Mój "pokój" był skromny. Nie za duży, nie za mały, taki w sam raz. Był tylko jeden minus. Brak okien. Szare ściany wyglądały ponuro, ale nie robiło mi to różnicy. Idealnie zasłane łóżko stało po prawej stronie, a naprzeciw szafa. Jedna szafa? W sumie, miałam mało rzeczy i w zupełności ona mi wystarczy. Zamknęłam za sobą drzwi, torbę podróżną rzuciłam na łóżko. Już kierowałam się w stronę łazienki, ale moje spojrzenie przyciągnęło czarne zawiniątko. Zaciekawiona uniosłam znalezisko, które okazało się być czarnym mundurem. Albo drugą skórą! Stwierdziłam, że odswieżę się. Otworzyłam swój bagaż, wyjęłam kosmetyki toaletowe i skierowałam się do łazienki. Wzięłam zimny prysznic. Nie myłam włosów bo nie zdążyły by mi wyschnąć. Wróciłam do pokoju i ubrałam na siebie czarny kombinezon. Przejrzałam się w lustrze i muszę stwierdzić, że wygląda całkiem dobrze. Jedyną ozdobą było logo S.H.I.E.L.D. znajdujące się na lewym ramieniu. Włosy spięłam w koka i w tym momencie usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam je.
- Panno Kovalsky.- Hill zwróciła się do mnie.- Zapraszam za mną.
Wyszłyśmy na korytarz. Nie zawracałam sobie głowy zamykaniem drzwi na klucz. Ciekawe jak będzie wyglądała moja praca tutaj. Znów będą mnie wykorzystywać? Martwiło mnie też to, że nie będę miała jak odwiedzać grobu siostry. Może i byłam morderczynią, ale rodzina, nawet ta zmarła, byla dla mnie najważniejsza. Ehhh... I znowu mi smutno. Nim się zorientowałam stałyśmy pod Salą A. Hill otworzyła drzwi odciskem dłoni. Razem wkroczyłyśmy do pomieszczenia. Przy wielkim stole nikogo nie było. Usiadłam na wskazanym przez agentkę miejscu i czekałam. Bo co miałam innego robić? Po kilku minutach do pomieszczenia, zakłucając ciszę, wparowało pięciu mężczyzn. Pierwsza myśl: dzisiaj Halloween? Jeden miał pelerynę i młot w ręce, drugi na sobie zbroję, następny w rękach łuk, zaraz za nim stał facet w niebieskim kombinezonie i tarczą, a ostatni z nich wyglądał najnormalniej. Chciało mi się śmiać. Pan Metalowa Puszka podszedł do mnie, z otwrtą częścią zbroi na twarzy.
- Nat.- pochylił się nade mną.- Jeśli myślisz, że przez ścięcie włosów i zmianę ich koloru zrobisz nas w...
Już miałam go zapytać o co mu chodzi, gdy w pokoju znalazła się osoba, która była dla mnie martwa. Co roku obchodziłam rocznicę jej śmierci. Nie zmieniła się zbytnio. Z osłupienia wyrwało mnie przekleństwo, które wyszło od któregoś przebierańca.
- Cathalina?- odezwała się.
- Natasha?- rzekłam ze łzami w oczach. Nie wiem jak, ale po chwili tkwiłyśmy w swoich objęciach.
Wiedziałam, że czekały mnie tu niespodzianki, ale nie myślałam, że aż takie.~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i się wyjaśniło :) P.S. łapcie zdjątko zaskoczonek Natashy ♡♡♡
CZYTASZ
Mirror Image.
FanfictionUWAGA! Książka była pisana w 2014 roku, przed Czasem Ultrona oraz End Game. Z tego powodu informacje oraz wątki w niej zawarte są całkiem inne niż w dzisiejszych Avengers'ach. Czytacie na własną odpowiedzialność. Nie musicie mi pod każdym rozdziałe...