Od rana chodziłam w skowronkach.
Nie wiedziałam tylko co Steve o tym sądzi.
O tym co się stało.
Postanowiłam, że pójdę do Tashy.
Chciałam jej powiedzieć.
Skierowałam się do jej pokoju.
Kiedy byłam juź prawie przy drzwiach, ujrzałam jak z jej pokoju wymykał się Clint!
Przystanęłam chwilę i odczekałam, aż odejdzie.
Po dwóch minutach ruszyłam dalej.
Zapukałam.- Jeśli czegoś zapomniałeś...- w drzwiach stanęła Nat. W ręczniku.
Wepchałam się do środka i zaczęłam piszczeć.
Natasha złapała za moją twarz i zatkała mi usta.- A teraz cicho.- oderwała rękę.
- Czemu nie powiedziałaś?- lekko co hamowałam ekscytację.
Nat siadła na łóżku. Zajęłam miejsce obok niej.
Widziałam jak zbiera się w sobie by mi opowiedzieć.- No...- spojrzała na swoje stopy.- Ja... tego... No...
Była zawstydzona.
- Ja i Clint...- znów się zająkała.- My... Ja go kocham!
Oczy wyszły mi z orbit.
Moja Tasha zapałała ciepłym uczuciem do mężczyzny!- Powiem ci, że mam nadzieję, iż coś z tego wyjdzie.- uśmiechnęłam się ciepło.
Rozmawiałyśmy dość długo.
Według mnie Nat i Sokole Oko, naprawdę, do siebie pasowali.
Chciałam zobaczyć ich na ślubnym kobiercu.
Zasłuchałam się i, niemal, zapomniałam jej powiedzieć.- Ja również muszę ci coś powiedzieć.
Natasha zastygła zaciekawiona.
- Zrobiłam to.- wyznałam.
Nat spojrzała na mnie nie rozumiejąc.
- Zrobiłam TO.- zamachałam rękami.
- Ale, że TO?- zaczynała rozumieć.- Ale z kim?
- Ze Steve'm.- Tasha przez chwilę wpatrywała się we mnie zszokowana.
Nagle na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
Przytuliła mnie mocno.- No, i co teraz?- Nat wypuściła mnie z objęć.
No, właśnie. Co teraz?
- Nie wiem, Tasha.- pokiwałam głową.- Nie rozmawiałam z nim jeszcze. Boję się.
Siostra złapała mnie za rękę.
- Czego?- kciukami zataczała małe kółeczka na grzbiecie mojej dłoni, próbując dodać mi otuchy.
- Tego, że to dla niego nic nie znaczyło.- wyznałam.
- Lina.- spojrzała mi w oczy.- Znam Steve'a. On nie zrobiłby tego. Wychował się w innym świecie.
Uśmiechnęła się.
- Dla niego to nie tylko fizyczność.- pogłaskała mnie po głowie.- Nie zrobiłby czegoś takiego.
Odwzajemniłam jej uśmiech.
- Dobra.- powoli wstała.- Muszę iść. Chcę jeszcze porozmawiać z Clintem.
Spojrzałam na nią znacząco.- Nie o to chodzi, Romanoff.- powiedziała "groźnie".
- Okej, okej.- uniosłam ręce w obronnym geście.
Nat pożegnała się i wyszła.
Zostałam sama ze swoimi myślami.
W głowie rozbrzmiewały mi słowa Tashy.
Może za szybko go oceniłam?
Za każdym razem był, gdy go potrzebowałam.
A kiedy byłam blisko niego moje serce, oraz ciało, wariowało.Zebrałam się w sobie.
Cathalina, nie bądź "cykorem".
Wstałam i ruszyłam do drzwi.
W chwili, gdy chciałam zrobić krok na mojej drodze ktoś się pojawił.
Steve wyrósł jak z Ziemi.Zastygłam w bezruchu.
Przed chwilą układałam sobie w głowie, co mam mu powiedzieć, a teraz?
Teraz to strach mnie obleciał.
Bałam się. Bałam się odrzucenia.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Bardzo Was przepraszam, ale nie było mnie w kraju i widziałam się z osobami, z którymi nie widziałam ponad rok :) Ale już jestem i łapcie rozdzialik :*
CZYTASZ
Mirror Image.
Fiksi PenggemarUWAGA! Książka była pisana w 2014 roku, przed Czasem Ultrona oraz End Game. Z tego powodu informacje oraz wątki w niej zawarte są całkiem inne niż w dzisiejszych Avengers'ach. Czytacie na własną odpowiedzialność. Nie musicie mi pod każdym rozdziałe...