Kiedy pierwsza fala wzruszenia minęła pozostało mnóstwo pytań, na które odpowiedzi nie były łatwe do odnalezienia. Natasha wypuściła mnie z objęć. Kolejne kilka minut wpatrywałyśmy się w siebie oceniając zmiany. Teraz Tasha nie była już rudą pieguską. Oczywiście kolor włosów się nie zmienił, a piegi dalej pokrywały jej twarz, ale kolor nie wydawał się już być czerwony. Wydoroślała. Nie była już małą, niepozorną dziewczynką. Miała twarde spojrzenie. Poza jaką przybrała mówiła, że kompromisy jej nie obchodzą. Cóż, ja również się zmieniłam. Nie byłam już łamagą. Może to, co stało się kilka lat temu w pewnym sensie nam pomogło? Może dzięki temu jesteśmy, kim jesteśmy? Chyba Tasha też o tym myślała. Wiedziałam to. Czułam to.
- Na Odyna.- zagwizdał Pelerynka.
Jak na zawołanie odwróciłyśmy głowę w jego stronę.
- Nasza Nat nie powiedziała nam o seksownej siostrze.- Blaszana Puszka rzekł z przyganą.- Nie ładnie.
Natasha chciała coś odpuskować, ale przeszkodził jej Fury. Mężczyzna zatrzymał się przed stołem.
- Widzę, że poznaliście Cathalinę Kovalsky?- spojrzał na zgromadzonych.- Nową agentkę AVENGERS.
Tasha popatrzyła na mnie uważnie.
- Nie mam męża.- odpowiedziałam na jej nieme pytanie.- Adoptowali mnie Kovalscy.- wzruszyłam ramionami. Avengersi popatrzyli na mnie dziwnie. Aha. Rozumiem. Dopiero co odnalazłyśmy się z Natashą, a dla nas najważniejsze było to czy mam kogoś.
- Cathalina nauczy was niekonwencjonalnych sztuk walki. Chyba tak to można nazwać?- spojrzał na mnie. Przytaknęłam.
- A czego, mianowicie?- Doktorek pierwszy raz zabrał głos.
- Rozeznanie i zebranie informacji na temat celu.- palnęłam.- To znaczy, zagrożenia.
Facet w niebieskim kostiumie zaczął bębnic palcami o swoją tarczę. Nie powiem, był przystojny. A nawet bardzo, ale irytowało mnie jego zachowanie.
- Kapitanie.- Nick zwrócił sie do Tarczy.- Powodzenie ostatniej akcji?
- Podejrzany pojmany.- formalista.
- Bardzo dobrze.- Fury kiwnął ręką.- Wracajcie do swoich zajęć.
Od razu podeszłam do siostry. Nie wiedziałam o czym mamy rozmawiać. Po prostu znów ją przytuliłam. Tak dawno nie czułam ludzkiego dotyku. Ludzkiego ciepła. Rodzinnego ciepła. Może i zostało mi nazwisko, ale chciałam zapomnieć o swojej rodzinie zastępczej. Oderwałyśmy się od siebie.
- Pokażę ci gdzie co jest.- zaproponowała moja siostra. Już miałyśmy wujść, gdy zatrzymał nas Tarcza.
- Jestem Steve Rogers. Miło mi cię poznać.
Nie! Obiecałam sobie, że to nigdy się nie stanie! Nie chcę tego! To niesie za sobą ból i rozczarowanie! To jak wspinaczka na Mount Everest! Jak nurkowanie bez butli tlenowej! Ale czy napewno? Czy to nie piękne i budujące uczucie? Godne poświęcenia? Może wcale nie jest takie straszne? Może właśnie tego mi potrzeba? Może właśnie JEGO mi potrzeba? Czy warto kochać?~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Oh... Co to się stanęło? Myślicie, że coś z tego będzie?
I się pochwalę, że miałam dzisiaj Grilla!
Ogląda ktoś "Strażacy"? Chcecie by Adam i Marta byli razem? Kto jest ojcem Krzyśka?
CZYTASZ
Mirror Image.
FanfictionUWAGA! Książka była pisana w 2014 roku, przed Czasem Ultrona oraz End Game. Z tego powodu informacje oraz wątki w niej zawarte są całkiem inne niż w dzisiejszych Avengers'ach. Czytacie na własną odpowiedzialność. Nie musicie mi pod każdym rozdziałe...