2. Nowe życie.

2.5K 144 3
                                    

Siedziałam na niewygodnym krzesełku w hali przylotów. Biłam się z myślami. Czy dobrze zrobiłam godząc się na pracę dla nich? Czy znów wdepnę w jakieś "gówno"? Chciałabym mieć przy sobie Tashe. Moja siostra zawsze potrafiła mi pomóc i doradzić. Zawsze wiedziała co robić. Cholernie mi jej brakuje. Jutro mija dziesiąta rocznica jej śmierci. To było tak dawno, ale domnie dalej to nie dociera. Z rozmyślań wyrwał mnie kobiecy głos.
- Witam, panno Kovalsky.- Wyciągnęła do mnie rękę. Uścisnęłam ją lekko podczas gdy wstawałam.- Agentka Maria Hill. Moim zadaniem jest odebrać panią i zawieść do Instytucji.
Przynajmniej nie owijała w bawełnę. Coś myślę, że się polubimy. Skierowałam się w stronę wyjścia razem ze swoją "opiekunką". Wsiadłyśmy do czarnego suv'a. Ona z przodu na mniejscu pasażera, a ja z tyłu. Odpowiadało mi to, miałam więcej miejsca dla siebie. Kolejny raz moje myśli popłynęły ku siostrze. Miałam dziwne przeczucie. Uaktywniało się ono zawsze, gdy ja i Tasha byłyśmy blisko siebie, bliźniacza telepatia. Ale przecież to niemożliwe. Ona nie żyje. Po prostu... To nowe otoczenie, nowa sytuacja. Pewnie chciałabym by ona przy mnie była i dlatego to się dzieje. To tylko złudzenie. Uśmiechnęłam się smutno na wspomnienie Tashy.
Miałyśmy po dziesięć lat. Koło nas mieszkała starsza kobieta. Jej syn zginął w Afganistanie, a mąż zmarł na raka. Była samotna. Większość czasu spędzała na ganku. Godzinami potrafiła wpatrywać się w niebo. Pewnego dnia, gdy wracałyśmy ze szkoły, staruszka siedziała tam gdzie zwykle, a nas coś tknęło. Najzwyczajniej w świecie podeszłyśmy do niej i przywitałyśmy. Zaproponowała nam herbatę. Polubiłyśmy tą panią, dlatego codziennie po szkole ją odwiedzałyśmy. Była dla nas jak babcia. Nauczyła nas cierpliwości i, że w życiu liczy się rodzina.
- Jesteśmy na miejscu.- głos agentki dotarł do mnie jak przez mgłę. Otrząsnęłam się i wysiadłam z czarnego cudeńka. Gdy odwróciłam się moim oczom ukazał się zapierający dech w piersiach widok. Wielka maszyna, podobna do statku kosmicznego, wisiała nad wodą. Wpatrywałam się jak zaczarowana. Oderwałam się od tego widoku i spostrzegłam, że w moją stronę zmierza mężczyzna. Jak na moje oko miał metr osiemdziesiąt wzrostu, był afroamerykaninem i nosił czarną opaskę na oku. Miał na sobie czarny płaszcz podobny do mojego. Gdy spojrzał na mnie zamarł zszokowany. Aż tak straszna byłam? Agentka Hill podeszła do niego. Wyglądało to tak jakby był jej przelożonym. Po chwili rozmowy mężczyzna kontynuowaĺ swoją wędruwkę. Zatrzymał się jakiś metr ode mnie.
- Witam.- przywitał się uprzejmie.- Nazywam się Nick Fury i jestem, od tej pory, pani przełożonym.
- Kathalina Kovalsky.- przedstawiłam się.- Cieszę móc pana poznać.
Nie chciałam podpaść już pierwszego dnia dlatego postawiłam na grzeczność.
- Zapraszam do pani nowego domu.- gestem kazał za sobą podążać. Ruszyłam za Fury'm . Nim zdążyłam się zorientować byliśmy już na "statku".
- Agentka Hill pokaże pani pokój.
- Proszę mówić mi Cathalina, panie Fury.
- Dobrze.- już miał odchodzić, gdy coś mu się przypomniało.- Aha. Cathalino, za dwie godziny jest spotkanie w sali A. Hill pokaże ci jak tam dotrzeć.
I już go nie było. No, Cat, zapowiada się ciekawie. Nie ma co.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Czo to? Cathalina w S.H.I.E.L.D??3

Mirror Image.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz