15.

139 9 17
                                    

- Nie musiałaś tak wcześnie wstawać- ziewnęła kobieta poprawiając koszulę- jest czwarta w nocy- spojrzała się przez ramię

- Doceń to, bo już nigdy tego nie zrobię- zaśmiałam się po cichu

- Jaka ty wielkoduszna- podeszła do mnie- wszystkiego najlepszego- pocałowała mnie w policzek- oby twoje wszystkie życzenia się spełniły, a wszystkie zmartwienia i problemy uciekły w dal- wyjęła za pleców małe, pomarańczowe pudełeczko- oby ci się spodobał prezent- podała mi

- Nie musiałaś- przyjęłam podarunek- dziękuję- uśmiechnęłam się szeroko

- No dalej- poganiała mnie- otwórz, chce widzieć twoją reakcje- objęła mnie ramieniem

Zerknęłam na trzymany przeze mnie upominek walcząc ze łzami w oczach. To nie było z racji tego, że dostałam prezent z okazji urodzin, lecz z faktu, że zaraz będę musiała pożegnać się z siostrą. Powoli i jak najdelikatniej otwierałam małą paczuszkę. Kiedy górna część paczki od razu poczułam na swojej twarzy szeroki uśmiech. W środku pudełeczka znajdowały się kolczyki w kształcie śnieżynki ozdobione cyrkoniami. W tym momencie nie hamowałam łez, odwróciłam się w stronę siostry i ją mocno przytuliłam. 

- Dziękuję- szepnęłam zamykając oczy

- Czyli ci się podoba- zaczęła gładzić moje włosy- chociaż tyle mogę zrobić w tym czasie, nie móc być przy tobie w takim ważnym dniu- pocałowała mój czubek głowy- obiecaj mi jedno Irene- spełnij swoje jedno życzenie o północy, zgoda?- zerknęła na mnie

- Dlaczego o północy?- odsunęłam się od niej patrząc załzawiona

- Bo o północy na pewno się spełni- uśmiechnęła się- a po drugie jak spełnisz swoje największe marzenie o tej godzinie to każdego dnia będą się spełniać inne, pamiętasz o tym z opowieści?

- Tak, pamiętam- otwarłam łzy dłonią- a najbardziej uwielbiam ten moment jak potknęłaś się o fotel i wywaliłaś ciasto- zaśmiałam się przez łzy

- To była wina tej książki- skomentowała- wciągnęła mnie ta bajka o marzeniach

- Tak, tak- postawiłam prezent na blacie- jeszcze raz dziękuję- złapałam jej dłonie

- Obiecaj mi jeszcze dwie rzeczy- rzekła poważnie

- Tak?

- Udekoruj dom na święta i otwórz prezent od rodziców

- Czemu miałabym to robić?- oparłam się o lodówkę

- Wiem, że pomiędzy wami jest napięta sytuacją, ale zrób to dla mnie- dotknęła mojego prawego policzka- wiesz jest teraz magiczny czas i powinnaś dać im szansę

- Tak myślisz?- westchnęłam

- Wiesz fajnie by było, abyś tak uczyniła- usiadła na krzesło- jesteś najmłodsza i mimo to nadal cię kochają

- Więc dlaczego mi tego nie powiedzą?- odparłam

- Bo tacy są właśnie dorośli- zaśmiała się

- Niech ci będzie, zrobię ten wyjątek- również usiadłam

- Jesteś wspaniała Irene- dotknęła mojej dłoni- i właśnie taką lubię cię oglądać

- Tą zawsze miłą, pomocną i uśmiechniętą?- złapałam za kubek herbaty

- Dokładnie tak- uśmiechnęła się promiennie- zjedzmy śniadanie zanim nam ostygnie- złapała za widelec

Może wydawać się to głupie lub mało istotne, lecz ten dzień był mało wyjątkowy. Nie lubiłam obchodzić swoich urodzin, od zawsze był to dzień jak każdy inny. W każde urodziny jedynie co dostawałam to życzenia, które i tak się nie spełniały. Tak jak nigdy właśnie w tym dniu chciałam być z kimś przez kogo zostałam zauważona jako Irene, a nie jako niezdarna uczennica. Właśnie dla mnie tą osobą była Rose. Nawet to życzenie, aby została przy mnie nie zostało zrealizowane. Dlatego nie wierzę w życzenia, los lub w podobne rzeczy. Jedząc z nią ten ostatni posiłek w tym roku czułam jak do moich oczu napływa kolejna fala łez. Nie lubiłam pożegnań, to zawsze było na takiej zasadzie, że ja wszystkich musiałam żegnać. Tak samo było jak w poprzedniej szkole. Musiałam zmienić placówkę i zostawiać moich wspaniałych przyjaciół. Czułam się z tym naprawdę źle, lecz wiedziałam, że gdybym została to bym nie zdała lub bym po prostu nie wytrzymała psychicznie z obelgami od strony rodziców. Po skończonym posiłku odłożyłam talerz do zlewu, a następnie ponownie usiadłam na meblu.

𝐶𝑜𝑙𝑑 𝐾𝑖𝑠𝑠Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz