- O której wyjeżdżasz?- spytałam kobiety opierając się o próg drzwi
- Jezu Irene- złapała się za klatkę piersiową- nie strasz mnie tak- usiadła na walizce
- Nie chciałam- mruknęłam wchodząc w głąb pokoju
- Co do twojego pytania to jade o piątej- westchnęła
- Wcześnie, czyli co jutro nasze ostatnie wspólne śniadanie- burknęłam patrząc na swoje stopy
- Nie mów tak jakbyśmy się żegnali na całe życie- wstała z walizki- wiem, że ci ciężko- usiadła obok mnie- nie tylko tobie Irene- objęła mnie ramieniem- jesteś już duża, więc nie powinnaś tak tego brać do siebie- spojrzała na mnie- sama kiedyś się wyprowadzisz, założysz rodzinę i o mnie zapomnisz- zaśmiała się cicho
- A jak jestem bezpłodna to co wtedy?- zerknęłam na nią
- Widzę, że jednak humor ci dopisuje- uszczypnęła mnie w polik- masz mi urodzić śliczne bobasy, abym miała z kim obrabiać ci dupe- zaśmiała się
- Czemu sama sobie nie zrobisz dziecka?- skrzyżowałam ręce
- Z czym niby?- spojrzała na mnie- z placem czy z szczotką?
- Jak tam wolisz- parsknęłam śmiechem- do wyboru do koloru
- Jestem już za stara na dziecko- stanęła przed szafą
- Masz dopiero dwadzieścia cztery lata- rozłożyłam się na jej łóżku
- W takim wieku powinnam kupować sobie trumnę- zakryła usta dłonią- to jest plan- pokiwała głową
- Ty się lepiej puknij o tutaj- pokazałam placem na czoło
- Dobra księżniczko nie mam za bardzo dużo czasu- ustawiła się obok drzwi- chodź zrobimy śniadanie i zwijamy się obie do roboty
- Jakiej roboty? Ja mam szkołę
- Jak zwał tak zwał- rzekła przekraczając próg kuchni
- O której dzisiaj wracasz?- zapytałam podchodząc do lodówki
- Dosyć wcześniej niż wczoraj- wyjęła z półki dwie szklanki- myślę, że gdzieś o dwudziestej pierwszej maksymalnie, nie wiem jak z humorkiem Taehyung'a- mruknęła nalewając soku
- To znaczy?- usiadłam na krześle
- Niby mi mówił, że przed wyjazdem da mi trochę wolnego czasu na ,, przygotowanie się '', ale cóż nigdy nic z nim nie wiadomo
- Nikt ci nie powiedział, że będzie z nim łatwo
- No i bardzo tego żałuję- rozszerzyła oczy- teraz się muszę z tym trzepidrutem męczyć- zaczęła robić klasyczne kanapki
- Taka pracą- upiłam łyka cieczy- zresztą to twoje marzenie, prawda?
- Fakt- oblizała kącik wargi- jednak nie żałuję
- Zuch dziewczyna- klasnęłam w dłonie
- A dziękuję, dziękuję- ukłoniła się teatralnie- ach Irene zapomniałabym - odwróciła się do mnie przodem- jutro przyjdzie kurier, odbierzesz paczkę, zgoda?
- Paczkę?- zdziwiłam się- zamawiałaś coś?
- To nie do mnie- powróciła do swojej czynowości- tylko do ciebie
- Do mnie? Przecież nic takiego nie zamawiałam w ostatnim czasie- wyprostowałam się na krześle
- To prezent od rodziców- rzekła układając kanapki na talerzu- z okazji urodzin

CZYTASZ
𝐶𝑜𝑙𝑑 𝐾𝑖𝑠𝑠
Teen Fiction- 𝑊𝑖𝑒𝑠𝑧- 𝑤𝑒𝑠𝑡𝑐𝘩𝑛ął 𝑜𝑐𝑖ęż𝑎𝑙𝑒- 𝑚𝑖𝑎ł𝑒𝑚 𝑧𝑎𝑚𝑖𝑎𝑟 𝑐𝑖ę 𝑜𝑠𝑡𝑟𝑜 𝑝𝑖𝑒𝑝𝑟𝑧𝑦ć 𝑛𝑎 𝑡𝑦𝑚 𝑏𝑖𝑢𝑟𝑘𝑢, 𝑎 𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑜𝑤𝑡𝑎𝑟𝑧𝑎ć 𝑚𝑎𝑡𝑒𝑟𝑖𝑎ł- 𝑠𝑡𝑎𝑛ął 𝑛𝑎 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑐𝑖𝑤𝑘𝑜 𝑚𝑛𝑖𝑒- 𝑎 𝑡𝑦?