27. Po prostu się boję.

953 69 3
                                    

Od rana chodziłam w skowronkach.
Nie wiedziałam tylko co Steve o tym sądzi.
O tym co się stało.
Postanowiłam, że pójdę do Tashy.
Chciałam jej powiedzieć.
Skierowałam się do jej pokoju.
Kiedy byłam juź prawie przy drzwiach, ujrzałam jak z jej pokoju wymykał się Clint!
Przystanęłam chwilę i odczekałam, aż odejdzie.
Po dwóch minutach ruszyłam dalej.
Zapukałam.

- Jeśli czegoś zapomniałeś...- w drzwiach stanęła Nat. W ręczniku.

Wepchałam się do środka i zaczęłam piszczeć.
Natasha złapała za moją twarz i zatkała mi usta.

- A teraz cicho.- oderwała rękę.

- Czemu nie powiedziałaś?- lekko co hamowałam ekscytację.

Nat siadła na łóżku. Zajęłam miejsce obok niej.
Widziałam jak zbiera się w sobie by mi opowiedzieć.

- No...- spojrzała na swoje stopy.- Ja... tego... No...

Była zawstydzona.

- Ja i Clint...- znów się zająkała.- My... Ja go kocham!

Oczy wyszły mi z orbit.
Moja Tasha zapałała ciepłym uczuciem do mężczyzny!

- Powiem ci, że mam nadzieję, iż coś z tego wyjdzie.- uśmiechnęłam się ciepło.

Rozmawiałyśmy dość długo.
Według mnie Nat i Sokole Oko, naprawdę, do siebie pasowali.
Chciałam zobaczyć ich na ślubnym kobiercu.
Zasłuchałam się i, niemal, zapomniałam jej powiedzieć.

- Ja również muszę ci coś powiedzieć.

Natasha zastygła zaciekawiona.

- Zrobiłam to.- wyznałam.

Nat spojrzała na mnie nie rozumiejąc.

- Zrobiłam TO.- zamachałam rękami.

- Ale, że TO?- zaczynała rozumieć.- Ale z kim?

- Ze Steve'm.- Tasha przez chwilę wpatrywała się we mnie zszokowana.
Nagle na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
Przytuliła mnie mocno.

- No, i co teraz?- Nat wypuściła mnie z objęć.

No, właśnie. Co teraz?

- Nie wiem, Tasha.- pokiwałam głową.- Nie rozmawiałam z nim jeszcze. Boję się.

Siostra złapała mnie za rękę.

- Czego?- kciukami zataczała małe kółeczka na grzbiecie mojej dłoni, próbując dodać mi otuchy.

- Tego, że to dla niego nic nie znaczyło.- wyznałam.

- Lina.- spojrzała mi w oczy.- Znam Steve'a. On nie zrobiłby tego. Wychował się w innym świecie.

Uśmiechnęła się.

- Dla niego to nie tylko fizyczność.- pogłaskała mnie po głowie.- Nie zrobiłby czegoś takiego.

Odwzajemniłam jej uśmiech.

- Dobra.- powoli wstała.- Muszę iść. Chcę jeszcze porozmawiać z Clintem.
Spojrzałam na nią znacząco.

- Nie o to chodzi, Romanoff.- powiedziała "groźnie".

- Okej, okej.- uniosłam ręce w obronnym geście.

Nat pożegnała się i wyszła.

Zostałam sama ze swoimi myślami.
W głowie rozbrzmiewały mi słowa Tashy.
Może za szybko go oceniłam?
Za każdym razem był, gdy go potrzebowałam.
A kiedy byłam blisko niego moje serce, oraz ciało, wariowało.

Zebrałam się w sobie.
Cathalina, nie bądź "cykorem".
Wstałam i ruszyłam do drzwi.
W chwili, gdy chciałam zrobić krok na mojej drodze ktoś się pojawił.
Steve wyrósł jak z Ziemi.

Zastygłam w bezruchu.
Przed chwilą układałam sobie w głowie, co mam mu powiedzieć, a teraz?
Teraz to strach mnie obleciał.
Bałam się. Bałam się odrzucenia.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Bardzo Was przepraszam, ale nie było mnie w kraju i widziałam się z osobami, z którymi nie widziałam ponad rok :) Ale już jestem i łapcie rozdzialik :*

Mirror Image.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz