lat i były jednymi z dłuższych. Upominki, kolacje we dwoje, podróże po różnych zakątkach świata. Kłótnie, gdy Lilia nie chciała przyjąć jakiegoś prezentu twierdząc iż jest on za drogi. Albo, że Dylan odwraca swoją uwagę od ważniejszych rzeczy by zabierać ją w podróże. Ich kłótnie były niezapomniane, szczególnie że względu na temperament dziewczyny - w złości rzucała kulami ognia. Dylan zaś albo robił uniki albo stawiał tarczę. Tymi zalotami żył cały Pałac. Ale wieści roznosiły się dalej. Królestwo Demonów było w szoku - Król, który słynął z tego iż jest posiadał uczuć, że ludzie byli dla niego całkowicie obojętni, a gdy nie byli przydatni automatycznie stawali się niewidzialni teraz zabiegał o względy młodej kobiety. Widać bylo, że jest dla niego ważna. W końcu gdyby nie była nie szukałby jej jak szalony. Wszyscy pamiętali jej przybycie do Królestwa - Król sprowadził ją niosąc w stylu ślubnym od granicy z Królestwa Nieśmiertelnych aż do samego Pałacu. Całą tą drogę przebyła w jego ramionach. Ci mądrzejsi już wtedy przewidywali, że dziewczyna jest bardzo ważna i należy mieć z nią dobre stosunki. A gdy rozniosła się wieść, że uczestniczy w Obradach siedząc u boku króla, że jest na wszystkich uroczystościach, a i tam jej miejsce jest tuż obok tronu - to było potwierdzenie, którego potrzebowali. Wyczekiwano dnia kiedy zostanie pierwszą w historii Królestwa Królową - nie żoną króla bez tytułu, ale prawdziwą Królową równą pod każdym względem Królowi. Cały naród z fascynacją obserwował wszystkie interakcje między tą parą i przygotowywał się do przyjęcia Królowej. W końcu z tego powodu będzie trzeba ustanowić nowe święto, a konkretnie będą mieli o czym pisać. Powoli zaczynała się nowa epoka.

Lilia i DemonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz