Od razu spiekłam buraka.
Starałam się zakryć jak najwięcej się dało.- Emm...- zdołałam wyjąkać.- Cześć?
- Hej.- Steve jakby w ogóle nie przejął się tą sytuacją.- Chciałem sprawdzić jak się czujesz?
Parsknęłam.
Zapominając o swojej nagości, usiadłam obok Rogers'a.- Wszystko w porządku.- odpowiedziałam na pytanie.
- Cathalina.- zaczął poważnie.- Nie przyszedłem tutaj by prawić ci kazania.
Pogłaskał mnie po ręce.
- Chcę ci tylko coś powiedzieć.
- Zamieniam się w słuch.
Mężczyzna odetchnął głęboko.
- Wiem, że jesteś wściekła na swoich rodziców ale...
- Nie ma żadnych ale, Steve.- przerwałam mu.- Oni nas zostawili. Zostawili nas na pastwę Iwanowa! Jeśli myślisz, że...
Przerwał mi wpijając się w moje usta.
Zdziwiona, zamarłam, ale po chwili oddałam pocałunek.
Całowaliśmy się namiętnie i z pasją.
Tak jak przy ostatnim pocałunku.
Tyle, że w tym rozpoznałam jeszcze inne, nie znane mi do tej pory, uczucia.
Rogers oplótł jedną ręką moją talię, a drugą oparł o łóżku, powodując, że leżałam pod nim.
Delikatnie zdjął ręcznik z moich włosów.
Wplótł w nie palce.
Swoimi pocałunkami schodził coraz niżej.
Od ust, przez linię szczęli, szyję, aż po mój dekolt.
Odrzuciłam głowę do tyłu w rozkoszy.
Ręka Kapitana powędrowała na moje udo.
Wspinała się coraz wyżej.
Gdy poczułam jego smukłe palce na mojej kobiecości od razu otrzeźwiałam.- Steve...- sapnęłam.
On tylko mruknął i kontynuował pieszczoty.
Delikatnie go odepchnęłam.
Spokrzał w moje oczy.- Czy zrobiłem coś nie tak?- spytał ze smutkiem.
- Nie.- zaprzeczyłam.- To moja wina.
Spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Ostatnio, gdy ja...- westchnęłam.- Wtedy mnie zgwałcono. Ja...- zająkałam się.- Psychicznie jestem dziewicą, a fizycznie nie.
Na jego ustach pojawił się lekki uśmiech.
- Nie musisz się o nic martwić.- przytulił mnie.- Przy mnie nic ci nie grozi.
Wiedziałam, że przy nim jestem bezpieczna, ale dopiero teraz to do mnie dotarło.
Nie mam się czego bać.
Przywarłam do jego warg swoimi.
Po chwili znów leżeliśmy na łóżku.
Tylko, że tym razem to ja byłam na górze.- Na pewno tego chcesz?- chciał się upewnić.
Spojrzałam mu głęboko w oczy.
Zobaczyłam to!
Zobaczyłam w nich to, co tak chciałam widzieć!
Teraz z czystym sumieniem mogłam rzec:- Tak.- znów go pocałowałam. Po chwili, znów, leżałam pod nim na plecach.- Jestem pewna.
To była najlepsza noc w moim życiu.
I mam nadzieję, że nie ostatnia.~~~~~~~~~~~~~~~
Jezu! Nareszcie! Poniosło mnie, ale na dobre tory! Nie mogłam się tego doczekać! Oczywiście nie mogłam dodać takiej "sceny" na początku ♡♡ Inaczej nie trzymałabym Was w napięciu ;** Kto ma zaciesz na twarzy jak ja?
CZYTASZ
Mirror Image.
FanfictionUWAGA! Książka była pisana w 2014 roku, przed Czasem Ultrona oraz End Game. Z tego powodu informacje oraz wątki w niej zawarte są całkiem inne niż w dzisiejszych Avengers'ach. Czytacie na własną odpowiedzialność. Nie musicie mi pod każdym rozdziałe...